R-2924

CZEKAJCIE DOKĄD NIE BĘDZIECIE PRZYOBLECZENI MOCĄ Z WYSOKOŚCI

"I stało się, gdy im błogosławił, rozstał się z nimi, i był niesiony w górę do nieba”. – (Łuk. 24:51)

(Dz. Ap. 1:1-11).

Łukasz, lekarz, który napisał Ewangelię Łukasza, był autorem księgi Dziejów Apostolskich. W tej ostatniej on rozpoczyna opowiadanie akurat tam, gdzie je zakończył w Ewangelii – na wstąpieniu Chrystusa w niebo. On pobieżnie jednak podaje nam opowieść o rozmowie poprzedzającej wniebowstąpienie naszego Pana. Przedmiot oczywiście jest skierowany do przyjaciela o powszechnym natenczas imieniu, Teofilu, który był osobą zacnego stanu i poważnego wpływu, a na innym miejscu zastosowano do niego tytuł "najwybitniejszy”, tytuł, który obejmie poważne społeczne i polityczne warstwy. Łukasz nie był jednym z Apostołów, a przeto jego zapiski nie są apostolskiego autorytetu. Taki autorytet lub całkowite natchnienie nie było potrzebne, jednakże w napisaniu zrozumiałych i prostych faktów takich jak w Ewangelii Łukasza i w księdze Dziejów Apostolskich, istnieje. Zapisanie faktów nie wymaga natchnienia, wymaga jednak pewnych zdolności i jest rozsądnym przypuszczać, że jeżeli Pan użył zdolności Łukasza w związku z pracą utrwalenia wydarzeń owego czasu, to on był kierowany Duchem Świętym w ustaleniu faktów. Jego wykształcenie i naturalne zdolności kwalifikowały go do zwięzłego streszczenia. Łukasz był kierowany Duchem Świętym w tym samem znaczeniu, w jakiem wszyscy poświęceni ludzie Pańscy są kierowani Jego Duchem, które różni się do pewnego stopnia od zupełnego natchnienia udzielonego dwunastu Apostołom – włączając Pawła zajmującego miejsce Judasza.

Pierwszy wiersz odnosi się do Ewangelii Łukasza, jako do pisma o czynach i naukach Jezusa od czasu kiedy rozpoczął swą misję, aż do jej końca; a niektórzy przyjęli iż słowo "począł” może właściwie być zrozumiane, iż obejmuje, że nasz Pan sprawował swą misję po wniebowstąpieniu, mówiąc i działając przez swych apostołów i przez tych co uwierzyli weń przez ich słowo. To jest dosyć prawdziwe bez względu czy Łukasz myślał o tom lub nie, ponieważ Pisma niezachwianie uczą, że Kościół Chrystusowy w ciele jest jego reprezentantem; a apostoł Paweł, mówi: iż "...dopełniam ostatków ucisków Chrystusowych na ciele mojem, za ciało jego, które jest kościół”. (Kol. 1:24). I w miarę jak się stykamy z cierpieniami pomazanego, w takim też stopniu sprawujemy nasze poselstwo lub służbę, przez którą członkowie ciała będą powołani ze świata, odłączeni, nauczeni i w ten sposób przygotowani do udziału w chwalebnym królestwie i w wielkim dziele sądzenia świata, jakie ono wprowadzi. W tej to myśli nasz Pan powiedział: "...będziecie mi świadkami i w Jeruzalemie,. i we wszystkiej Judzkiej ziemi i w Samaryi, aż do ostatniego kraju ziemi.” Najpierw, apostołowie byli świadkami, którzy świadczyli nam o słowach naszego Pana, jego śmierci, Jego zmartwychwstaniu, Jego wniebowzięciu o jego obietnicach powrotu i przyjęcia jego wiernych do udziału w Jego Królestwie, kiedy On ujmie swą wielką władzę i panowanie. W drugim znaczeniu, wszyscy, którzy przyjmują apostolskie świadectwo i opowiadają to samo innym, są również świadkami i reprezentantami Chrystusowymi.

