R-0242

Oto On! Oto On!

„W pośrodku was stoi, którego wy nie znacie.” (Jan 1:26)

Jak trudną rzeczą wydaje się wiara w sprawy duchowe, to jest sprawy, które odnoszą się do istot lub warunków duchowych. Nasze doświadczenia z punktu widzenia człowieka – istoty ziemskiej – są tak dominujące, że jest to dla nas naturalny sposób myślenia. Jedynie ci, którzy potrafią oderwać się od ziemi przez swoje wzniosłe marzenia lub ambicje i którzy ciągle skupiają swoją uwagę na badaniu spraw duchowych, są w stanie w pełni docenić te rzeczy i słusznie oddzielać prawdę oraz rozróżniać pomiędzy sprawami ziemskimi a duchowymi.

Niewielu wie, że jest ciało naturalne (ludzkie) i że jest ciało duchowe; większość ludzi wyrabia sobie swój pogląd i pojęcie organizacji świata na podstawie własnych doświadczeń; prawdopodobnie nigdy nie mieli oni do czynienia z istotami, które nie byłyby zbudowane z ciała ludzkiego, z kości i krwi, więc trudno im jest uwierzyć w kogoś, kto jest skonstruowany w inny sposób. Tak rozumuje umysł ludzki nie poparty przez ducha i w konsekwencji ciągle znajduje się w konflikcie z „mieczem ducha – Słowem Bożym” (Efezj. 6:17). Tacy ludzie na przykład mówią, że wiedzą, jak będą wyglądać w przyszłości – że będą wyglądać tak samo jak teraz, tylko będą uwolnieni od obecnych słabości i chorób; i twierdzą, że wiedzą też, jak będzie wyglądać Jezus, że będzie On taki sam jak wtedy, kiedy został ukrzyżowany, z tymi samymi ranami w nadgarstkach i stopach itp., gdyż upierają się, że jest to „ten sam Jezus”, który przyjdzie ponownie i obejmie królowanie. Nie możemy winić tych, którzy tak rozumieją i nie widzą duchowych rzeczy, a raczej patrzą i wyobrażają sobie wszystko na płaszczyźnie ziemskiej, gdyż wiemy (duch to poświadcza – 1 Kor. 2:14), że „człowiek zmysłowy nie przyjmuje tych rzeczy, które są z ducha Bożego, bo są dlań głupstwem i nie może ich poznać, gdyż należy je duchowo rozsądzać”. Ale możemy powiedzieć tym, którzy mają duchowe oko do widzenia i duchowe ucho do słuchania, że Paweł naucza takich, iż nastąpi kompletna zmiana natury z ludzkiej na duchową, która to zmiana jest obiecana „maluczkiemu stadku”, któremu Ojciec z przyjemnością powierzy królestwo, jakiego „ciało i krew nie mogą odziedziczyć” (1 Kor. 15:50). Powtórzmy jeszcze raz, że będzie to tak wielka zmiana, że „się jeszcze nie objawiło, czym będziemy”. Spłodzony z ducha Apostoł dobrze znał ludzką naturę i ludzkie ciało, i jeżeli my mamy być przemienieni w doskonałość człowieczeństwa, to on dobrze wiedział, w jaki sposób to wyrazić. Będąc świadomy tych rzeczy, zapewnia nas, że po przemianie będzie to ciało duchowe, a nie ziemskie, lecz „się jeszcze nie objawiło”, jak ciało duchowe będzie wyglądać, ani jakie właściwości będzie miało, lecz wiemy, że będziemy podobni do Niego. Jezus również będzie miał inną formę niż ta, którą miał poprzednio, tak inną, że nawet mimo tego, iż Paweł (i tylko Paweł – 1 Kor. 15:8) Go widział po przemianie, nie mógł Go opisać; i my podobnie nie możemy zrozumieć, jaką będzie nasza przemiana, ani jaką przemianę przeszedł Jezus, aż zostaniemy przemienieni i staniemy się „podobni do uwielbionego ciała Chrystusowego”.

Któż twierdzi, że ciało noszące ślady po gwoździach na rękach i stopach było uwielbionym ciałem Chrystusa? Z pewnością nikt, kto ma dobre rozeznanie spraw duchowych, nie będzie myślał, że „ciało ziemskie” – „na podobieństwo człowieka” – „w formie sługi” było Jego uwielbionym ciałem, lecz jedynie ciałem przybranym po to, aby „zakosztować śmierci za każdego człowieka”.

