R-1096b

CZĘŚĆ 3: CHRZEŚCIJANKI JAKO MATKI

Jako że spora część tych, którzy zostali powołani, by stać się świętymi, obarczona jest już opieką nad rodzinami, a Bóg pod żadnym względem nie zwalnia ich z tych obowiązków, wypada im starannie rozważyć, jaki byłby najlepszy sposób wypełnienia ich zgodnie z Boskimi wskazówkami.

Badając Pismo Święte, nie znajdujemy pełnych i kompletnych instrukcji co do metod i planów wychowywania dzieci – zostały w nim jednak określone zasady, które winniśmy uważnie studiować i stosować; mamy zapewnienie, że w odpowiednim czasie dadzą one oczekiwane rezultaty. Salomon powiedział: „Wychowuj chłopca odpowiednio do drogi, którą ma iść, a nie zejdzie z niej nawet w starości” (Przyp. 22:6). Rodziców wzywa się, by nie prowokowali dzieci do gniewu, lecz by strofowali i karali, kiedy jest to konieczne, by uczyli je, stosując wychowanie i przestrogi pochodzące od Pana itd. Mamy również przykład naszego niebiańskiego Ojca, który możemy studiować i naśladować. Nieco refleksji nad tymi prostymi zasadami oraz uważne obserwowanie Boskich metod wychowywania i dyscypliny dostarczą wszelkich potrzebnych wskazówek odnośnie tego zagadnienia.

Po pierwsze, jeśli chcemy zarządzać innymi we właściwy sposób, musimy samymi sobą kierować na podobieństwo Boże: musimy być sprawiedliwi, życzliwi, uprzejmi, wdzięczni, cierpliwi i pełni miłości, pamiętając zawsze, iż najskuteczniejszą lekcją będzie nasz własny przykład. Jeśli uczycie samym tylko słowem, nieustannie samych siebie potępiacie i wskazujecie swoje słabości, a dziecięca przenikliwość wnet wyciągnie wniosek, że jeśli ktoś coś głosi, powinien sam wprowadzać to w życie; wszystkie wasze kazania pójdą na marne, jeśli nie będziecie tak postępowali. Mamy więc tutaj pierwszą regułę dla chrześcijańskich rodziców: na ile to możliwe, bądźcie tym, co chcielibyście widzieć w swoich dzieciach. Ani na moment nie zapominajcie, że jesteście nauczycielami, że od rana do nocy jesteście obserwowani i naśladowani. Jeśli będziecie opryskliwi, rozdrażnieni i marudni, wyrażając niezadowolenie czy pogardę wobec tego lub innego obowiązku, żałując, że nie powiodło wam się lepiej w życiu, zazdroszcząc bliźnim majątku, zdrowia, swobody itd., nie dziwcie się, jeśli to samo nastawienie pojawi się u waszych dzieci. Jeśli tak się stanie, ciągłe tarcia i kłótnie w odniesieniu do domowych obowiązków będą wymagały siły, pociągania, popychania i karania, co zwiększy ogromnie wasze brzemiona i troski.

Z drugiej strony – jeśli będziecie pogodni i zadowoleni, uznając życiowe obowiązki za swoją największą przyjemność – tak, również i te nazywane przez niektórych poślednim stanowiskiem służby domowej, jeśli będziecie wdzięczni za rzeczy, jakie macie w obecnym życiu, starając się pomóc w złagodzeniu trosk i zmniejszeniu brzemion bliźnich w gorszej sytuacji – maluchy u waszych stóp prędko to zauważą i przejmą waszego szczęśliwego, wdzięcznego, energicznego i skłonnego do pomocy ducha; a to będzie już połowa zwycięstwa w kwestii domowego wychowania.

