R-3277

"Bojaźń Pańska jest początkiem mądrości"

Lekcja z pierwszej księgi Królewskiej 3:14-15.

Salomon rozpoczął swoje panowanie w okolicznościach niekorzystnych pod wielu względami, gdy liczył 20 lat życia. Starsi jego bracia aspirowali do tronu, a główny generał armii po królu Dawidzie, Joab, zaczął zbaczać z drogi wierności dla króla. Tak samo uczynił Abiatar, jeden z głównych kapłanów. Przeto droga młodego króla Salomona nie była usłaną różami. Jego serdeczna wierność Bogu i obowiązkom włożonym na niego Boskim naznaczeniem go na króla, są znamienne u człowieka tak młodego. To dowodzi o dobrym wyszkoleniu go, a także o mądrości jego ojca, że za głównego nauczyciela dał mu proroka Natana. Jednym z najpierwszych działań królowania Salomona było zwołanie religijnej konwencji do Gabaon, gdzie zgromadzili się przedniejsi mężowie całego narodu. Salomon zdawał sobie sprawę z ważności religii tak dla siebie jak i dla całego narodu - że Bóg musi być pierwszym; i zebranie to było niezawodnie zamierzone dla rozbudzenia religijnego entuzjamu w narodzie, a także dla przekonania wszystkich, że Salomon uznaje Boga i że rządy jego będą wzorować się na rządach jego ojca - że Bóg będzie uważany jako Najwyższy Król, samego siebie zaś uważać będzie tylko za Jego sługę i przedstawiciela.

Rozumianym jest naogół, że owe tysiące ofiar całopalonych przy tej okazji, były ofiarami całopalenia tylko w tym znaczeniu, że były religijną ceremonią, w uznaniu dla Boga; że pewne wewnętrzne części bydląt były spalone na ołtarzu, łopatka każda dostała się kapłanom, zaś z reszty mięsa urządzona była uczta dla uczestniczących rzesz. Zwyczaj ten praktykowany był nie tylko u Izraelitów, ale i u różnych narodów pogańskich, każdy w uznaniu ich bóstwa. W taki to sposób Kroezus, król Lidii "ofiarował trzy tysiące różnego bydła ofiarnego" bogowi Delfiańskiej wyroczni, jak podaje Herodotus. Kserkses zaś, według tego samego autora, "ofiarował tysiące wołów Trojańskiej Minerwie." Czy narody pogańskie naśladowali w tych ofiarach żydów, nie można powiedzieć na pewno, lecz najwcześniejsze i najprawdopodobniejsze zapiski historyczne zdają się na to wskazywać.

Gdy Salomon zajęty był religijnymi sprawami w Gabaon, Pan ukazał się mu w śnie i zapytał go coby sobie życzył. Nie powinniśmy z tego wnosić, że wszystkie sny są od Boga, lecz możemy rozumieć, że gdy Bóg chce, może użyć snu człowieka, jako przewód do udzielenia pewnych lekcyj lub instrukcyj Swoim wiernym. Wiele przykładów tego możnaby zacytować - naprzykład sny Józefa, Nabuchodonozora, Daniela, Pawła, Piotra. Mamy najzupełniejsze, natchnione zapewnienie, że były to w istocie poselstwa od Pana i z tego powodu jesteśmy usprawiedliwieni w przywięzywaniu im powagi, wierząc w ich wypełnienie itd. Dobrze jest jednak pamiętać, że w większości wypadków sny są tylko działaniem naturalnym; z powodu pewnych trudności w trawieniu lub w innych funkcjach organicznych, niektóre tkanki mózgu zdają być czynne, gdy inne pogrążone są w śnie. Takie sny są zazwyczaj niedorzeczne, ponieważ rozsądek i logika nie działają; przeto są to sny bez znaczenia.

Należy wspomnieć jeszcze o innych snach lub wizjach; mianowicie o takich, które widocznie natchnione są przez złe duchy, a często przedstawiają się jakoby były od Boga; mówią do danych osób, dyrygują nimi, rozkazują im itp. Takie sny są w podobieństwie trans (głęboki sen magnetyczny) spirytycznych. Ponieważ tedy autorstwo snów jest tak wątpliwe i ze względu, iż ze śmiercią apostołów ustała czynność udzielania drugim specjalnych darów ducha świętego, powinniśmy być bardzo ostrożni i niewierzący co do snów. Zatem jakikolwiek sen i nauka, jaką on zdaje się wyrażać, powinny być podporządkowane pod pisane Słowo Boże. Jeżeli nie zgadzają się z tymże Słowem, to niema w nich światła. Niektórzy zwodzeni są snami, przypisują im powagę specjalnego objawienia, tacy postępują niemądrze i narażają się na niebezpieczeństwo wykolejenia przez onego złośnika.