Jeśli wobec tego Jezus przyjął ludzką naturę po to, aby wypełniły się słowa: „Skoro bowiem przyszła przez człowieka śmierć, przez człowieka też przyszło zmartwychwstanie” (1 Kor. 15:21), i jeśli wiemy, że teraz ma inną naturę w formie duchowej, to czyż nie powinniśmy być w stanie rozróżnić te dwie formy – najpierw ludzka natura, następnie duchowa? Ten, który umarł za nasze grzechy był człowiekiem (namaszczony Jezus); lecz teraz nie jest już człowiekiem, jest istotą duchową. Jako człowiek był „posłuszny aż do śmierci, i to do śmierci krzyżowej, dlatego też Bóg wielce go wywyższył” (Filip. 2:9) i Jego natura nie jest już ludzką, lecz boską. Stał się teraz „ciałem uwielbionym” – na obraz osoby Ojca – niewidzialnego Boga, „którego żaden człowiek nie widział ani widzieć może”. Pawłowi, jako narodzonemu (wskrzeszonemu) przed czasem, dane było zobaczyć przebłysk chwały uwielbionego Jezusa, co uszkodziło jego wzrok (1 Kor. 15:8). Czyż możemy mieć jakieś wątpliwości co do tego, w jakim czasie Jezus był w postaci cielesnej, a w jakim w duchowej? Czyż nie narodził się z kobiety, a po trzydziestu latach wzrastania w mądrości i swojej postawie, czyż człowiek ten nie osiągnął doskonałości? Czyż natychmiast po osiągnięciu trzydziestego roku życia nie złożył tej ludzkiej natury jako ofiary za świat? Czyż ta ofiara nie była przyjęta przez Boga i czyż Ojciec nie przyjął tej ofiary przez namaszczenie i napełnienie człowieka swoim duchem? Czyż to namaszczenie nie było spłodzeniem Jezusa człowieka do boskiej duchowej natury? Czyż trzy i pół roku jego misji nie były latami ukrzyżowania Jego ciała i Jego ludzkiej woli? Czyż nie dokończył swojej ofiary na krzyżu? Czyż nie został wzbudzony trzeciego dnia? Czyż ten moment nie został nazwany Jego narodzeniem – „pierworodnym z umarłych”, „pierworodnym między wieloma braćmi”? Czy to było narodzenie z ciała, czy z ducha? Więc jeśli jest powiedziane, że narodził się z ducha, jak można mówić, że On jest nadal w ciele ludzkim – czyż Słowo nie mówi, że „co się narodziło z ciała, ciałem jest, a co się narodziło z ducha, duchem jest” (Jan 3:6)? Czyż nie został posiany jako ciało ludzkie, a wzbudzony jako duchowe?

Jeśli wobec tego Jezus jest postacią duchową od czasu swojego zmartwychwstania, dlaczego mielibyśmy oczekiwać Jego wtórego przyjścia w ciele ludzkim? Czy jest gdzieś w Piśmie Świętym napisane, że ponownie przemieni się z istoty duchowej w cielesną? Czy nie jest to nierozsądne oczekiwać, zwłaszcza wśród tych, którzy zostali oświeceni Słowem Bożym, że Jezus przyjdzie w ciele, aby Go ziemskie oko ujrzało?

Czy ktokolwiek widział kiedyś istoty duchowe – Boga, aniołów lub Szatana – okiem ludzkim (z wyjątkiem cudów, które zostały zapisane w Biblii)? Czy jakiś astronom penetrujący niebo dniem lub nocą swym potężnym teleskopem kiedykolwiek widział te anioły, o których Paweł mówi, że są duchami posłanymi, aby służyć tym, którzy będą „dziedzicami zbawienia” – lub czy ktokolwiek widział tego, którego zwą „Szatanem” – „księciem tego świata” – „księciem sił powietrznych”? Kto widział takie duchowe istoty ludzkim okiem bez cudu? Jeżeli nikt, to dlaczego mielibyśmy szukać Pana, który przy swoim zmartwychwstaniu stał się „duchem ożywiającym”, jako widocznego dla śmiertelników?