Drogie matki, nie pozwólcie, by wasze dzieci kiedykolwiek usłyszały, jak mówicie „nie lubię zmywać naczyń” czy też „nie lubię gotować”, albo że nie lubicie wykonywać jakiegokolwiek innego obowiązku, który wam obecnie przypadł; nie puszczajcie też mimo uszu podobnych wypowiedzi z ich strony. Powiedzcie raczej: „Moje drogie dzieci, jeśli przemyślicie to jeszcze raz, zobaczycie, że jesteście bardzo niewdzięczne; podczas gdy Bóg tak hojnie napełnił wasze talerze, jesteście zbyt leniwe, by je umyć, aby On mógł znów je napełnić. Jeśli będziemy okazywać taki brak wdzięczności, Bóg może kiedyś przestać je napełniać, by przemówić nam do rozsądku i pokazać, jacy byliśmy małostkowi”. Nie poddawajcie im nigdy myśli – jakimkolwiek słowem bądź miną – że przyjemności należy szukać gdzieś indziej niż w spełnianiu obowiązków. Będziecie w taki sposób przygotowywać je do znajdowania szczęścia od rana do wieczora w spełnianiu uczynków wynikających z miłości i obowiązku, zamiast beznamiętnego mozolenia się cały dzień nad denerwującymi zadaniami i niecierpliwego czekania na nieco rozrywki czy zabawy na koniec dnia lub tygodnia w zamian za tę pracę. W pogodnym wykonywaniu obowiązków mieści się najwyższa forma szczęścia, z którą nie warto nawet porównywać wieczornej rozrywki, pikniku itp. Niemniej jednak takie niewinne przyjemności – jeśli pojawiają się bez szczególnego starania, tj. nie szuka się ich, nie tęskni za nimi ani nie pożąda jako głównego celu istnienia – są miłymi, zdrowymi i szczęśliwymi epizodami, które mogą wielce wzbogacić szczęście, zwłaszcza młodych osób i szczególnie wtedy, gdy nie pojawiają się zbyt często, lecz jako sympatyczne niespodzianki od kochających rodziców czy przyjaciół. Zwyczaj, jaki mają niektórzy, by płacić dzieciom za to, co robią, odwraca ich uwagę od poczucia obowiązku w kwestii domowej służby i zastępuje je duchem samolubstwa i niezależności. O wiele lepiej jest, jeśli każdy podarunek pojmowany jest jako zupełnie niezależny od kwestii wynagrodzenia.

Naszą drugą regułą powinno być niezachęcanie słowem ani przykładem do lenistwa. Lenistwo to matka występku i plenne źródło wszelkiego zła. Szatan znajdzie bowiem dla bezczynnych rąk jakąś psotę. Sama natura jasno uczy, że bezczynność nie jest normalnym stanem żadnej zdrowej istoty ludzkiej. Nie da się dziecka ukarać bardziej surowo niż wymagając perfekcyjnej bezczynności. Umysł człowieka nigdy nie jest bezczynny, chyba że podczas snu, a i to nie zawsze. Brak aktywności jest dla człowieka prawie niemożliwy, chyba że ktoś jest unieruchomiony przez chorobę.

Zwolnienie dziecka z wszelkich obowiązków nie zawsze oznacza więc dla niego odpoczynek. Jeśli nie przydziela mu się żadnych zadań do wykonania, zużyje ono czas i siły na robienie tego, na co ma ochotę, i na uczenie się od innych samowolnych i niewychowanych dzieci takich rzeczy, które, jak później się dowiecie, będą prawdopodobnie niemożliwe do wykorzenienia lub trudno im będzie w pełni przeciwdziałać. Dla dzieci bardziej korzystne jest nałożenie na nie odpowiedzialności i powierzenie im jakiegoś zadania, choć – na ile to możliwe – nie powinno się ich przeciążać. Będą się również lepiej rozwijały, jeśli zapewni im się czas i możliwości pracy nad ich własnymi pomysłami. Chłopców ucieszy zatrudnienie przy narzędziach stolarskich i innych urządzeniach budowlanych; dziewczęta – lalki, igły, szpilki itd. Nie dawaj im jednak zbyt wiele zabawek lub zbyt kompletnego zestawu, bo nie zostawisz im wtedy miejsca na ich własną pomysłowość. Gałgankowa lalka, którą Kasia sama zrobi, a Janek wykaże swoją umiejętność, rysując jej twarz, często będzie cenniejsza od kupionej w sklepie. Natomiast szczególna troska o lalkę otrzymaną w prezencie na święta Narodzenia Pańskiego może z kolei uczyć gospodarności i ostrożności. Gdy dzieci nabywają nowych umiejętności, niech stosują je w użyteczny sposób; okażcie, że doceniacie te umiejętności poprzez danie im możliwości ich zastosowania. Zabawa zawsze powinna być mniej ważna od rzeczywistej usługi. Helenka musi szybko zostawić lalkę, jeśli słyszy płacz prawdziwego dziecka; Janek musi odłożyć ciekawiący go młotek i gwoździe, jeśli trzeba gdzieś coś załatwić. Jeśli te przyzwyczajenia buduje się od niemowlęctwa, będą się rozwijały, a dzieci, stosując je, będą zarówno pożyteczne, jak i szczęśliwe.