Było to w celu, aby apostołowie mogli zająć stanowisko świadków i aby byli uzdolnieni dać nam i wszystkim, jasne świadectwo o ważnym szczególe śmierci Chrystusa, o zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu, które stanowią podstawę dla nadziei, że nasz Pan był z niemi obecny po Swym zmartwychwstaniu, i jak Łukasz mówi, zademonstrował fakt Swego zmartwychwstania przez "niezbite dowody” – wyjaśniając im w międzyczasie rzeczy odnoszące się do nadchodzącego królestwa, o które już nauczył ich oczekiwać i modlić się: "Przyjdź Królestwo Twoje” i siedzieć z nim na stolicy, która jak już powiedział, będzie dla wiernych. Takie wyjaśnienie odnoszące się do Królestwa, było potrzebne, ponieważ, jako Żydzi oni rzeczywiście oczekiwali za ziemskim królestwem, a obecnie było potrzeba, aby byli poinformowani, że zanim ziemskie Królestwo może być ustanowione, niebieskie Królestwo musi być wpierw wprowadzone; oraz że oni byli uprzywilejowani do zajęcia miejsca w królestwie niebieskim, przez które we właściwym czasie spłyną błogosławieństwa na ziemskie Królestwo i ostatecznie rozszerzą się na wszystkie narody ziemi. Takiej wieści nie mogli oni otrzymać tak długo jak trwała Żydowska dyspensacja – czyli aż do śmierci naszego Pana. Byłby to tylko "pokarm na czas słuszny” po tym, kiedy naród Żydowski przez swych przedstawicieli, księży i doktorów, odrzucił Chrystusa i ukrzyżował go. Lecz teraz, kiedy nowa dyspensacja była całkowicie wprowadzona był to "pokarm na czas słuszny” dla wierzących, aby wiedzieli, że Bóg odrzucając cielesnego Izraela od bytu osobliwego ludu, aby zebrać duchowych Izraelitów, aby się stali narodem świętym, ludem osobliwym, Królewskim Kapłaństwem, aby okazali Jego chwałę i stanowili jego głównych pośredników błogosławienia świata we właściwym czasie. To dzieło powołania duchowych Izraelitów i obdarzenie takich, którzy by dążyli w kierunku powołania do nowej społeczności, było dziełem zleconym apostołom – rzeczy odnoszące się do królestwa Bożego, które nasz Pan odkrył uczniom w takim stopniu, w jakim byli oni zdolni je ocenić – pozostawiając do przyszłości dzieło wprowadzenia ich we wszelką prawdę, głębokich rzeczy Bożych, pod kierownictwem Ducha Świętego, który, jak poprzednio przyobiecał im, że przyszłe rzeczy im okaże. – (Jana 16:13).

Nasz Pan życzył apostołom, aby wyraźnie zrozumieli, że wtedy, nie byli oni w stanie przedsięwziąć nowej pracy, oraz że właściwy czas na czynność jeszcze nie nadszedł – że oni nie będą przygotowani, dokąd nie otrzymają ducha świętego, mocy i pomazania od Ojca, które specjalnie kwalifikowały ich, uzdolniło i prowadziło w ważnych zleceniach ich służby. Prócz tego, byłoby dla nich i dla wszystkich, którzy uwierzyli przez nich Boskiej opatrzności lub zaświadczeniu; najpierw, odnosząc się do dzieła naszego Pana, które było uznane od ojca i stanowiło podstawę pojednania, przez którą grzesznicy mogliby powrócić do harmonii ze swym Stworzycielem; i dalej, dowodem dla tych, co poświęcają samych siebie na służbę Bożą i otrzymują Ducha Świętego, na znak, że zostali przyjęci od Ojca w Umiłowanym i wzięci za dzieci i dziedziców Jego obietnic, współdziedziców z Jezusem Chrystusem ich Panem, tak, że gdyby z nim cierpieli, z nim też byliby uwielbieni, w królestwie, kiedy właściwy czas nadejdzie. – (Rzym. 8:16-17).

