R-2863

JAKÓB STAJE SIĘ SPADKOBIERCĄ ABRAHAMA

1 Moj. 28:10-22 "Zaprawdę Pan jest na tem miejscu”.

POMIMO, iż Abraham miał dwóch synów, jeden z nich Izaak pozostał spadkobiercą większej części jego przymierzy i obietnic. Izaak miał dwóch synów, Ezawa i Jakóba, którzy byli bliźniętami, ale ten pierwszy, urodzony na kilka sekund przed ostatnim był według prawa pierworodztwa, spadkobiercą swego ojca. Tak dalece jak wiemy, on odziedziczył posiadłość ojcowską, stada, trzody itd. Boska obietnica Abrahamowi była oczywiście wysoko oceniona, nie tylko przez Abrahama i Izaaka, ale także przez obu synów Izaaka. Wszakże Ezaw był mniej religijnie usposobionym niż jego brat, i przykładał więcej wagi do odziedziczenia posiadłości swego ojca, niż do swych praw jako pierworodnego do Boskich przymierzy i łask odnoszących się do przyszłości. Jakób, przeciwnie, miał inny sposób oceniania wartości. On był zupełnie zgodnym, ażeby brat jego otrzymał każdą ziemską sposobność, ale łaknął specjalnych błogosławieństw Bożych przyobiecanych jego dziadkowi Abrahamowi, i ponownie odnowionego przymierza jego ojcu Izaakowi.

Ostrą była krytyka, jaką zastosowano przeciw biednemu Jakóbowi z powodu jego gorącego pożądania najlepszych podarków, którymi brat jego pogardził. (1 Kor. 12:31.) Jest on po prostu opisany jako złodziej, który skradł bratu swemu prawo pierworodztwa, który chwycił się ostatecznej sposobności itd., a którzy posuwają się nawet tak daleko, iż nadmieniają, że jego późniejsze utrapienia były w rodzaju Boskich sądów nad nim z powodu tej transakcji, przez którą stał się legalnym właścicielem błogosławieństwa Bożego.

Dla nas oczywiście wydaje się, że panuje ogólne niezrozumienie tej transakcji; ponieważ zauważyliśmy fakt, ze Jakób nie otrzymał nagany od Pana co do tej sprawy, oraz, że żadne z jego doświadczeń i zniechęceń, w czasie kiedy pracował dla swego stryja Labama, nie są nawet nadmienione jako kary za zło uczynione swemu bratu Ezawowi. Przeciwnie, Pismo Św., podtrzymuje Jakóba w każdym szczególe; nie tylko zapiski Starego Testamentu, ale również Nowy Testament notując tę transakcję, pochwala go za jego ocenienie Boskiej obietnicy, oraz za jego chęć poświęcenia wszelkich ziemskich korzyści, aby je tylko zdobyć. Tak jak bieg Ezawa jest utrzymywany za odrzucenie, bieg Jakóba w tej samej proporcji jest utrzymany dla naszego ocenienia i zatwierdzenia – ogólny zarys tego biegu, nie jest szczególnym przedmiotem.

Właściwy pogląd na tę sprawę, gdy ją zbierzemy z Boskich zapisków jest ten: Ezaw, głównie miłował swe ziemskie korzyści; Jakób, żałował, że urodził się drugi, nie dlatego, że to przeszkodziło mu w zostaniu głównym spadkobiercą majątku swego ojca, ale głównie dlatego iż to odcięłoby go od stania się przewodem duchowych łask odnoszących się do przyszłych błogosławieństw, które Bóg przyobiecał w swym przymierzu z Abrahamem. On wiedział, iż brat jego Ezaw nie był religijnym oraz dziedzictwo przymierza Abrahamowego oceniał bardzo swawolnie. Dlatego też, gdy pewnego dnia brat jego powrócił z polowania znużony i głodny, był wielce zachwycony przez pewnego rodzaju strawę, którą Jakób przygotował, iż był chętny zamienić wszystko cokolwiek posiadał dla zadowolenia swego apetytu – możliwie też dlatego, iż nie był dosyć uczciwym – mógł mieć myśl, aby sprzedać pierworodztwo za misę soczewicy, a następnie sprzedaż zignorować. Zapewne to był jedyny cel, jaki sobie wystawił. Późniejsze łzy i niesmak Ezawa, kiedy się przekonał, że jego prawo pierworodztwa przeszło rzeczywiście do Jakóba, niekoniecznie oznacza, że on ocenił niebieskie błogosławieństwa; ale raczej, że on zrozumiał iż pozbył się wszelkiej rangi i dziedzictwa w stosunku do majątku swego ojca. Jakób przeciwnie, dbał mało lub wcale o tę część spadku; jego ambicja była zupełnie skoncentrowana na duchowe błogosławieństwa przymierza. On był dlatego całkiem chętny, aby uciec z domu swego ojca, pozostawiając cały ziemski spadek swemu bratu Ezawowi, pomimo, iż rzeczywiście należał do niego według kupna. On policzył ziemskie sposobności za stratę i żużelicę odpady śmiecie, aby mógł zdobyć Boskie błogosławieństwo. Nawet, kiedy wiele lat później powrócił w okolice domu swego ojca, był dalekim od żądania od Ezawa doczesnych rzeczy, które kupił od niego. Jakób zupełnie zaniedbał tą część transakcji, iż nie wziął od Ezawa ani jednej samotnej rzeczy, którą by później cenił. Zamiast domagania się funta majątku według kontraktu kupna, on posłał swemu bratu ofertę pokoju, podarek z owiec itd.

