R-1012b

KILKA SŁÓW OD BRATA TACKABURY

Poprosiliśmy o kilka słów naszego drogiego brata Tackabury, którego starsi czytelnicy Strażnicy pamiętają jako byłego pastora kościoła metodystów, uwolnionego od sekciarskiej niewoli poprzez błogą prawdę żniwa. W okresie późniejszym, był on zaangażowany z nami w ważnym, chociaż osobiście niewidocznym polu pracy Strażnicy, na którym wykonywał wydajną pracę głosząc ewangelię słowem drukowanym, lub w inny sposób, wielu rozproszonym świętym, ukazując Chrystusa jako pod każdym względem cudownego, podczas gdy sam pozostawał w cieniu.

Chociaż współczujemy naszemu drogiemu bratu w jego obecnej dolegliwości, radujemy się z nim w nadziei przyszłego spełnienia się naszej chwalebnej nadziei.

DO WIERNYCH W CHRYSTUSIE JEZUSIE

Drodzy bracia i siostry – czytelnicy Strażnicy: Jest moim przywilejem radowanie się społecznością chrześcijańską, z niektórymi z was poprzez kontakty osobiste i wierzę, że z wami wszystkimi jestem zjednoczony wiązką (miłości), która wszędzie wiąże razem dzieci Boże w jedną rodzinę.

Pociesza mnie myśl, że wielu z was, z którymi mam osobisty kontakt, okazuje mi swoje współczucie i zainteresowanie pytając o moje zdrowie.

Świadomość, że moi drodzy bracia i siostry równie uprzejmie myślą o mnie, przynosi mi ulgę w moich cierpieniach i umożliwia mi bardziej radosne znoszenie moich dolegliwości. Minęły już ponad dwa lata odkąd zostałem zaatakowany schorzeniem gardła i płuc, i chociaż daleko zaszedłem w procesie leczenia, zażywane lekarstwa dawały jedynie chwilową ulgę, a moi lekarze od początku mieli niewielkie nadzieje na mój powrót do zdrowia.

Czasami, podczas tego okresu, byłem w stanie krytycznym i zdawało się, że moja przemiana nie jest odległa, ale ku zaskoczeniu wszystkich, którzy znali mój stan, równie często mobilizowałem się i prawie odzyskiwałem siły, w których atak mnie zastał.

W chwili obecnej czuję się dobrze, poza dokuczliwymi napadami kaszlu, które jednakże zdarzają się tylko sporadycznie.

Podczas całej mojej choroby Pan był obecny przy mnie by mnie podtrzymywać, i zawsze mogłem prosto z serca powiedzieć: “Twoja wola, nie moja, niech się stanie”. Czasami, myśl bycia “na zawsze z Panem” sprawiała, że tęskniłem za końcem mojej walki i zjednoczeniem się z Jezusem, naszą głową i wszystkimi “wybranymi” – członkami Jego ciała.

Jak chwalebnym jest być dopuszczonym do pracy doskonalenia Kościoła, do której On nas powołał! Z drugiej strony, kiedy wiem, że błąd jest uporczywie głoszony prawie z każdej ambony w tym kraju, w całym chrześcijaństwie, że podejmowane są wielkie wysiłki by szerzyć te błędy pośród narodów pogańskich, tęsknie za siłą by wznieść mój głos w obronie prawdy. Ale wyrok został wydany, ciemność błędów ma ustąpić miejsca światłu prawdy, i chociaż niektórzy mogą zawieść, praca będzie się posuwała naprzód, aż wszystkie Boskie obietnice się wypełnią.

Modlitwą waszego współpielgrzyma na wąskiej drodze jest, aby każdy święty mógł być wierny i trzymać się tej łaski, która jest wystarczająca.

W.T. R-1012b-1886 r.