R-0808d

Syn i Pan Dawida

„Jezus ich zapytał: Co sądzicie o Chrystusie? Czyim jest synem? Odpowiedzieli mu: Dawida. I powiedział im: Jakże więc Dawid w Duchu [czyli z natchnienia] nazywa go Panem, mówiąc: Powiedział Pan [JHWH] memu Panu [Mistrzowi lub Władcy]: Siądź po mojej prawicy, aż położę twoich nieprzyjaciół jako podnóżek pod twoje stopy? Jeśli więc Dawid nazywa go Panem, to jakże może być jego synem?” – Mat. 22:42-45.

Niektórzy w naszych czasach – jak dawni faryzeusze, zbyt leniwi i zbyt obojętni, żeby się zagłębiać – nie są w stanie odpowiedzieć na to pytanie i czują się prowokowani zadawaniem takich pytań – nie ociągając się wszakże przed napiętnowaniem takich zagadnień jako „kontrowersyjnych i niepożytecznych”. Ale pamiętajmy, że sam Pan zadał to pytanie i sugerował, że taka ocena tematu, która pozwoli nam odpowiedzieć na nie, stanowi klucz do jaśniejszego docenienia Jego samego i Jego misji. Dlatego zbadajmy to ważne i pożyteczne pytanie i posiądźmy przez to pewien „klucz” oraz wiedzę.

Zauważamy dwa ogólne poglądy dotyczące Jezusa: jeden wydaje się całkowicie odrzucać Jego panowanie i głosi, że jest On tylko synem Dawida i synem Józefa. Inni popadają w przeciwną skrajność i uznając Mesjasza za pana lub władcę Dawida, praktycznie zaprzeczają, że jest On synem Dawida. Twierdzą, że Mesjasz miał mieszaną naturę – po części boską, a po części ludzką, i że w rzeczywistości był połączeniem trzech różnych osób w jednej, a z powodu tego pomieszania natur mógł być i był w tym samym czasie zarówno synem Dawida, jak i jego Panem. A ich cudowna mądrość i wiara (?) idą jeszcze dalej, bo twierdzą, że dzięki tej mieszance był zarówno swoim własnym synem, jak i swoim własnym Ojcem i Panem. Posługując się rozumem zgodnie z jego przeznaczeniem, nie sposób dostrzec w tym absurdalnym tłumaczeniu odpowiedzi na pytanie Jezusa: Jak Syn Dawida mógłby być jednocześnie jego Panem? Taki absurd nie znajduje żadnej podstawy w Piśmie Świętym i nigdzie nie znajduje odzwierciedlenia w przyrodzie. Dwie natury nie mogą się mieszać, chyba że tworzą coś niedoskonałego. Takiego niedorzecznego absurdu nie podtrzymywaliby nawet faryzeusze, ale raczej wybraliby rozsądniejszy sposób – zachowanie spokoju i niezadawanie więcej pytań.

Jednak wiara (?) przedstawicieli nominalnego kościoła jest tak silna w tym względzie, że na podobieństwo dawnych faryzeuszy nie ośmielają się nawet poprosić Jezusa i apostołów o wyjaśnienie, chociaż jest to możliwe, obawiając się, że jasne przedstawienie prawdy mogłoby ujawnić absurdalność ich tradycji. Ta teoria praktycznie zaprzecza, że Chrystus mógłby być lub był synem Dawida i sugeruje, że tylko udawał takiego. Twierdzi się, że tak naprawdę nie był On człowiekiem podczas swojej ziemskiej, trwającej 33 lata misji, ale przez cały ten czas był w rzeczywistości duchową istotą, która po prostu przybrała ludzką postać, udając człowieka i podając się za niego, a w rzeczywistości nim nie będąc. Jak ktoś ma czelność rzucać takie oskarżenie na Tego, w którego ustach nie znaleziono podstępu? Te dwie klasy teoretyków powinny zauważyć, że Pismo Święte potwierdza obie kwestie dotyczące Jezusa. Musiał On być zarówno synem Dawida, jak i Panem Dawida. Musiał być zarówno gałązką czy też latoroślą wyrastającą z korzenia Dawida [Izaj. 11:1], a jednocześnie w pewnym sensie Dawid musi być postrzegany jako gałązka lub odrośl wyrastająca z Chrystusa jako korzenia. Wyraźnie stwierdza to sam Jezus w swoim ostatnim przesłaniu do nas – możemy powiedzieć, że Jego ostatnie słowa brzmiały: „Ja jestem korzeniem i potomkiem Dawida” (Obj. 22:16).