Zaprawdę, cały postępek Jakóba, gdy właściwie zrozumiany wydaje się dla nas najwznioślejszy. Nieszczęśliwą częścią kupna było zwiedzenie Izaaka, gdy Jakób udawał osobę brata swego Ezawa. W każdym razie powinniśmy pamiętać, iż Jakób kupując całe pierworodztwo, został legalnie jego reprezentantem z pełną władzą do powzięcia takich kroków, jakie uważał za potrzebne dla zabezpieczenia sobie sprawiedliwości; – do zabezpieczenia tego, co zawarunkował i za co zapłacił. W jakim znaczeniu Jakób mógł dokonać lepszego zabezpieczenia dla siebie tego, co słowo Pańskie potwierdza, iż nabył je prawnie, może być otwarte do dyskusji. Ale jeden szczegół połączony z tym nie jest otwarty do dyskusji; a tym jest, że Pan nie zganił gorącego pożądania Jakóba za niebieskimi obietnicami, które najpierw wiodły go do samozaparcia oddając swój obiad za nastręczające sposobności; i drugie jego ochoczość do opuszczenia wszelkich ziemskich korzyści w domu swego ojca i stania się pielgrzymem i cudzoziemcem na świecie, porzucając wszelkie rzeczy za duchową obietnicę.

Bóg poświadczył swe ocenienie takiego charakteru przez specjalne ukazanie się Jakubowi tej samej nocy, i udzielenie mu wizji, w której rozmawiał z nim i potwierdził mu oryginalną obietnicę uczynioną Abrahamowi, a odnowioną Izaakowi, mówiąc: "Jam jest Pan, Bóg Abrahama, Ojca twego i Bóg Izaaka; ziemię tę na której ty śpisz, dam tobie i nasieniu twojemu;... a będą ubłogosławione w tobie wszystkie narody ziemi i w nasieniu twojem.” – (1 Moj. 28:13-14). Jakiegokolwiek człowieka, który otrzymuje niezrównaną Boską pochwałę i błogosławieństwo powinniśmy stanowczo odmówić nazywania złodziejem lub jakimkolwiek innym złym imieniem. Przeciwnie, powinniśmy utrzymać go na wysokim poziomie ocenienia, i powinniśmy polecać dla całego nasienia duchowego Izraela dzisiaj, aby oni starali się dorównać duchowi Jakóba, a nie duchowi Ezawa – ażeby byli gotowymi w każdym czasie do wymienienia potrawy ziemskich sposobności, i stali się pielgrzymami i cudzoziemcami; wydziedziczeni z domu i z majątku i ze wszelkich ziemskich rzeczy, dla stania się spadkobiercą tych samych duchowych obietnic – współdziedzictwa z Jezusem Chrystusem, Panem naszym.

Zaprawdę, tylko do tej klasy Boskie błogosławieństwa przyjdą. Nasi ziemscy przyjaciele i sąsiedzi mogą mówić o nas ujemnie – mogą posądzać nas o ambitne zamiary, kiedy się dowiedzą, że my szukamy królestwa niebieskiego i współdziedzictwa z naszym Panem. Mogą oni oskarżać nas, że to jest samolubstwo z naszej strony. Jednakże Pan nie czynił takiego oskarżenia. On mówi nam, że On pragnie nas widzieć tak oceniającymi niebieskie obietnice, że będziemy gotowi i radzi poddać się innym, do oddania naszych ziemskich przywilejów we wszystkich zakresach, jeśli jakimkolwiek sposobem możemy zwyciężyć z Chrystusem i być znalezieni z Nim i być dziedzicami Jego Królestwa.

