R-3208

APOSTOŁ PAWEŁ W RZYMIE

Dz. Ap. 28:16-24; 28:30-31

Złoty tekst: „Nie wstydzę się ewangelii Chrystusowej” – Rzym. 1:16

Bez wątpienia korzystne wrażenie, jakie Apostoł wywarł na setniku dostarczającym go jako więźnia do Rzymu – to, czego ten drugi doświadczył podczas podróży, w burzy, katastrofie morskiej a potem podczas pobytu na Malcie – razem z przyjaznym listem wysłanym przez Festusa do Cezara, wyjaśniającym, że zarzuty przeciwko Apostołowi były najwidoczniej wynikiem religijnej nienawiści itd., zapewniły mu zupełnie inne traktowanie od tego, jakie zazwyczaj spotyka więźniów wysyłanych do Rzymu. Był on traktowany jako więzień do tego stopnia, że wciąż był przypięty łańcuchem do strażnika, rzymskiego żołnierza, odpowiedzialnego za jego pojawienie się kiedykolwiek zaszła taka potrzeba. Strażnicy ci zmieniali się co kilka godzin, tak że prawdopodobnie znaczna część garnizonu miała osobisty kontakt z Apostołem, znała jego styl życia w najdrobniejszych szczegółach i wielu z nich musiało słyszeć jego nauki i głoszenie rzeszom Żydów i chrześcijan, którzy go odwiedzali. Przypuszcza się – nie bez podstaw – że niektórzy żołnierze, którzy potem zostali wysłani do Wielkiej Brytanii, zanieśli tam ewangelię. Było pewnym, że życie Apostoła było żywym listem, który musiał wpływać na ludzi albo ich błogosławiąc, albo zatwardzając tych, z którymi wchodził w kontakt – dla jednych woń życia ku życiu; dla innych woń śmierci ku śmierci (2 Kor. 2:16) – w zależności od tego czy przyjmowali, czy odrzucali wiedzę i światło. To samo powinno być prawdą w przypadku wszystkich Pańskich naśladowców, w zależności od ich zdolności i możliwości, każdy powinien pozwolić, by jego światło świeciło tak, by wychwalać Ojca. Znajomi z pracy, przyjaciele, sąsiedzi, krewni – wszyscy powinni znać nasze stanowisko w kwestii sprawiedliwości, jak i co jest podstawą naszej wiary i nadziei.

Mamy powiedziane, że Paweł mieszkał w domu, który sam wynajmował – poprawniej w pokojach, nie koniecznie w całym budynku. Koszt utrzymania takiej rezydencji, gdzie można zaprosić rzesze ludzi, musiał być znaczny, a najwyraźniej Apostoł nie kontynuował w tym miejscu wyrabiania namiotów. Jest możliwym, że jego potrzeby były zaspokajane przez jego przyjaciół w Rzymie lub gdzieindziej; jest również możliwym, że do tego czasu, dzięki Pańskiej opatrzności, odziedziczył znaczną ojcowiznę po nieruchomości swojego ojca. Lekcją z tego jest, że Bóg jest w stanie zapewnić wszystkie nasze prawdziwe potrzeby w ten czy inny sposób. Do nas należy wykorzystanie naszych wszystkich sił, by robić to, co możemy zrobić, używając naszego czasu, siły i talentów w Pańskiej służbie według naszej najlepszej oceny, zostawiając wszystkie ustalenia jak i wyniki w Jego rękach. Bez wątpienia, korzyścią dla Apostoła było to, że na jakiś czas znalazł się w ubóstwie i musiał pracować swoimi rękami, by zaspokoić życiowe potrzeby, podczas gdy nauczał dobrej nowiny. W ten sposób zamanifestował swoją lojalność wobec Pana, prawdy, braci i zasad; i w ten sposób ustanowił dla nas przykład w tym zakresie, co bez wątpienia jest korzystne dla wielu naśladowców Pana.