Wiara i ufność Salomona

Salomon żył w czasie gdy Pisma Świętego jeszcze nie było, a. więc w czasie kiedy nie można było powiedzieć, że Pismo było dostateczne, aby człowiek "Boży był ku wszelkiej sprawie dobrej wyćwiczony." (2 Tym. 3:17). A przy tym powiedziane jest wyraźnie, że sen jego, czyli wizja była od Pana. Nawet i w tym możemy zauważyć, że Boskie działanie nie było w przeciwieństwie do wolnej woli Salomona; ponieważ gdyby umysł młodego króla pożądał władzy, zwycięstwa nad nieprzyjaciółmi lub wielkiego bogactwa, to niezawodnie w śnie prosiłby o te rzeczy. Jego odpowiedź pokazuje, że on oceniał powagę pracy i obowiązków jakie Pan jemu powierzył, a również że wierzył, iż powodzenie jego ojca było z Boga, a mogli myśleć o uczuciach jego ojca, Salomon uznawał jego wierność Bogu, prawdzie i sprawiedliwości.

Wyznawając dobrotliwość Bożą w wyniesieniu go na tron, Salomon uznał, że rzeczywistym Królem był Bóg, a on tylko usiadł na "stolicy królestwa Bożego." To ujawnia się również w jego słowach: "Teraz, o Panie Boże mój, Tyś postanowił królem sługę Twego, miasto Dawida, ojca mego." Młodzieniec niezawodnie poczuł w sobie wielką siłę, gdy zrozumiał, że znajdował się w Boskich rękach; iż nie było to tylko z mądrości i przewidzenia jego ojca, że on został królem, ani z wielkiego prestyżu i wpływu jego ojca nad armią i większością narodu ,ale z Boskiej opatrzności.

Podobnie powinno dać siłę wszystkim poświęconym w czasie obecnym, gdy mogą zrozumieć, że do obecnej łaski i prawdy nie doszli swoją własną mądrością, ani mądrością drugich, ale że doprowadzeni byli do tego mądrością i łaską Bożą. Taką samą myślą powinni być powodowani ci, co służą w zgromadzeniu, w jakimkolwiek zakresie. Ich odpowiedzialność przed Bogiem, za stanowisko mówczego narzędzia lub innej służby dla domowników wiary, powinna być odczuwana i wyznawana. Już samo niewyznawanie tego zdradza brak odpowiedniego zrozumienia tej sprawy.

Skromność Salomona

Skromność młodego króla odbija się pięknie z jego przemówienia: "Jam jest dziecię małe i nie umiem wychodzić ani wchodzić" (nie wiem jak kierować drogami mego życia) ; a jednak był on pomiędzy ludem Bożym jakoby ośrodkiem, głową narodu - chociaż nie czuł się zdolnym do odpowiedniego wykonania tak wysokich i odpowiedzialnych obowiązków. Nie mówił on: "Sługa Twój jest w pośrodku ludu swego," ale "ludu Twego, któregoś obrał."

Chcemy tu wskazać lekcję niektórym starszym pomiędzy trzodą Pańską, którzy naśladując zwyczaj nominalnego kleru, gotowi są wyrażać się o zgromadzeniu gdzie służą jako "mój lud," "moja trzoda" lub "mój Zbór." Nie pojmują może jak niestosownym jest takie wyrażenie się. Jeżeli cielesny Izrael był ludem Pańskim, przez Niego wybranym, to ileż więcej o pozafiguralnym Izraelu duchowym powinno być rozumiane i mówione jako o ludzie Bożym i trzodzie Pańskiej. Już sam fakt, że ktoś o zgromadzeniu ludu Pana wyraża się jako o swoim ludzie, wskazuje na niebezpieczny stan umysłu, na zarozumiałość i wyniosłość, co jest bardzo szkodliwe dla duchowego Syonu. Ci, których umysły skłaniają się w tym kierunku, powinni naprawić to postem i modlitwą, aby to zło mogło im być przebaczone przez Pana i aby byli zachowani od dalszego potykania się w ten stan samo-wywyższania. A trzoda Pańska powinna zawsze i wszędzie być prędka do rozpoznania i sprzeciwienia się takim ludzkim rządcom i panom. Brak prędkiego rozpoznania i odrzucenia takiej zarozumiałości ze strony wodzów, dowodzi, że trzoda, której oni służą, nie dosyć ocenia i korzysta z wolności, którą Chrystus uwolnił wszystkie prawdziwe owce, uznające Jego za ich głównego Pasterza.