Według światowego pojęcia Jakób dokonał bardzo głupiej rzeczy. On nie powinien był myśleć o obietnicy Abrahamowej jako o mającej jakąś wartość. On raczej powinien był szukać dla siebie najgładszej i najłatwiejszej drogi do życia, jednając się z bratem swoim Ezawem itd. On był nierozsądnym, kiedy pozostawił zamożny dom z wieloma sługami, stadami owiec i bydła i poszedł w świat jako cudzoziemiec, aby zarobić na swe własne utrzymanie i zacząć od spodu drabiny. Całkiem prawdopodobnie mało odczuł na sobie ten sentyment, kiedy podłożył kamień za poduszkę i położył się do snu na ziemi w pierwszą noc swojej ucieczki. Bez wątpienia on rozmyślał czy przypadkowo nie obrał złej drogi; czy lub też nie, obietnica niebieska, którą tak wielce oceniał przyniesie mu odpowiednią nagrodę. Bo widzenie drabiny sięgającej od jego głowy aż do samego nieba i aniołowie Boży zstępujący po niej, oraz Bóg mówiący do niego z drugiego końca drabiny i zachęcający go i mówiący mu, iż on jest upoważnionym spadkobiercą obietnicy Abrahamowej, musiało zupełnie zadowolić umysł Jakóba i uczynić go dziękczynnym i oceniającym wszelkie kroki, przez które Boska opatrzność tak dalece prowadziła jego oceniające i wierne serce. Aniołów, on mógł prawdopodobnie rozumieć jako oznaczających Boską Opatrzność – Boską opiekę i nadzór odnoszące się do niego i wszelkich jego korzyści i spraw, podczas gdy szczeble drabiny reprezentowały rozmaite stopnie Boskiego planu już znane Bogu, przez które obietnica, jaką on otrzymał osiągnie wypełnienie.

Gdy się obudził, Jakób nie był napełniony zarozumiałością, ani też nie mówił do siebie: Oczywiście ja jestem większy niż Abraham lub ojciec Izaak, ponieważ nigdy nie słyszałem, ażeby Bóg kiedykolwiek ukazał się im. On raczej był napełniony duchem wdzięczności i przestrachu, i rzekł: "Zaprawdę Pan jest na tem miejscu” – (1 Moj. 28:16). Położę tu wielki kamień jako monument, jako pamiątkę Boskich błogosławieństw. Być może, iż wrócę się tą drogą kiedyś w przyszłości, a ten kamień przypomni mi, nie tylko wtedy, ale i później o wielkiej łasce, jaką otrzymałem od Pana, iż był On chętny okazać mi samego Siebie i postanowić mnie dziedzicem Jego obietnic. Wiele z ludu Bożego wydaje się nie posiadać ducha bojaźni, poszanowania, co do Wszechmocnego. Nie powinniśmy zapomnieć słów Apostoła, że "Miłość doskonała precz odpędza bojaźń,” – (1 Jana 4:18),ale także nie mamy zapominać o innym Piśmie, które mówi, że "Bojaźń Boża jest początkiem mądrości.” Ktokolwiek najpierw nie otrzymał ducha poszanowania, nie może właściwie otrzymać ducha miłości; a miłość nigdy nie odrzuci poszanowania, ale ją raczej zwiększy odrzucając jedynie żywioły terroru groźby.

Słowa Pańskie do Jakóba w widzeniu: "Ja jestem z tobą i strzec cię będę gdziekolwiek pójdziesz i przywrócę cię do tej ziemi,” – (1 Moj. 28:15) stały się siłą i zapewnieniem, równowagą w życiu i doświadczeniach Jakóba; jego wiara opanowała sytuację i czuł się silny w Panu i w sile mocy Jego, w słowach Jego obietnicy. On był teraz przygotowany na wszelkie doświadczenia, jakie mogły przyjść na niego, wiedząc, że według tej obietnicy, wszystkie rzeczy będą współdziałały dla jego dobra. Tak też rzecz się ma z ludem Pana w czasie tego Wieku Ewangelii – duchowym Izraelem – Kościołem, ciałem Chrystusowym. Kiedy uwierzyliśmy Bogu i polegliśmy na jego obietnicach aż do stopnia poświęcenia wszystkiego dla odziedziczenia ich błogosławieństw, to oznacza nasze zupełne poświęcenie, naszą samoofiarę w Boskiej służbie. Wtedy dopiero Bóg przemawia do nas przez Swoje Słowo, i daje nam wielkie i kosztowne obietnice, które dotyczą nie tylko spraw obecnego życia, ale także i tego, które ma nastąpić. Wtedy to czujemy się silni w Panu i sile mocy Jego, oraz jesteśmy zdolni objąć sytuację – czyli jeśli Bóg jest za nami, wysiłki wszystkich, którzy są przeciw nam będą próżne. Prawda, obietnice, które przychodzą do nas nie są takie same jak te, jakie dane były Jakóbowi – są one lepsze, wznioślejsze, wyższe niż Jego – niebieskie zamiast ziemskich; i odpowiednio do nich mamy przyczynę do radowania się, do posiadania mocy w Panu i do dążenia na naszej drodze radując się więcej nawet niż Jakób.