Paweł miał wielu krewnych i znajomych w Rzymie i wiemy, że było ich ponad trzydziestu dwóch zgodnie z pozdrowieniami z jego listu napisanego do nich wcześniej w Koryncie (Rzym. 16:1-15). Bez wątpienia zostali oni poinformowani o przyjeździe Apostoła i szybko go odwiedzili. Ale nasza lekcja zwraca uwagę szczególnie na zapał Apostoła w wyszukiwaniu zajęć, by działać w sprawie Mistrza, szukając okazji, by opowiadać dobrą nowinę tym, którzy jeszcze jej nie słyszeli. Trzy dni po jego przyjeździe do Rzymu wysłał on zaproszenie do Żydów, którzy byli przywódcami, by go odwiedzili. Możemy nauczyć się dobrej lekcji z powyższego, w zgodzie ze słowami Apostoła: „w gorliwości nie ustawając, płomienni duchem, Panu służcie” Rzym. 12:11. Naszym głównym zajęciem, podobnie jak jego, powinna być służba Panu; urządzanie wygodnego mieszkania i naszych relacji z naszymi przyjaciółmi i krewnymi nie powinno zajmować nam większości naszego czasu. Powinniśmy pamiętać słowa Apostoła: „To jedno czynię”, a stosując je do samych siebie powinniśmy być „gotowi (bez przystanku) w czas albo nie w czas (wygodny bądź niewygodny dla nas)” w naszej służbie Panu i Jego sprawie.

Żydzi przyjęli to zaproszenie i odwiedzili Apostoła; bez wątpienia przyszli chętnie z kilku powodów. Przede wszystkim, wszyscy Żydzi mieszkający w Rzymie podlegali prześladowaniom, które jakieś trzy lata wcześniej zmusiły Akwila i Pryscyllę do opuszczenia miasta. Prześladowania te w ówczesnym czasie zmniejszyły się do pewnego stopnia, ale bez wątpienia pozostawiły serca Żydów w o wiele bardziej pokornym stanie niż gdyby ich nie doświadczyli. Prześladowania z pewnością mają swoją wartość dla ludu Pana; uwrażliwiają nasze serca i sprawiają, że stajemy się bardziej uczuciowi i współczujący innym, jak i pomagają polerować i rozwijać w nas chrześcijański charakter. Po drugie, Żydzi byli z pewnością zainteresowani swoim cierpiącym ziomkiem a zwłaszcza tym, o którym dowiedzieli się, że był tak szczególnie traktowany przez rzymski rząd, któremu przyznano tyle wolności, jaką Paweł się cieszył. Pańska opatrzność na pewno działała w tej sprawie a wyjątkowa forma ograniczeń Apostoła była najwidoczniej tak korzystną w związku ze sprawą, którą reprezentował. Żydzi z pewnością wystrzegali się wzbudzenia zamieszek przeciwko komuś, kto chociaż był więźniem, był traktowany z taką uwagą, kto znajdował się pod bezpośrednią ochroną żołnierza a za jakąkolwiek przemoc w stosunku do niego odpowiadaliby bezpośrednio przed Juliuszem, którego uważano za prefekta Pretorium, „dowódcę straży” ówczesnych czasów – człowieka o dobrej reputacji. To właśnie jako więzień we własnym domu Apostoł znalazł korzystną okazję do napisania kilku ze swoich listów; do Filipensów, Efezów, Kolosensów. Z pewnością dwa lata spędzone w więzieniu w Cezarei były cenne dla samego Apostoła, dając mu większe możliwości dalszego studiowania Boskiego planu w porównaniu z czasem, gdy był zaangażowany w działalność misyjną. Teraz, to dodatkowe doświadczenie i zrozumienie ewangelii znalazło swoje odzwierciedlenie we wspomnianych listach i było przekazane Kościołowi w Rzymie. Powinniśmy również pamiętać, że Rzym był wtedy centrum wpływów, z którego to wpływy rozchodziły się w każdym kierunku. Widzimy zatem Pańskie kierownictwo w sprawach Apostoła, a stosując tą lekcję do samych siebie daje to nam Jego zapewnienie, że „wszystkie rzeczy współdziałają dla dobra tych, którzy miłują Boga i według postanowienia Bożego powołani są” (Rzym. 8:28). Pocieszeni tą obietnicą możemy znosić próby i rozczarowania, chociaż w danym czasie nie możemy dostrzec, jak takie doświadczenia będą sprawowały dobry użytek. Uczymy się zatem, że:

„Cokolwiek się stanie, wiara może mocno ufać Jemu”.