To było stosownie w tym czasie, i w świetle instrukcji naszego Pana odnoszących się do Królestwa i przygotowanej pracy do niego, którą apostołowie byli upoważnieni sprawować, aby mogli się zastanowić i dowiadywać co do czasu jego ustanowienia; a nie wiedząc, że wkrótce miał ich opuścić, oni dowiadywali się o dawnych obietnicach przywrócenia Izraela, czy one miały lub nie miały się wypełnić, czy miał lub nie miał Izrael być uwolniony z pod panowania Rzymian, i stać się wielkim narodem świata, i być użytym przez Boga w błogosławieniu innych narodów ziemi.

Warto jest zwrócić baczną uwagę na fakt, że nasz Pan nie skarcił apostołów, ani też nie powiedział im, że myśli wyrażone w ich pytaniu były niezrozumiane, i nigdy się nie zrealizują. Przeciwnie, jego odpowiedź jasno wskazuje, że ich oczekiwania przynajmniej zbliżały się do prawdy, lecz co do czasu ich wypełnienia on nie miał wolności, aby zadowolić ich ciekawość. Rzeczy, do jakich oni odnosili się, jakie Bóg przyobiecał, wypełnią się we właściwym biegu, lecz o czasach i chwilach nie mieli wiedzieć, które Ojciec zatrzymał w mocy swojej, nie bacząc dotąd chętnym, aby objawić te szczegóły swego planu. Nasz Pan jednak, jasno wskazuje, że przed przywróceniem Izraela do Boskiej łaski musi nadejść misja jego Apostołów, do jakiej On ich w tej chwili upoważnił. On nie poinformował ich czy ich misja będzie szybko dokonana lub nie, lecz faktycznie obecnie widzimy, że ona przedłuża się już przez więcej niż osiemnaście stuleci. Przywrócenie Izraela do Boskich łask nie może nastąpić dopóki Chrystus i Jego Apostołowie i wszyscy Jego wierni nie dokończą dzieła wydawania świadectwa światu, i wybrania zupełnej liczby "wybranych” – duchowego Izraela. Taki jest główny zarys pracy; czasy i chwile na wypełnienie Boskich obietnic dla Izraela według ciała i dla świata, mają być pozostawione w mocy Bożej, z zapewnieniem, że kiedy właściwy czas nadejdzie, to bracia nie będą pozostawieni w ciemności na tym punkcie, lecz będą wprowadzeni Duchem Świętym w te i w inne prawdy w miarę jak one będą pokarmem na czas słuszny dla domowników wiary.

Wydawanie świadectwa właściwie rozpoczęło się w Jeruzalem, centrum Judaizmu, które Bóg sam wybrał, jak było reprezentowane w Świątyni. Ono właściwie rozpoczęło się z tymi, którzy posiadali znajomość Jezusa i jego ukrzyżowania – między którymi byli najbardziej nabożni Żydzi ze wszystkich części świata. Było właściwym, że prawda odnosząca się do zmartwychwstania, wniebowstąpienia i uwielbienia naszego Pana z Ojcem, i odnosząca się do zebrania duchowego Izraela, i wtórego przyjścia naszego Pana i wzięcia ich i wywyższenia ich z samym sobą w Mesjańskim królestwie, ma być opowiadana tym, którzy byli świadkami i podżegaczami jego haniebnej śmierci.