Powinno się oczekiwać nieociągającego się, pogodnego, pełnego miłości posłuszeństwa i egzekwować je – nie poprzez powtarzające się nawoływanie do wykonania obowiązku, lecz przez pokazanie zadania i jakiś rodzaj kary za jego niewykonanie. Nie narażaj swojej godności, nie wprowadzaj się w stan nerwowego podniecenia, nie burz pokoju reszty rodziny poprzez ciągłe łajanie i ponaglanie nieposłusznego dziecka. Przekaż raczej komuś innemu ów przywilej (bo tak powinno się nauczyć dziecko na to patrzeć) wykonania danego zadania i daj pierwszemu dziecku do zrozumienia, że straciło ten przywilej, a także wynikającą z niego aprobatę.

Tu pojawia się kolejna sugestia, mianowicie by nauczyć dzieci wrażliwości na aprobatę rodziców, Boga i ich własnego sumienia. Jeśli nie słuchają sumienia, jeśli nie miłują bądź nie znają Boga, a rodziców uważają wyłącznie za służbę, nic oprócz brutalnej siły nie spowoduje posłuszeństwa autorytetowi; będzie to posłuszeństwo złe i w najlepszym razie jedynie tymczasowe. Jak można osiągnąć cel? Cóż, nie da się tego zrobić w jeden dzień, a obojętnym czy niedbałym rodzicom nie uda się to wcale. Jest to jeden ze szczegółów wymagających umiejętności i pomysłowości. Będziesz musiała obserwować nastawienie swojego dziecka, szukać okazji do wychowywania go i wpajania mu nauki, pilnując, żeby żadnej nie przegapić. Będziesz musiała przyglądać się szczegółom jego zachowania, by wyrazić czułą aprobatę dla jego zalet (kiedy będzie to stosowne; nie zawsze, by nie wykształcić próżności) oraz swój ból i niezadowolenie z jego błędów i potknięć. Daj mu odczuć, że zawsze patrzy na nie twoje oko, jak również oko Boże, tak samo, jak czujemy, że oko Boże patrzy na nas (2 Kron. 16:9; Psalm 34:16; 1 Piotra 3:12; Przyp. 15:3). Nie pozwalaj mu siedzieć obok ciebie przy stole i jeść jak dzikus, który nie umie się posługiwać nożem i widelcem; nie pozwalaj mu, by było chciwe i zabierało dla siebie wszystko, co najlepsze, nie zwracając uwagi na potrzeby innych. Ucz je szczodrości, ustępowania innym i dbania o ich potrzeby; stół, bez względu na prostotę posiłku, jest jedną z najlepszych okazji do przekazania takich lekcji. Niechaj dobre maniery i dobre zasady będą w tym czasie częstym tematem rozmów. Tak naprawdę nie ma lepszej i częstszej okazji do tego. Wykorzystaj każdą z nich we właściwy sposób i ucz się, jak to robić. Pamiętaj również, że twoje dzieci przychodzą na świat nic nie wiedząc i trzeba je nauczyć nawet najbardziej podstawowych manier, tak słowem, jak i przykładem. Dlatego bądź cierpliwa, ostrożna, czujna i mądra zarówno w uczeniu ich dobra, jak i w przeciwdziałaniu złu.