Mówiąc o liczbie Izraela, Salomon użył słów naonczas używanych na określenie wielkiego mnóstwa - mianowicie: Lud wielki, który nie może być zliczony ani porachowany dla mnóstwa. Przypuszczanym jest, że Izrael liczył naonczas około sześć milionów (6,000,000) dusz; i prawdopodobnie, bez odpowiednich ku temu sposobów, było prawie niemożliwym zliczyć i dokładnie określić liczbę całego narodu; albowiem prowadzenie zapisków urodzin i śmierci było naonczas o wiele trudniejsze i mniej dokładne, aniżeli rzecz się ma obecnie.

Po tej przedmowie wyrażającej jego skromność i niezdolność do tak wielkiego dzieła; wyrażającej także, iż lud ten był ludem Pana, a on naznaczonym od Pana królem, Salomon następnie wyraził Panu swoje życzenie słowami: "Przetoż daj słudze Twemu serce rozumne, aby sądził lud Twój i aby rozeznawał pomiędzy dobrem a złem; albowiem któż może sądzić ten lud Twój tak wielki?" Salomon rozumiał, że najpotrzebniejszą rzeczą dla dobra narodu było sprawiedliwe rozsądzanie różnych kwestyj tyczących się dobra całego narodu jako i dobra poszczególnych osób. Niezawodnie on doszedł do tego zrozumienia, jak to jego później napisane przypowieści wyraźnie pokazują, że samolubstwo jest wrogiem sprawiedliwości i że nawet najlepszy i najmądrzejszy rząd musi być bardzo ostrożnym i bacznym, aby samolubne korzyści jednych nie były szkodą dla drugich - dla wielu. Cały świat rozumie to obecnie; i gdybyśmy zapytali się któregokolwiek rozumnego człowieka, co jest największą potrzebą na świecie, to odpowiedzią niewątpliwie byłoby: Potrzeba nam sprawiedliwości pomiędzy narodami jak i pomiędzy jednostkami; i potrzeba nam mądrości do rozeznawania dobrego od złego, prawdy od fałszu, cnoty od grzechu.

Wielu z najmądrzejszych mężów tego świata, chociaż rozumieją potrzeby obecnej doby, doszli do konkluzji, że nie warto próbować równej sprawiedliwości we wszystkich szczegółach pomiędzy wszystkimi klasami społeczeństwa; a ci co najlepiej są poinformowani o nauce Słowa Bożego, pobudzani są do tym gorliwszego modlenia się: "Przyjdź królestwo Twoje i bądź wola Twoja na ziemi tak jak jest w niebie." Rozumieją oni, że ziemskie istoty są mniej lub więcej upadłe, mniej lub więcej samolubne. Rozumieją również, że krzyczącą potrzebą obecnego świata jest doskonały rząd uposażony zupełną mocą do ustanowienia i przeprowadzenia sprawiedliwych praw, któreby rządziły całym światem, poniżając zło, a wywyższając dobro. Pozafiguralny Salomon, 'Książe Pokoju, Mesjasz dokona tego na świecie, w słusznym u Boga czasie, czyli w Tysiącleciu.

Salomon pochwalony i nagrodzony za swój wybór

Bóg był zadowolony z wyboru Salomona, lepszego wyboru on nie mógł uczynić. Niektórzy wyrażali myśl, że on mógłby był wybrać rzeczy duchowe, co byłoby jeszcze lepszym i mądrzejszym wyborem; lecz tacy zapominają, że rzeczy duchowe nie były otworzone do zrozumienia ani do wyboru w czasach Salomona i nie prędzej aż ono wielkie pojednanie za grzech było dokonane, i aż wyszło powołanie do tych, którzy uwierzyli, odwrócili się od grzechu i uchwycili się nadziei wystawionej w Chrystusie, aby stali się samo-ofiarą z Nim, współuczestnikami ducha przysposobienia synowskiego, a ostatecznie współdziedzicami z Nim w królestwie. Przeto Salomon wybrał rzecz najlepszą jaką znał i jaka była do osiągnięcia w jego czasie.