Później, Jakób uczynił ślub Panu – obietnicę, solenną ugodę; podstawą tej ugody była Pańska obietnica, którą powyżej przytoczyliśmy, że on powróci szczęśliwie, oraz że Pan będzie z nim i będzie mu błogosławił z najlepszymi doświadczeniami podczas jego nieobecności. Ślub Jakóba oparty był na Boskiej propozycji powyżej wzmiankowanej – czyli, jeśli Bóg dokona tego dla niego, on na pewno będzie jego sługą i to na zawsze. Nie tylko wychwalałby go i wielbił i był mu posłuszny na ile mógłby zrozumieć jego wolę i czynić ją, ale w dodatku uczciłby Go ze wszystkich dostatków, jakie by mu dał do wysokości jednej dziesiątej.

Tak też rzecz się ma z duchowym Izraelem; kiedy zostanie przyjęty od Boga przez Jezusa i zapewniony o Boskiej łasce i błogosławieństwie na swej drodze, on mówi sam do siebie w języku Psalmisty, "Cóż oddam Panu za wszystkie dobrodziejstwa jego, które mi uczynił?” – (Ps. 116:12) Cóż mam dla Niego uczynić w zamian? Żaden wzniosły umysł, nie mógłby stale otrzymywać wielu błogosławieństw bez pragnienia do uczynienia pewnego zwrotu w modlitwie w oddaniu czci, we wdzięczności i w posłuszeństwie.

Do nas przychodzi także pragnienie, aby czcić Pana z naszych dostatków. A tu stopień naszej miłości i ocenienia jest dalej okazany. Oberlin, biedny francuski kaznodzieja czytając o Żydowskich dziesięcinach rzekł sam do siebie: "Jestem pewien, że ja jako chrześcijanin, mam trzy j razy tyle błogosławieństw jak Żydzi mieli. Jeżeli było właściwym dla Żyda oddać jedną dziesiątą ze swego majątku Bogu, to ja na pewno powinienem oddać przynajmniej trzy razy tyle”. Inny kaznodzieja powiedział: "Człowiek, który nazywa się chrześcijaninem a daje mniej niż jedną dziesiątą ze swych dochodów Panu, jest podlejszy niż Jakób, i ma niższy standard niż król Sodomski, który był chętny oddać więcej niż to Boskiemu reprezentantowi.”

Zasada dawania jest właśnie tą, która wprowadzała w zakłopotanie lud Boży przez długi czas. Naszą sugestią jest, że łaska Boża udzielona oświeconemu chrześcijaninowi woła nie tylko o jedną dziesiątą lub trzy dziesiąte jego majątku, ale przeciwnie, woła o wszystko, co posiada. Według naszego wyrozumienia ten, kto oddaje się Panu w poświęceniu – oddaje nie tylko wszelkie swe duchowe talenty i każdą fizyczną siłę, ale także i każdego dolara, jaki posiada – a co najważniejsze ze wszystkich, kładzie swe życie u stóp Mistrza w harmonii ze słowami Apostoła: "Proszę was tedy, bracia przez litości Boże, abyście stawiali ciała wasze ofiarą żywą, świętą, przyjemną Bogu, to jest rozumną służbą waszą” (Rzym. 12:1). Te ofiary są ziemskimi, a gdy złożone i przyjęte, nowo spłodzony umysł, czyli wola jest policzona jako "Nowe Stworzenie” a to "Nowe Stworzenie” natychmiast staje się przewodnikiem, stróżem ziemskiej natury i jej spraw; wszystkiego, co było poświęcone lub ofiarowane. Dlatego właśnie jest to sprawą "Nowego Stworzenia” w Chrystusie, ażeby używać w Boskiej służbie tak mądrze, ekonomicznie, i tak prędko, jak możliwe, wszelkie ziemskie rzeczy, korzyści, nadzieje, ambicje, itd., które były oryginalnie złożone Panu jako ofiara. Ta zupełna ofiara, to oddanie wszystkiego Panu jest chrześcijańską zasadą i nie mniej niż to, nie gwarantuje nam w uważaniu się za naśladowców stóp Naszego Pana Jezusa Chrystusa i jego wiernych Apostołów. Oni rzeczywiście oddali wszystko, co mieli. My także musimy rzeczywiście oddać nasze wszelkie majątki, jeśli mamy być współofiarnikami i współdziedzicami z Królem Chwały!

W.T. R-2863-1901
Brzask Nowej Ery 4/1938 str.61-63

Do góry