Ten, jak inne szczegóły Ewangelii jest zupełnie odmiennym od wszystkich innych znanych w historii. Nigdy przedtem, czy to rzeczywiście czy w domysłach ludzie nie przypisali Boskich zaszczytów człowiekowi, który został skazany na śmierć jako przestępca. Światowe uczucia byłyby temu przeciwne, jako nierozsądne i całkiem prawdopodobnie nie przemawiałyby do uczuć ludzi. A dalej mądrość światowa, gdyby nawet uznała za lidera kogoś, kto był publicznie uśmiercony jako przestępca, nigdy by nie pomyślała o początkowych świadectwach przypominających sceny szyderstwa, ale odeszłaby daleko od ogłoszenia, że niewinny został zdradzony i niesprawiedliwie stracony.

Bóg w taki sposób ułożył sprawę, że prawda powinna być wystawiona na przyjęcie lub odrzucenie przez Żydów w najbardziej sprzyjającym świetle, tak, że tylko tacy, którzy byli prawdziwymi Izraelitami, i chętnymi do poświęcenia wszelkich ziemskich sposobności jako Żydów i stali się niesławnymi, i w ten sposób wzięli swój krzyż i naśladowali Baranka – tacy tylko, którzy byliby chętni, czyli skłonni iść za sprawą Jezusa – zniesławionego jako Nazarejczyka i jako złoczyńcę i jako specjalnie przeklętego, jak napisano: "Przeklęty każdy, który wisi na drzewie”. W ten sposób Pan zakrył swą sprawę, i przez niepopularność jak również następujące prześladowania, wstrzymał od niej wszystkich tych, którzy nie byli prawdziwymi Izraelitami – w ten sposób Kościół był utrzymany wolny nie tylko od błędów doktrynalnych, ale też i stosunkowo wolny od kąkolu dopóki Apostołowie nie zasnęli a nieprzyjaciel przyszedł i nasiał kąkolu między pszenicą. – (Mat. 13:25). Ogłaszanie poselstwa postępowało, dopóki w obecnym czasie przynajmniej powierzchowna znajomość faktów, na których Pańskie poselstwo jest oparte przyjmuje się po całej zaludnionej ziemi. Ten fakt sam w sobie, gdyby nie było żadnych innych dowodów zdawałoby się obejmować, że czas na świadczenie się skończył, a przeto cel Wieku Ewangelii został prawie dopełniony w wyborze zupełnej liczby wybranych wiernych świadków, oraz, że ich praca błogosławienia świata wkrótce nadejdzie. Wyrażenie, "Aż do najdalszych granic ziemi” nie powinno być zrozumiane, że obejmuje każdą część globu ziemskiego, lecz raczej wyrażenie tego dnia odpowiadające znaczenie do naszego obecnego wyrażenia "wszędzie”.

Oczywiście wiele mylnego pojęcia przeważa dzisiaj co do charakteru świadectwa czyli świadczenia jakie ma być dokonane. Wielu tych, którzy nauczają i tych, którzy słuchają zgubili z widoku prawdziwe poselstwo, prawdziwe świadczenie, i szczególnie radują się i ogłaszają innym Ewangelię – ewolucji, nauki filozofii, podniesienia ludzkości, odrodzenia politycznego, kościelnictwa, socjalizmu, itd. Oni mogą myśleć, że świadczą w harmonii z Pańskim rozporządzeniem, jednak my nie możemy zgodzić się z tym. Uczniowie Pańscy mieli wydawać świadectwo Jemu, a nie sobie, albo ludzkim instytucjom; oni mieli poświadczyć Pańskie oświadczenie odnoszące się do Królestwa, a nie przyświadczać różnym ludzkim teoriom, wymysłom i sofisteriom. Dobrze jest, że wszyscy, którzy dowiadują się o "starych ścieżkach”, którymi apostołowie naśladowali Baranka, gdy zauważą ten punkt i gdy przyłożą do tego starania, aby ich codzienne świadczenie w słowie i w czynie świadczyło o Jezusie; o fakcie, że On jest żyjącym Zbawicielem, którego moc przez Jego słowo i ducha powoduje w Jego naśladowcach chęci i aby wykonywali jego dobre upodobanie, i aby okazali chwałę tego, który ich powołał z ciemności do dziwnej Swojej światłości; z królestwa ciemności do królestwa Syna Swego miłego, którego to królestwa mają pragnąć, na które mają oczekiwać i przygotować się, w nadziei, aby za to mogli otrzymać "dziedzictwo Świętych w światłości”.