W naszych wydaniach wrześniowym i październikowym wskazaliśmy, że „Nieskalany” był potomkiem Dawida przez Jego matkę Marię, ponieważ jednak zarodek życia nie pochodził od Józefa i nie pochodził z potępionego rodu Adamowego, ale było to życie przeniesione z góry, dlatego stał się On ciałem jako oddzielony od grzeszników i niewinny – nieskalany, w którym nie było grzechu; chociaż był człowiekiem, czyli miał ludzką naturę, to jednak nie był uczestnikiem naszej niedoskonałości, jakkolwiek podczas swojej posługi dobrowolnie wziął na siebie nasze choroby (Mat. 8:17; Izaj. 53:4). Dlatego nie zatrzymamy się tutaj, aby wykazać, w jaki sposób był On synem Dawida, latoroślą lub gałązką, skoro to już uczyniliśmy w celu usatysfakcjonowaniu waszego rozsądku, ale przejdziemy do pokazania, w jaki sposób jest Panem i Korzeniem Dawida.

Najpierw jednak zatrzymamy się, aby zwrócić uwagę na nieracjonalność twierdzenia, że na ziemi Jezus tylko udawał człowieka – udając, że jest doświadczany i kuszony tak jak my, udając zmęczenie, udając głód, udając, że jest bardzo zasmucony, udając, że się modli, udając, że cierpi i umiera. Aby obalić tę teorię, która sugeruje fałszywe pozory, odwołujemy się po prostu do słów apostoła, że Ten, który był bogaty, stał się biedny dla nas – nie udawał, że jest biedny, ale rzeczywiście stał się biedny lub niższej natury. Uniżył samego siebie dla dzieła, mówi apostoł, przyjmując naszą naturę (Filip. 2:7-8). W ogóle konieczność Jego przyjścia na ziemię dowodzi, że stał się człowiekiem, ponieważ miliony cielców i kozłów zabitych za grzech jako ofiary za grzech nie mogły zgładzić grzechu, tak więc ofiara milionów aniołów lub samego Boga nie mogłaby nigdy, zgodnie z Boskim zarządzeniem, usunąć grzechu z tego samego powodu: nie byłyby one bowiem równoważną ceną za potępionego człowieka, jak nie były nią cielce i kozły, ponieważ mają odmienną naturę. Jak wykazaliśmy w naszym październikowym numerze, Pośrednik – człowiek Chrystus Jezus złożył siebie na okup [greckie antilutronodpowiednia cena], co dowodzi, że był człowiekiem, gdyż nic innego nie byłoby taką samą ceną; a także dowodzi, że był On doskonałym człowiekiem, ponieważ żaden inny człowiek nie byłby odpowiednią ceną za grzech i karę pierwszego doskonałego człowieka – Adama (Rzym. 5:17-19).