Pracuj nad poznawaniem swoich dzieci; ciesz się ich towarzystwem, a one niechaj cieszą się twoim. Bądź wraz z nimi młoda, ale niech korzystają też z twoich lat doświadczenia; niech twoja godność nigdy nie zniża się do poziomu frywolności czy głupoty. Trzymaj się swojego punktu widzenia, ale sympatyzuj z ich zrozumieniem i pamiętaj o swoich odczuciach i doświadczeniach w ich wieku. Spraw, by miały do ciebie zaufanie i nigdy nie lekceważ ich kłopotów, ale pocieszaj je i doradzaj tak, jak podpowiadają ci miłość i doświadczenie. Nie mów obraźliwie o jednym do drugiego ani nie pozwalaj, żeby one czyniły to bezkarnie.

Zwracaj uwagę na pierwsze oznaki złych zasad i poważnie z nimi o tym rozmawiaj. Objaśnij im złe zasady widoczne w nieznacznych działaniach oraz ich opłakane owoce, kiedy już trochę dojrzeją. Mów swobodnie – nie zawsze do nich, ale w ich obecności – o potrzebach, cierpieniach i próbach innych; niechaj widzą, jak planujesz i działasz, by sprawić ulgę, na ile jest to tylko możliwe. Wysyłaj je lub zabieraj ze sobą na wykonywanie uczynków miłości i miłosierdzia; niech zobaczą, że wolisz pójść do domu smutku i żałoby, by pocieszać płaczących, zamiast do domu radości.

Bądź pogodna, nie rób przygnębionej miny, nawet jeśli masz kłopoty albo jeśli współczujesz innym osobom w trudnościach. Niechaj słoneczny blask chrześcijańskiego pokoju i radości rozświetla zawsze twoje oblicze; światło to możesz wnieść nie tylko do swojego domu, ale też i innych, które odwiedzasz.

Bądź szczodra bez względu na swoje ubóstwo, nauczaj i mów o szczodrości, pokaż słowem i uczynkiem, jak trzeba ją równoważyć oszczędnością i do jakich skrajności prowadzą obie cechy, jeśli brak między nimi równowagi.

Niechaj twoje dzieci mają dostęp do dobrych książek; zachęcaj je do czytania i opowiadania o tym, co przeczytały. Staraj się przekazywać im szerokie poglądy; niech nie myślą, że ich małe kółko domowe, najbliżsi przyjaciele i krewni to najobszerniejsza i najważniejsza część świata. Pokaż im, że rasa ludzka to jedna wielka rodzina, dzieci jednego ojca i matki i że jako bracia i siostry powinni się wzajemnie miłować; że zmarli, podobnie jak żywi, byli również częścią tej rodziny i że historia opowiada, jak żyli i czego dokonali; jak dobrzy i wspaniali byli niektórzy z nich i jak nikczemi byli inni. Posłuży to do obudzenia zainteresowania czytaniem bardzo pożytecznych materiałów i przygotuje podstawy do dalszego nauczania proroctwa, które objawia przyszłe przeznaczenie naszej rasy. Pouczające czytanie różnego rodzaju wyprze niewłaściwe towarzystwo i związane z nim zło.

Do powyższych sugestii moglibyśmy dodać następujące pożyteczne rady, które ktoś określił jako

SZTUKA WYCHOWYWANIA DZIECI W PIGUŁCE

1. Gdy już się na coś zgadzasz, rób to z radością.
2. Gdy odmawiasz, odmawiaj stanowczo.
3. Często chwal.
4. Nigdy nie zrzędź.
5. Wystrzegaj się wywoływania sporów, ale gdy problem już się pojawi, musisz się z nim uporać. Z dziećmi jest jak z mężczyznami, z których tylko nieliczni, twierdzi Goethe, otwarci są na przyjęcie gotowych rozstrzygnięć, większość woli być przekonywana.