Polecenie, aby czekali, i nie zaczynali tego dzieła świadczenia dopóki nie będą przyobleczeni mocą z wysokości w kilku dniach, wskazywało na ich niezdolność do dzieła jako ludzi cielesnych; a my widzimy dostateczne tego dowody pod wieloma względami. Opowieść mówi, że byli ludźmi prostego rodu o ograniczonym wykształceniu – "ludźmi nieuczonymi” – to samo oczywiście było pod pewnymi względami nawet i potem, kiedy otrzymali Ducha Świętego, bo ich przyjaciele, jak również nieprzyjaciele, dawali temu świadectwu, jednocześnie potwierdzając również ich zdolności pod nowymi warunkami. Apostoł Paweł, który zajął miejsce Judasza, jako jeden z dwunastu, będąc utalentowanym i uczonym człowiekiem, nie okazał, jak możemy przypuszczać, tak dobitnie szczególnej mocy Ducha Św. jak inni jedenastu, którzy byli prostakami. On posiadał Ducha Świętego w równej mierze, lub, być może, iż możemy powiedzieć, z powodu jego naturalnych zdolności i talentów on był uzdolniony do korzystania i używania w służbie jeszcze większej miary Ducha Św. niż inni, lecz ta moc Boża działająca w nim, nie byłaby tak wielce objawiona widzowi jak w wypadku prostaka, ponieważ Boska mądrość i moc byłaby do pewnego stopnia akredytowaną jego naturalnym zdolnościom i talentom. W tym przeto widzimy inną manifestację duchowej mądrości w takim wybraniu dwunastu kamieni węgielnych Nowego Jeruzalemu (Obj. 21:14), aby zademonstrować wszystkim, że prawda, tak jak ją przedstawili, nie pochodzi z ich przetrawienia lub wypracowania. A jednak potrzeba wymagała mieć pomiędzy apostołami człowieka uczonego, kwalifikowanego, aby był zdolnym kaznodzieją prawdy, i przedstawić ją pod kierownictwem i opieką Ducha Świętego w taki sposób, aby była dalszym świadectwem, że prawdy opowiedziane były Boskiego pochodzenia i godne wszelkiego przyjęcia.

Podczas gdy twierdzimy, że dwunastu apostołów było niezrównanymi, oddzielnymi, odmiennymi, wierzymy, jednak, że Boski Plan działalności w zakresie do ogólnego dzieła jest wyszczególniony w następującym oświadczeniu naszego Pana: (czekajcie)"...dokąd nie będziecie przyobleczeni mocą z wysokości” – przedtem zanim weźmiecie w jakimkolwiek znaczeniu tego słowa udziału w publicznym świadczeniu. Naszą myślą jest, że jeśli wszyscy ludzie mogą rzeczywiście być powołani do pokuty, reformacji życia, wstrzemięźliwości i każdej uczciwej pracy, i mogą być powołani i do wierzenia w Chrystusa, jako wielkiego odkupiciela, jednakże żadni nie są powołani, aby być świadkami Bożymi, narzędziami mówczymi, reprezentantami, ambasadorami, itp. Oprócz tych, co posunęli się jeszcze dalej i uznali się za kupionych ceną drogocennej krwi Chrystusa, uczynili zupełne poświęcenie z każdej swej władzy i talentu Panu i dla jego służby. Ci poświęceni powinni przeto czekać dopóki nie odczują coś z Boskiej mocy sprawiającej w nich chęci, i tak dalece jak jest możliwe do czynienia Boskiego upodobania, przed rozpoczęciem niesienia świadectwa innym.