Wracając do rozważań na temat panowania Chrystusa, warto przypomnieć niektórym naszym czytelnikom, że angielskie słowo lord jest używane do przetłumaczenia wielu słów mających rozmaite znaczenia w Pismach Starego Testamentu, z których głównym jest JHWH i zawsze odnosi się do Pana wszystkich innych panów. W innych miejscach słowo to może oznaczać pana, władcę, gubernatora itd., ale w Nowym Testamencie język grecki, podobnie jak nasze angielskie Biblie, nie czyni rozróżnienia i czy chodzi o JHWH, czy o niższego pana, należy oceniać z kontekstu lub na podstawie języka hebrajskiego, kiedy wyrażenie jest cytatem ze Starego Testamentu. W rozważanym miejscu mamy do czynienia właśnie z takim przypadkiem – Jezus cytował Psalm 110:1: „Powiedział PAN [JHWH] do mojego Pana [adon – mistrz]: Usiądź (...)”. Dobrze byłoby również pamiętać, że w dawnych czasach do aniołów posyłanych z poselstwem do ludzkości ludzie zwracali się przy użyciu słowa 'pan', czyli przełożony lub mistrz. W tym sensie Jezus, zanim stał się człowiekiem, przewyższał człowieka; a kiedy był człowiekiem, był doskonały, a zatem wciąż o wiele lepszy od tych, którzy Go otaczali; a ponadto jako przedstawiciel lub posłaniec Boga był panem, mistrzem, nauczycielem wśród ludzi. Zatem tak powiedział do swoich uczniów: „Wy nazywacie mnie Nauczycielem i Panem i dobrze [lub słusznie] mówicie, bo nim jestem” (Jan 13:13). Ale nie był on wówczas Panem w znaczeniu, które sugerowało proroctwo Dawida i do którego odnosiło się pytanie naszego Pana, chyba że perspektywicznie – gdy zakończy próby i ofiarowanie i zostanie wzbudzony z martwych.

Kiedy przyjrzymy się panowaniu Jezusa, do jakiego odnosi się On w rozważanym tekście, okaże się, że zawiera ono nawiązanie do panowania znacznie wykraczającego poza którąkolwiek z powyższych sugestii. Znaczenie, w jakim jest tu używane to słowo, wyjaśnia Obj. 22:16: „Ja jestem korzeniem (...) Dawida”, czyli ojcem lub przodkiem Dawida.

Adam był pierwotnym korzeniem, z którego ludzkość wyrosła jak wiele pędów lub kiełków. Początkowo korzeń był zdrowy i doskonały, „bardzo dobry”, ale został zarażony grzechem. W rezultacie wszystkie kiełki są słabe i chore, martwe lub obumierające. Jezus był, rzec by można, nowym wszczepieniem w ludzką rasę, którego żywotność jako przeszczepionej gałązki stała się nowym korzeniem przez zakopanie lub zasadzenie. (Osoby zaznajomione z uprawą winorośli najłatwiej docenią to porównanie, gdyż z doświadczenia wiedzą, że nowy, wszczepiony pęd może stać się nowym korzeniem nowej i doskonałej winorośli tego samego rodzaju i jakości co zakopana gałąź).

W ten sposób Jezus stał się nowym pędem, latoroślą lub GAŁĄZKĄ Dawida, kiedy narodził się z dziewicy; ale to w swojej śmierci, pogrzebie i zmartwychwstaniu stał się KORZENIEM, przez witalność którego Dawid i wszystkie uschnięte, umierające pędy Adamowe zostaną PRZYWRÓCONE – doprowadzone do całej doskonałości istnienia, do której pierwotny korzeń, Adam, nie zdołał ich doprowadzić wskutek własnej zguby. Dlatego Jezus jest nazywany Dawcą Życia, Odnowicielem; a okres, w którym to wielkie dzieło zostanie dokonane, nazywa się „czasami restytucji”.

W ten sposób Chrystus staje się Ojcem rodzaju ludzkiego w Wieku Tysiąclecia, ponieważ dawcą życia jest ojciec. Wtedy przez odrodzoną ludzkość zostanie nazwany „Ojcem Wieczności” [Izaj. 9:6]. W taki sposób Ten, który jako człowiek był synem lub potomkiem Dawida, staje się korzeniem, ojcem, panem Dawida i innych, prawdziwie tak samo jak Dawida. Tutaj ma zastosowanie prorocze stwierdzenie dotyczące powołania owych starożytnych bohaterów – Abrahama, Izaaka, Dawida, do zaszczytnej służby podczas panowania Jezusa i Jego współdziedziców – oblubienicy, Jego ciała, a mianowicie: „Miejsce twoich ojców zajmą twoi synowie, których ustanowisz książętami po całej ziemi” (Psalm 45:17). Ci, którzy kiedyś byli „ojcami”, staną się dziećmi Chrystusa; zamiast korzeni będą Jego gałęziami. Ten, który kiedyś, jako człowiek Jezus, był synem Dawida, będzie jego Ojcem i Panem, jako odnowiciel i ożywiciel Dawida.