Innymi słowy – zapanuj nad sobą, zanim podejmiesz próbę zapanowania nad dzieckiem.

Te wszystkie reguły stosowali dobrzy i mądrzy rodzice światowi i przyniosły im one korzyść; nawet bez ograniczeń i mocy religijnego prowadzenia wychowali oni synów i córki, którzy szanowali i pocieszali ich w latach starości. Niemniej jednak w dodatku do wszystkich dobrych zasad i elementów mądrego, starannego wychowania istnieje też większa niż wszystko inne moc zawarta w zdecydowanym wychowaniu religijnym. Jeśli maluchy uczy się od niemowlęctwa poznawania i miłowania Boga jako mądrego i kochającego Dawcy wszelkich błogosławieństw, jakimi się cieszą, jako Istoty nagradzającej sprawiedliwość i karającej czyniących zło (nie zawsze od razu, lecz w słusznym czasie), jeśli wcześnie uczy się je zwracać się do Niego z kłopotami po współczucie i pomoc, a ich małe radości i błogosławieństwa zanosić do Niego z wdzięcznością i uwielbieniem, jeśli w miarę możliwości poznania uczy się je planu i zamiarów Boga, wychowanie otrzymane w ten sposób w plastycznym okresie dzieciństwa nie ulegnie nigdy zatarciu. „Wychowuj chłopca odpowiednio do drogi, którą ma iść, a nie zejdzie z niej nawet w starości.” Być może opuści ją w okresie młodości, ale z upływem czasu i z pomocą strofującej ręki Bożej (bo Bóg ich nie opuści, lecz będzie strzegł ze względu na ciebie) modlitwy i rady matki zostaną na nowo przywołane i zastosowane – być może na długo po złożeniu jej w grobie.

Ponieważ taka troska, czujność i nieprzerwane skupianie się na fizycznych, umysłowych i moralnych potrzebach dzieci wymaga niemal całego czasu i siły matki, a niekiedy nawet więcej niż jest w stanie z siebie dać, we wczesnych latach macierzyństwa można od niej oczekiwać jedynie niewielkiego udziału poza własną rodziną. Jej wierność w tych sprawach będzie zatem miarą jej pragnienia i chęci okazania wierności w większym dziele; zaprawdę, nie utraci ona nagrody, ani jeśli chodzi o aprobatę Mistrza, ani jeśli chodzi o miłość, respekt i szacunek jej własnej rodziny. Nawet jeśli przez pewien okres dzieci będą krnąbrne i bezmyślne, bo taka bywa niekiedy ich natura, kiedyś również i one powstaną i nazwą ją błogosławioną.

Obecna praca chrześcijańskich rodziców na rzecz ich dzieci powinna być uważana za część wielkiego dzieła restytucji świtającego właśnie wieku naprawienia wszystkich rzeczy. Jeśli dzieci świętych będą starannie wychowane i nauczane planu Boga oraz wielkiego dzieła, jakie zamierza On wykonać podczas wielkiego ucisku i po nim, Bóg bez wątpienia wykorzysta je w szczególny sposób jako nauczycieli świata, kierujących ludzi ku prawdziwemu i jedynemu lekarstwu na wszystkie ich troski.

Działajcie, drogie chrześcijańskie matki, mając na względzie taki właśnie koniec, a Bóg w słusznym czasie pokaże, że wasz trud nie był na darmo, w Panu. Choć wasza rola może sprawiać wrażenie skromnej i mało widocznej, macie do wypełnienia błogosławioną misję. Niech Bóg was wszystkie błogosławi i da wam mądrość, cierpliwość, stałość, roztropność, wiarę, nadzieję, miłość i łaskę pod każdym względem wystarczającą do wypełnienia w szlachetny sposób waszej roli, podczas gdy będziecie pokornie chodzić z Bogiem, wszelkie staranie wasze wrzuciwszy na Niego, wiedząc, że On ze względu na was ma pieczę o was oraz o waszych bliskich.

MRS. C. T. R.

Zion's Watch Tower, styczeń-luty 1889, R-1096b
Straż 2/2017

Do góry