A owce Pana powinny być ostrożne i wybrać za przywódców itp. tylko takich, którzy wykazali dowody poddania się wpływowi ducha pomazania, Ducha Bożego. I to, bez względu jak wielkie naturalne zdolności mógłby posiadać samozwańczy przywódca; bo zaprawdę, czym większe by posiadał naturalne zdolności, tym większe niebezpieczeństwo pochodziłoby z jego kierownictwa. Tylko ci pomazani Duchem powinni być uznani pomiędzy ludem Pana jako w każdym znaczeniu tego słowa reprezentanci i narzędzia mówcze Głowy. Tak jak to był Duch Pana nad Panem naszym Jezusem, który Go pomazał, czyli kwalifikował do nauczania ewangelii, tak samo musi to być takie same pomazanie otrzymane od Niego, które kwalifikuje kogokolwiek do służby głoszenia, czyli świadczenia, w sposób, jaki będzie przyjemny Panu i pożyteczny dla jego stadka. (Iz. 61:1). Wszyscy, którzy nie są w słowie zupełnego poświęcenia się Panu, zupełnego poddania się Boskiej woli, są do pewnego stopnia w opozycji, są przewrotni i grzeszni. "Lecz niezbożnemu rzekł Bóg: Cóżci do tego, że opowiadasz ustawy moje, a bierzesz przymierze moje w usta twoje? Ponieważ masz w nienawiści karność, (odrzucając poddanie się Boskiemu uporządkowaniu) i zarzuciłeś słowa moje za się”. (niedbale) – (Ps. 50:16-17).

Opowieść jest krótka, my zaś nie możemy nawet wykombinować jak obszernie Pan omawiał te sprawy z uczniami, ale kiedy On wyjaśnił im obszernie – lub przynajmniej do takiego stopnia, do jakiego (Duch Święty nie był na nich jeszcze zesłany) byli oni zdolni wtenczas przyjąć instrukcje – wzięty był od nich w górę w obłoki, znikając stopniowo aż znikł zupełnie z ich wzroku.

Sprawa wniebowstąpienia naszego Pana była oczywiście uplanowana, jak były wszystkie inne szczegóły Jego manifestacji uczniom po Jego zmartwychwstaniu, w celu (zbudowania) ustalenia ich wiary jako cielesnych ludowi, a także w celu ustalenia wiary wszystkich innych cielesnych ludzi, którzy mogliby szukać podstawy wiary w tym świadczeniu. Jak już poprzednio widzieliśmy, nasz Pan w tym czasie był ożywiony w duchu, a nie w ciele (1 Piotra 3:18). Jednakże on ukazał się wcielę tak, jak aniołowie często to czynili w przeszłości ukazując się jako ludzie. Te ukazywania się w rozmaitych ciałach, nie były oszukaństwem, ale rzeczywistymi demonstracjami – faktem, że On już dłużej nie był umarłym, ale że żył. Były one demonstracjami o najlepszym możliwym sposobie, ponieważ jako cieleśni ludzie nie mogli ujrzeć duchowej istoty bez uszkodzenia swego wzroku, i bez odpowiadającego takiemu wydarzeniu strachu, któryby ich całkiem uczynił niezdolnymi na zimne odbicie i na instrukcje, jakie nasz Pan życzył sobie im pozostawić.