Ale zwróćmy uwagę, kiedy nastąpiły te zmiany. Jezus nie stał się synem Dawida, dopóki nie opuścił wyższej natury i nie stał się człowiekiem – gałęzią wywodzącą się z korzenia Jessego (Izaj. 11:1). Nie jest też jeszcze Panem Dawida w znaczeniu tutaj rozważanym, to znaczy jako Ojciec Dawida, chyba że tylko w przyszłościowym sensie proroczym, gdyż Dawid nie został jeszcze wskrzeszony z martwych. Ludzkość, jako całość, nadal jak uschnięte lub usychające gałęzie przytwierdzona jest do pierwotnego korzenia, Adama: Nowy Korzeń, choć pełen witalności, jeszcze nie wyrósł (z wyjątkiem tego, że w Kościele chrześcijańskim wyrosły świeże korzenie). Kiełkowanie czeka na wiosnę Bożego powołania i łaski, na Wiek Tysiąclecia – czas zmartwychwstania lub restytucji. Chociaż jeszcze nie nastał, Jezus, zgodnie z prawdą, nazywany jest „Ojcem Wieczności”, czyli dawcą doskonałego, wiecznego życia.

Z tego wynika, że Jezus staje się „KORZENIEM”, Panem, Życiodawcą całej ludzkości na mocy swojej śmierci i zmartwychwstania, a zatem, w tym sensie, nie był on korzeniem Dawida ani jego Panem przed śmiercią. Zgadza się to doskonale z oświadczeniem apostołów na ten temat.

Piotr omawia cały ten temat w Dziejach Apostolskich, w kazaniu zapisanym w rozdziale 2. Po zapewnieniu słuchaczy, że Jezus był człowiekiem (Dzieje Ap. 2:22), że umarł i został wskrzeszony z martwych mocą Bożą i ogromnie wywyższony (w. 23-24,33), odnosi się do tego wywyższenia, mówiąc, „że tego Jezusa, którego wy ukrzyżowaliście, Bóg uczynił i Panem, i Chrystusem” (w. 36). Innymi słowy, dzięki posłuszeństwu aż do śmierci został On uczyniony Panem.

Zwróćcie uwagę na słowa Pawła na ten temat: „Gdyż po to Chrystus umarł, powstał i ożył, aby panować [dosł. mógł być PANEM] i nad umarłymi, i nad żywymi” (Rzym. 14:9). Jakże to wymowne! Paweł mówi, że Jezus umarł, aby mógł być Panem; Piotr, że został wywyższony przez prawicę Boga, który Go uczynił Panem. Potomkiem Dawida stał się w Betlejem. Panem Dawida i korzeniem, z którego Dawid musi otrzymać życie stał się przy swoim zmartwychwstaniu i na mocy swojej śmierci. Jak ponownie mówi apostoł: „Jezus Chrystus, nasz Pan (...), który według ciała pochodził z potomstwa Dawida, a pokazał z mocą [z mocy i autorytetu], że jest Synem Bożym (...) przez zmartwychwstanie” (Rzym. 1:4). Potęga, autorytet lub moc zostały uzyskane dzięki Jego ofierze; została ona uznana przez Boga i obwieszczona ludziom poprzez Jego zmartwychwstanie. On już wcześniej dostał pełnomocnictwo mocy i przyszłej władzy, ale dopiero po tym, jak Jego ofiara została uznana za przyjemną Bogu poprzez fakt Jego wzbudzenia z martwych, powiedział: „Dana mi jest wszelka władza na niebie i na ziemi” (Mat. 28:18). Kupiwszy wszystkich, ma teraz władzę i moc nad wszystkimi. Dlatego jest napisane: „On to jest Panem wszystkich” [Dzieje Ap. 10:36 NB].