Wiodącym Żydom, którzy go odwiedzili, Apostoł w skrócie wyjaśnił przyczynę opozycji Żydów, konieczność jego odwołania do Cezara i zapewnił, że nie miał niczego, o co mógłby oskarżyć swój własny naród. Szlachetność jego charakteru zdumiewa nas na każdym kroku. Jak wiele mniej szlachetnych umysłów czułoby się rozgoryczonymi przeciwko ich własnemu narodowi! Jakże wielu oskarżałoby jego władców w niepohamowany sposób o niesprawiedliwość, hipokryzję itd.! Miłujemy Apostoła jeszcze bardziej, ponieważ dostrzegamy w jego życiu prawdziwego, szlachetnego, chrześcijańskiego ducha i zasady. Próbujmy naśladować jego przykład, nie tylko w zakresie tego, co mówimy o ziemskich prawach i władcach, ale również stosujmy tą samą zasadę wobec wszystkich, którzy chcą nas zranić, nie oddawajmy złem za złe i obelgą za obelgę (1 Piotra 3:9), ale pamiętajmy jak jest napisane o naszym Panu, że: „gdy mu złorzeczono, nie odpowiadał złorzeczeniem” (1 Piotra 2:23).

Zauważcie mądrość Apostoła w stanowisku, jakie zajął w tej sprawie. On nie tylko nie pokazał żadnych nieuprzejmych uczuć wobec tych, którzy spowodowali jego uwięzienie, ale oświadczył swoim słuchaczom, że znosił swoją niewolę z powodu nadziei Izraela. On nie szukał ich współczucia, on pragnął nawrócić ich serca do Pana. Zatem, jak najszybciej zwrócił ich uwagę na ten najważniejszy fakt, że Izrael miał nadzieję, i że to właśnie z powodu swojej lojalności wobec Izraela i jego nadziei on doznawał uwięzienia.

Uprzejmość często rodzi uprzejmość (chociaż nie zawsze) a Żydzi odwzajemnili się w bardzo taktowny sposób, stwierdzając, że nie wiedzą o niczym przeciwko Apostołowi, i że z przyjemnością wysłuchaliby jego historii, z jego ust. Przyznali jednakże, że są w pewnym stopniu uprzedzeni do doktryn, które on wyznawał, ponieważ wcześniej słyszeli niekorzystne wypowiedzi odnośnie chrześcijaństwa, że „wszędzie mówi się przeciwko niemu”.

Im bardziej zbliżymy się do prawdy, tym bardziej jest prawdopodobnym, że znajdziemy więcej wrogów. Ludzie dobrzy i źli mogą mieć zarówno przyjaciół, jak i wrogów, ale powszechnie źle mówi się tylko o Ewangelii oraz o tych, którzy ją wyznają – ma ona niewielu przyjaciół poza swą małą oddaną grupą poświęconych, jednakże nie zawsze tak będzie. Jest tak teraz, ponieważ wciąż żyjemy w epoce znanej z duchowej perspektywy jako „obecny zły świat” (Gal. 1:4), ponieważ szatan jest bogiem tego świata, który działa teraz w dzieciach nieposłuszeństwa, zaślepiając ich oczy na prawdę i zmuszając ich do nienawidzenia światła i przeciwstawiania się mu. Z czasem Szatan będzie związany, a oczy zrozumienia zwiedzionych przez niego będą otworzone (Izaj. 35:5; Obj. 20:1) „Wtedy się nawrócicie” – odwrócicie – zobaczycie rzeczy z Boskiego punktu widzenia i rozeznacie pomiędzy tym, który służy Bogu a tym, który Mu nie służy – zauważycie wyraźną różnicę między czasem obecnym – że ci, którzy robią źle, będą cierpieć a ci, którzy czynią wolę Pana, będą wielce błogosławieni i nie będzie już się mówić przeciwko nim.

Apostoł nie usiłował głosić ewangelii podczas tego pierwszego spotkania, ale po prostu przedstawił się i swoje posłanie, i umówił kolejne spotkanie, podczas którego, według greckiego tekstu, zebrała się wielka rzesza ludzi, którym on objaśniał te sprawy, świadcząc o Królestwie Bożym i przekonując ich do Jezusa – od rana do wieczora. Możemy sobie wyobrazić treść tego długiego wykładu: najwyraźniej nie odbiegał on od słów naszego Pana skierowanych do dwóch uczniów, z którymi szedł do Emmaus po swoim zmartwychwstaniu, kiedy otworzył przed nimi pisma – pokazując typy Zakonu, konieczność antytypicznej ofiary za grzech i potrzeby antytypicznego Proroka, Kapłana i Króla; przepowiednie proroków dotyczące tych rzeczy; słowa Dawida, Izajasza, Jeremiasza, Zachariasza, Joela itd. Z pewnością Apostoł opowiedział również o czystości życia i nauk naszego Pana i przytoczył fakty potwierdzające Jego zmartwychwstanie jak i swoje własne świadectwo, że Pan nie był już człowiekiem, ale chwalebną istotą, której obecność widziana przez Apostoła świeciła bardziej niż jasność słońca w południe. Bez wątpienia również, wskazał on na wysokie powołanie Kościoła i że możliwość stania się duchowym Izraelem była dana przede wszystkim cielesnemu Izraelowi; a poganie, według słów proroków mieli być powołani, by uzupełnić, skompletować liczbę wybranych, dla których Bóg przewidział chwałę. Na pewno pokazał, że powołanie wiązało się z cierpieniem, ofiarą i samozaparciem podczas ziemskiego życia ze strony tych, którzy mieli dzielić chwałę niebiańskiego Królestwa, mającego być ustanowionym podczas drugiego przyjścia Mesjasza i po zmartwychwstaniu Kościoła, Jego ciała.