Ci dwaj mężowie w białym odzieniu, którzy nagle ukazali się w pośród nich, byli niewątpliwie aniołami objawionymi w ludzkiej postaci. Nie było większym zwiedzeniem uczni, gdy aniołowie ukazali się im jako ludzie, niż wtedy, kiedy Pan ukazał się im jako człowiek. Również pożądany cel był lepiej potraktowany przez ukazanie się w ten sposób, niż gdyby oni byli cudownie uzdolnieni, aby zobaczyli dwie jaśniejące istoty, jaśniejsze ponad jasność słońca w południe, na którego oblicze nie mogliby patrzeć, a przed którym padliby na ziemię martwi. Ale widząc ich jako ludzi, i rozpoznając ich po ich błyszczącym odzieniu itd. że oni rzeczywiście byli duchownymi istotami objawionymi w ciele, uczniowie byli zdolni kontrolować swe uczucia w celu przyjęcia ich poselstwa – "...Mężowie Galilejscy! przecz stoicie, patrząc w niebo? Ten Jezus, który w górę wzięty jest od was do nieba, tak przyjdzie jakoście go widzieli idącego do nieba.”

To był zadawalający wstęp do serii dziwnych wypadków tych czterdziestu dni. On dostarczył cudownego niebieskiego zaświadczenia, że ich zmysły nie były zwiedzione – że ich "przemieniony” Mistrz, rzeczywiście był z nimi, ukazując się w rozmaitych postaciach podczas owych czterdziestu dni, oraz że obecnie odszedł od nich. To pocieszyło ich przypominając im również; że on nie opuścił ich na zawsze, ale jak przyobiecał im, że przyjdzie znowu i weźmie ich do siebie. To oczywiście było nadzieją ich serc podczas nadchodzących strasznych dni i czarnych godzin ucisku, prześladowania, oszczerstwa i cierpienia. Oni nie tylko, że wytrwali, widząc tego, który jest niewidzialny, lecz jako słudzy, którzy się spodziewali i oczekiwali na powrót swego Pana, i na wieczerzę weselną, i błogosławieństw królestwa natenczas wyznaczonych.

To pragnienie, tę nadzieję i oczekiwanie na przyjście Króla, znajdujemy w opisach wszystkich apostołów. Jan apostoł nawet wykrzyknął: "Przyjdź, Panie Jezu!” Apostoł Jakób mówi: "Przeto bracia; bądźcie cierpliwymi aż do przyjścia Pańskiego.” Piotr Apostoł zachęca braci, wskazując, że wkrótce, gdy Główny Pasterz się okaże, oni otrzymają koronę chwały, która nigdy nie zwiędnie. Apostoł Juda mówi o Panu przychodzącym ze swoimi świętymi tysiącami. Apostoł Paweł zaleca wierność i zapewnia braci, że nie tylko On sam, ale wszyscy, którzy miłują przyjście Jego, otrzymają koronę sprawiedliwości. – (Obj. 22:20; Jak. 5:7; 1 Piotra 5:4; Judy 1:14; 2 Tym. 4:8).

I jeżeli tu nadzieja tak zachęcała, wzmacniała i podtrzymywała rychły Kościół Chrześcijański, czy jej wpływ powinien być mniejszym dzisiaj na nas, którzy pamiętamy, że teraz nasze zbawienie jest bliżej niż z początku wierzyliśmy? Zaiste nie. Zaprawdę, kiedy światło obecnej prawdy, oświecając drogę, pokazuje nam, że ten, który przyjść miał, przyszedł i nie odwlókł – że Boskie obietnice dane przez proroków, napisane przed czasem dla naszego napomnienia, wypełniły się; że obecnie żyjemy w czasie żniwa tego wieku; że główny żniwiarz jest obecny; że zgromadzenie "pszenicy” do gumna, i wiązanie "kąkolu” do nadchodzącej ognistej burzy, postępuje naprzód; a kiedy oczy naszego wyrozumienia zostały otwarte, w dowód widzimy te rzeczy w około nas; to jakimi być mamy w świętem obcowaniu i radości i wierności, mężności i gorliwości – abyśmy byli, czynili i wytrwali we wszystkim cokolwiek nasz obecny Pan i Mistrz w swej nieskończonej mądrości i miłości, może nam wyznaczyć: Jak On powiedział: "...izali nie mam pić kielicha tego, który mi dał Ojciec?” Tak również i my z zupełnym zaufaniem mówimy: że jakikolwiek kielich doświadczeń nasz obecny Pan i Głowa może wlać na nas, jego uczni, to będziemy ochoczo je znosić, by w ten sposób dopełniać ucisków, które są za nami; i wkrótce ze wszystkimi wiernymi wejść do chwały Tysiącletniego Królestwa, które Bóg ma zachowane dla tych, którzy Go miłują.