Bycie Panem umarłych oznacza prawo, władzę i moc do ożywiania ich, przywracania im życia i przywilejów; po drugie, oznacza, że umarli są tak całkowicie martwi – unicestwieni – że potrzeba innego Ojca, aby ich odrodzić lub odtworzyć – aby im dać na nowo impuls życia. Fakt, że Jezus nie miał takiego prawa, autorytetu ani mocy, dopóki nie dał siebie na okup [odpowiadającą cenę] za wszystkich, nie wymaga argumentacji. Bóg skazał ludzkość na śmierć i dlatego pozwolił wielkiemu wrogowi mieć (Hebr. 2:14) panowanie lub władzę nad wszystkimi; a przypuszczenie, że Jezus przedstawił się lub mógłby w ogóle przedstawiać się na świecie jako Pan zmarłych, zanim ich odkupił, oznaczałoby twierdzenie, że przyszedł, aby sprzeciwić się władzy Ojca i wbrew ogłoszonej przez Niego karze z własnej inicjatywy zwolnić tych więźniów. Ale Jezus zaprzeczył jakiejkolwiek tego rodzaju sugestii, kiedy powiedział: „Zstąpiłem bowiem z nieba nie po to, żeby czynić swoją wolę, ale wolę tego, który mnie posłał” [Jan 6:38]. Wolą Ojca i postępowaniem Syna było, by dał On siebie na okup za wszystkich, aby w ten sposób mógł słusznie stać się Panem wszystkich, kupując wszystkich swoją drogocenną krwią. Kupiwszy wszystkich, deklaruje nie tylko swoją moc, ale także swoją wolę (wciąż wolę Ojca), aby wszyscy zostali doprowadzeni do poznania prawdy, aby w ten sposób, pod Jego sprawiedliwą administracją, wszyscy przez posłuszeństwo doszli do doskonałości i życia wiecznego.

Niektórzy mogą pomyśleć, że Jezus dał dowód, że jest Panem umarłych, gdyż miał moc przywracania ich do życia, zanim umarł. Odpowiadamy: nie; Eliasz i Elizeusz w podobny sposób budzili zmarłych na krótki czas, ale ani oni, ani Jezus nie twierdzili, że robią to własną mocą. Była to moc Boża, przekazana im lub działająca za ich pośrednictwem (Jan 14:10 i 10:25). Ale ani oni, ani Jezus nigdy nie uwolnili nikogo od śmierci w pełni do doskonałego życia. Nie było też możliwe, aby tego dokonać, skoro wszyscy byli jeszcze pod wyrokiem śmierci, aż do złożenia okupu za wszystkich. Zgodne z tym jest stwierdzenie, że Jezus w swoim zmartwychwstaniu był pierworodnym z umarłych (Kol. 1:18) – pierwszym całkowicie i doskonale uwolnionym od śmierci.

W doskonałej harmonii z tym jest również oświadczenie Pawła (Filip. 2:6-11), że Bóg Go bardzo wywyższył i nadał Mu imię ponad wszelkie imię, aby każdy język wyznał, że Jezus jest PANEM ku chwale Boga Ojca – ponieważ uniżył się do stanu człowieczego, a potem aż do śmierci, haniebnej śmierci na krzyżu, w posłuszeństwie planowi Ojca dla naszego odkupienia.

Teraz, patrząc na słowa Jezusa, możemy zrozumieć, w jaki sposób był synem Dawida, a mimo to ma być Panem lub Ojcem Dawida. I zwracając uwagę na proroctwo, do którego w związku z tym nawiązał Jezus, a także do którego odnieśli się apostołowie (Mat. 22:4; Hebr. 1:13), to znaczy: „Powiedział PAN do mego Pana: Usiądź po mojej prawicy, aż położę twoich wrogów jako podnóżek pod twoje stopy” [Psalm 110:1], widzimy, że odnosi się to do panowania Jezusa, do okresu, który rozpoczął się po zakończeniu Jego cierpień i prób. Po tym, jak uznano Go za godnego wywyższenia, został wywyższony, a przedtem można Go było nazywać Panem Dawida jedynie proroczo. JHWH nie mógłby i nie oddałby Mu sprawiedliwie dominium i ani by Mu go nie podporządkował, dopóki nie zostanie ono uwolnione od przekleństwa, kupione za odpowiednią cenę. I tę właśnie cenę Jezus zapłacił, a zatem teraz w sposób prawowity jest PANEM – z Bożego mianowania.

Zion's Watch Tower, grudzień 1885, R-808
Straż 2/2021

Do góry