Ojciec nasz Niebieski w Swej hojności dał Salomonowi bogactwa i zaszczyty o jakie nie prosił. Dał mu to w nagrodę za jego ocenę mądrości ponad wszystko inne. Zaiste, Salomon sam wyraził myśl, że bogactwa i zaszczyty są w prawicy mądrości jako jej nagroda. To znaczy, że gdy Bóg daje komuś mądrość, daje mu też to czym mądrość nagradza; mianowicie bogactwo i zaszczyty.

Ktoś mógłby tedy zapytać: Czemuż tedy ci co szukają mądrości z góry pochodzącej, która przecież jest mądrością, czystą, mierną, powolną, pełną miłosierdzia i owoców dobrych - czemu ci tak rzadko kiedy dostępują bogactwa i sławy ? Odpowiadamy, że w czasach Salomona Bóg miał do czynienia z cielesnym Izraelem i obietnice Jego były cielesne, lecz w wieku ewangelicznym ma do czynienia z duchowym Izraelem, a Jego obietnice i błogosławieństwa są duchowe. Mądrość, o jaką lud Boży w wieku obecnym ma się starać, czyli mądrość z góry pochodząca, nie jest mądrością tego świata. To też bogactwa i zaszczyty znajdujące się w rękach tej niebiańskiej mądrości i których dostępują wierni Pańscy są duchowymi bogactwami i duchowymi zaszczytami, których świat teraz nie widzi ani ocenia. Bogactwa te i zaszczyty, tak samo jak i sama mądrość, mogą być ocenione tylko przez tych, których oczy wyrozumienia zostały otworzone na wyrozumienie niedościgłych bogactw łaski Bożej dla wybranego Kościoła. O tych bogactwach powiedział Apostół: "Oko nie widziało, ucho nie słyszało i na serce ludzkie nie wstąpiło co nagotował Bóg tym, którzy Go miłują. Ale nam to Bóg objaśnił przez ducha Swojego." - 1 Kor. 2:9-10.

Bogactwa i zaszczyty, jakich Salomon dostąpił wraz z mądrością, były według oceny tego świata, a warunkowa obietnica długiego życia była też częściowo wypełniona. Salomon żył do lat sześćdziesięciu, a według tej obietnicy wierzymy, że dożyłby do lat ośmdziesięciu, gdyby był więcej posłusznym Boskiej woli, lecz dla niego, podobnie jak dla wielu innych, trudniej było ostać się w dostatkach aniżeli w przeciwnościach.

Zadowolenie i radość Salomona

Gdy Salomon obudził się i zrozumiał, że rzeczy te były snem, widzeniem od Pana, wrócił się zaraz do stołecznego miasta Jeruzalemu, gdzie znajdowała się Arka Przymierza, i złożył od siebie ofiarę całopalenia i ofiarę spokojną, a także sprawił ucztę dla Swoich sług, rozumiejąc, że Pan pobłogosławił i poszczęścił mu w sprawie, o którą Go prosił. Był on niezawodnie bardzo zadowolony, pełen radości i pokoju.

Tak samo powinno być z wszystkimi wiernymi, którzy zostali powołani do dziedzictwa Bożego i współdziedzictwem z Jezusem Chrystusem, ich Panem. Apostół wyraża się o tym: "Ku dziedzictwu nieskazitelnemu i niezwiędłemu, w niebiesiech dla was zachowanemu, którzy mocą Bożą strzeżeni bywacie przez wiarę ku zbawieniu, które zgotowane jest, aby było objawione w czasie słusznym." (1 Piotra 1:4-5.) To też wierni Pańscy powinni rozumieć, że najlepszy sposób okazania ich oceny Boskich obietnic i błogosławieństw jest przez zamanifestowanie swej wiary w Nim ufając w Jego obietnice i radując się nimi.

Gdziekolwiek znajdujemy bojaźń, drżenie i niepokój, możemy wnosić, że są to objawy duchowej choroby, ponieważ bez względu jakie mogą być zewnętrzne zamieszki, kłopoty i zaniepokojenia, przywilejem tych co są Pańscy jest to, że w sercach ich zawsze gości pokój Boży, który przechodzi wszelkie wyrozumienie. Przywilejem ich jest w zupełności spolegać na Boskiej obietnicy, że wszystkie rzeczy dopomagają im ku dobremu, ponieważ miłują Boga. A mając to na uwadze i pamiętając o wezwaniu do królestwa i o Boskim zapewnieniu, że żadna dobra rzecz nie będzie odmówiona tym, co służą Jemu i chodzą w sprawiedliwości, my zapewne mamy dobry powód do dziękowaniu Bogu i radowania się przed Nim.

W.T.3277-1903
Straż 2/1949