Wyrażenie "...jakoście go widzieli idącego...” już komentowaliśmy, wykazując, że sposób nie był hałaśliwy ani też ze świeckim lub duchownym wstrząśnieniem; – że świat był w nieświadomości o odejściu naszego Pana, tak, że tylko nie wielu jego wiernych rozpoznało fakt, i że w podobny sposób on przyjdzie ponownie, nie znany światu, bez wstrząsów; – że jego obecność będzie znana tylko wiernym, których oczy wyrozumienia zostały otwarte; – dopóki, nie zbierze swych wybranych, jego obecność będzie objawiana światu stopniowo w symbolicznym ogniu płomienistym czasu wielkiego ucisku – w obaleniu obecnych instytucji przygotowując drogę do ustanowienia Królestwa światła i miłości.

Uczniowie oczywiście przebywali razem w Jeruzalem, gdzie wszyscy byli stosunkowo obcymi, bo domem ich była Galilea. Matka naszego Pana i inne wierne siostry, były w owej grupie, która w zgodzie z Pańską obietnicą oczekiwała w Jeruzalem mocy z wysokości. Niewątpliwie te dni oczekiwania były nie tylko konieczne do odejścia naszego Pana do obecności Ojca i przedstawienia mu zasług ofiary okupu, i zastosowania ich na korzyść całej ludzkości, ale również czas był potrzebny do rozwoju apostołów – w wierze i ufności, przez wpływ obietnic, jakie Pan im pozostawił. To wymagało pewnego czasu dla nich do rozwiązania i do przemyślenia nad dziwnymi rzeczami, jakie słyszeli z ust Mistrza, aby przyprowadzić swe serca do stanu, w jakim by byli najlepiej, przygotowani do otrzymania błogosławieństw, których się spodziewali.

Nadzieja jest cennym czynnikiem w rozwoju chrześcijanina, pomimo, iż cel nadziei może się różnić od czasu do czasu. Na przykład, my nie oczekujemy już dłużej za błogosławieństwami Zielonych Świątek, wierząc, że one przyszłyby w czasie naznaczonym, i że one były z kościołem jako kościołem od tamtego czasu; oraz, że my zostając połączeni z Panem przychodzimy pod ten błogosławiony wpływ Ducha Świętego. Lecz, podczas gdy ta nadzieja doszła do stanu, w którym mogła wydać owoce, inne nadzieje zajęły jej miejsce w naszym wypadku. My oczekujemy również; lecz nie oczekujemy jak wzdychające stworzenie oczekuje, "Za objawieniem się synów Bożych”, ale oczekujemy na przyjęcie nas do niego, na wyzwolenie naszego ciała – Ciała Chrystusowego, które jak wierzymy będzie wkrótce skompletowane, a my sami będziemy w pośród tych, którzy będą "przemienieni” i którzy będą go stanowić. (Rzym. 8:23). Co za kotwicą dla naszej duszy jest ta nadzieja! Jak ona czyni wszystkie inne korzyści i sprawy życia stosunkowo mało znacznymi! Bogactwa i sława i wszystkie rzeczy, których ludzkie serce pożąda i ceni, choć nawet niektóre wspaniałe i dobre, są blade przed tą wspaniałą epifanią (Jasnym przyświeceniem), w której my, jako członkowie ciała Chrystusowego mamy nadzieję wkrótce mieć udział.

W.T. R-2924-1901
Brzask 04/1939 str.53-56

Do góry