I jak zawsze prawda okazała się być tym, co dzieli, i nie jesteśmy zaskoczeni, że wśród tych, którzy byli wystarczająco zainteresowani i ciekawi by usłyszeć Apostoła, niektórzy uwierzyli, a niektórzy nie. Prawda w czasie żniwa obecnego wieku ma podobny efekt; jest sierpem, który zarówno zbiera pszenicę do gumna, jak i oddziela kąkol. Paweł nie ponosił odpowiedzialności za to, jaki wpływ prawda wywarła na słuchaczach. On gorąco pragnął czynić dla nich dobro i dołożył wszelkich starań, by przedstawić prawdę mądrze, ale odpowiedzialność spoczywa potem na słuchaczach, nie na Pawle, nie na Panu. Intencją Pana jest, by prawda przyciągała tylko jedną klasę – czystych w sercu, prawdziwych Izraelitów – a powinna oddzielać i antagonizować tych, którzy nie mają właściwego stanu serca, ale są dotknięci samolubstwem nawet w swoim religijnym oddaniu. Tak samo rzeczy się mają i obecnie, nie wszyscy są gotowi na teraźniejszą prawdę. Niektórzy, choć szlachetni i szczodrzy pod wieloma względami są uprzedzeni w swoim umyśle lub sercu, co blokuje ich na przyjęcie dobrej nowiny. Dla jednych problemem jest miłość do sekty czy też ugrupowania, z którym się identyfikują a którego nauki pozostają w sprzeczności z prawdą z powodu błędów, jakie zawierają; dla innych trudnością jest „lęk przed ludźmi, który zastawia na człowieka sidła” (Przyp. Sal. 29:25) – obawa większej niepopularności i świadomość, że wierność ewangelii Chrystusowej będzie oznaczała samoofiarę. Pan używa obecnie takich samych prób, by oddzielić pszenicę od kąkolu, złoto od żużlu. Nie możemy oczekiwać, że z nami czy kimkolwiek innym Pan postąpi inaczej a nasze modlitwy i wysiłki muszą być zupełnie uczciwe przed Panem, braćmi i prawdą – miłość do prawdy ma być ponad wszystko. Odnośnie klasy, która upadnie w trakcie tych prób, Pan oświadcza, że pośle im skutek błędu a uwierzą kłamstwu, ponieważ nie przyjęli prawdy z miłości do niej – 2 Tes. 2:10, 11.

Dobre dzieło tak szybko i sumiennie zaczęte, bez wątpienia było kontynuowane przez Apostoła z gorliwością w ciągu tych dwóch lat, podczas których pozostawał więźniem. Nie miał przywileju wychodzenia i publicznego wygłaszania wykładów w Rzymie, ponieważ Imperator był w tym czasie nie tylko głową społeczną i polityczną, ale również kościelną głową świata i każda nowa religia znajdowała się pod szczególnym ograniczeniem w Rzymie, siedzibie imperialnego rządu. Zatem, najprawdopodobniej status Pawła jako więźnia, z całą wolnością przyjmowania wszystkich, którzy do niego przyszli, był najlepszym nie tylko dla niego samego, ale również dla sprawy, którą reprezentował. Przypomina się nam w tym momencie, że niektórzy są uwięzieni w domu obowiązkami rodzinnymi lub chorobą czy też przez inne konieczne sprawy, i że tam gdzie takie warunki panują, lud Boży powinien się zarówno modlić, jak i oczekiwać, że Pan przyprowadzi do nich takich, którzy mogliby skorzystać z ich usługi prawdą. Niech każdy z nas będzie gorliwy w wykorzystywaniu możliwości, bez względu na to czy nasze korzyści są duże czy małe, i polegajmy na Panu, że On zna nasz stan i jest w stanie zmienić go według swojego upodobania i mądrości. W istniejących na ów czas warunkach nikt nie mógł zakazać Apostołowi lub ograniczać go w mówieniu z największą pewnością i śmiałością o prawdach należących do Pana Jezusa i Królestwa Bożego, które On miał ustanowić podczas swojego drugiego adwentu – a obecny Wiek Ewangelii jest przeznaczony na wybór, polerowanie i próbowanie tych, którzy będą współdziedzicami z Nim w tym Królestwie. Bądźmy wiernymi i starajmy się, by nasza służba, zarówno publiczna, jak i prywatna, była właśnie tego rodzaju, abyśmy nie pozwolili, by jakakolwiek inna ewangelia zajęła miejsce tej, którą Pan nam powierzył. My zauważamy, że żyjemy w czasach wielu ewangelii – ewangelii socjalizmu, zdrowia poprzez właściwe życie, uleczeń z wiary, umysłu, poprzez hipnozę itd., ewangelii różnych nauk, siły woli itd. Cokolwiek jej zwolennicy mogą powiedzieć o tych ewangeliach, pamiętajmy, że żadna z nich nie jest ewangelią, którą Pan i Apostołowie powierzyli nam, pytajmy o stare ścieżki i trzymajmy się nich wiernie aż z czasem usłyszymy słowa Mistrza: „Dobrze, sługo dobry i wierny! Wejdź do radości pana twego” Mat. 25:23. Wtedy poznamy jak jesteśmy poznani; wtedy zrozumiemy znacznie więcej niż różne teorie obecnego czasu mogłyby nas pouczyć. Jeśli zdobędziemy wielką nagrodę, to musi się to odbyć w każdym przypadku kosztem naszego obecnego życia, a zatem ewangelia zdrowia w pewnych aspektach pozostaje w kontraście do ewangelii ofiary, której nauczamy. Nie rozumiemy przez to, że lud Boży nie ma dbać o swoje zdrowie, ale uważamy, że w jego ocenie powinna to być sprawa drugorzędna w stosunku do ewangelii drogiego Syna Bożego i chwały, jaką możemy przez Niego osiągnąć i przez udział w Jego ofierze, a ziemskie życie, zdrowie i rozwój fizyczny w porównaniu z tym, to tylko „śmieci i szkody”.

W tym miejscu sprawozdanie z dzieła Apostoła się kończy. Podaje się, że Apostoł został uwolniony pod koniec okresu dwóch lat, że znów odwiedził kościoły Azji Mniejszej a potem odwiedził Hiszpanię, głosząc ewangelię, w okresie późniejszym ponownie przyszedł do Rzymu jako więzień nie mający przywilejów i że przechodził przez męczarnie po spędzeniu dłuższego czasu w więzieniu w Mamertine w strasznym lochu w Rzymie. Podania mówią, że jego rzymskie obywatelstwo uratowało go przed ukrzyżowaniem i w zamian został ścięty. Podaje się, że Katedra Św. Pawła w Rzymie została wybudowana w pobliżu miejsca jego egzekucji.

Prawdopodobnie podczas tego drugiego uwięzienia Apostoł napisał listy do Tymoteusza i Tytusa, a w jednym z nich oświadcza: „Dobry bój bojowałem, biegu dokonałem, wiarę zachowałem; a teraz oczekuje mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu da Pan, sędzia sprawiedliwy, a nie tylko mnie, lecz i wszystkim, którzy umiłowali przyjście Jego” – 2 Tym. 4:7-8. Kiedy dostrzegamy ten szlachetny charakter drogiego brata w Panu, wszyscy pragniemy go naśladować, by w ten sposób stać się kopiami Pana Jezusa. Wierzymy, że jesteśmy już blisko ukończenia tej wąskiej drogi, blisko czasu, kiedy mamy nadzieję usłyszeć: „Dobrze, sługo dobry i wierny! Nad tym, co małe, byłeś wierny, wiele ci powierzę; wejdź do radości pana swego” Mat. 25:21. Bądźmy zatem zachęceni do przywdziania zbroi i bojowania dobrego boju, wiernie do końca, abyśmy mogli z Apostołem dzielić koronę radości, którą Pan obiecał wszystkim tym, którzy miłują Go ponad wszystko, nawet aż do śmierci.

W.T. R-3208-1903 r.
Straż 09/1962 str.133-136

Do góry