Ale czy nikt nie wnosi sprzeciwu? Czy aniołowie nie powiedzieli: „Ten Jezus przyjdzie?” Tak, odpowiemy ponownie, jak już odpowiadaliśmy wielokrotnie poprzednio; tak, tak się stanie; lecz o jakim Jezusie mówił anioł? Czy o tym zrodzonym z Marii, czy zrodzonym z ducha, w ciele duchowym? Odpowiadacie, że anioł mówił o tym, który został wzbudzony przez moc Ojca jako doskonała istota duchowa; a my również odpowiadamy, że tak, to jest ten Jezus (w postaci duchowej), który przyjdzie w podobny sposób, w jaki odszedł – nieznany dla świata zajętego jedzeniem, piciem, sadzeniem roślin i budowaniem i nic niewiedzącego.

Tak więc my wierzymy, że On przyszedł ponownie, nie jako człowiek, lecz jako duch, nie w postaci ciała ludzkiego, lecz w formie duchowej. Obecnie nikt Go nie może widzieć, z wyjątkiem tych, którzy mają duchowy wzrok i patrzą. Ci, którzy tak patrzą, mogą Go widzieć teraz – oczami zrozumienia rozjaśnionymi przez światło, które świeci ze słowa proroctwa. Tacy chodzą wiarą, a nie przez widzenie, i tacy mogą widzieć Tego, który jest niewidzialny dla ludzkości.

Naszą misją – tych, którzy widzą obecnego [Jezusa] – jest ogłosić Go dla kościoła nominalnego, spośród którego ci, którzy są dojrzałą pszenicą usłyszą i rozpoznają Go, podczas gdy pozostali pozostaną ślepi w tym względzie. Nasza pozycja jest bardzo podobna do pozycji Jana Chrzciciela przy pierwszym przyjściu Jezusa, kiedy przyszedł w ciele do „cielesnego Izraela”. Jan przedstawił go jako „Baranka Bożego,” który gładzi grzech świata. Tak i my przedstawiamy Go dzisiaj dla duchowego Izraela jako Księcia Żywota i Króla Chwały.

Zapytany przez wielkich ówczesnego świata co do racji i prawa głoszenia poza kościołem żydowskim, oświadcza [Jan], że jest to jego specjalnym zadaniem wydawać świadectwo światłu i prawdzie o obecności namaszczonego Pana Jezusa. Tak więc i my, kiedy jesteśmy pytani o nasze motywy, wyjaśniamy, że są one następujące: Król przyszedł i zwołuje swoich współdziedziców; muszą oni zostać powiadomieni o Jego obecności. Teraz, tak jak i wówczas, jest to prawdą, że „stoi pomiędzy wami ten, którego nie znacie”. Patrzcie i uważajcie, lecz nie patrzcie „na rzeczy widzialne, ale na niewidzialne; albowiem rzeczy widzialne [dla cielesnego wzroku] są doczesne, ale niewidzialne są wieczne” (2 Kor. 4:18).

Chociaż nie widzimy „Żniwiarza”, widzimy Jego pracę wokoło nas w kościele nominalnym – pszenicę i kąkol – to, co prawdziwe i to, co fałszywe musi być oddzielone od siebie, tak aby w słusznym czasie pszenica mogła „zajaśnieć jak słońce w Królestwie Ojca swego” – którego to Królestwa ciało i krew odziedziczyć nie mogą.

Rozumiemy, że rozpoznanie obecności Pańskiej jest uświęcającą i zasadniczą prawdą, która jest konieczna do udoskonalenia świętych obecnie żyjących, a zdolność jej postrzegania, testem duchowego wzroku w czasie obecnym, podobnie jak w czasie pierwszego przyjścia. Wówczas próba nie polegała na sprawdzeniu, czy kościół żydowski wierzył prorokom, że Mesjasz przyjdzie któregoś dnia, ani też nie polegała na sprawdzeniu, czy wierzyli, że to przyjście nastąpi wkrótce, gdyż czytamy, że „wszyscy ludzie pozostawali w oczekiwaniu” na Jego przyjście; lecz próba ta polegała na sprawdzeniu, czy uwierzą w Jego obecność, w sposób, w jaki nie oczekiwali Jego przyjścia. Obecnie ta próba jest podobna – nie czy wierzymy, że Jezus nadchodzi – ale czy ktoś widzi Jego obecność; i tylko ci, którzy posiadają wzrok duchowy, widzą Go. „W pośrodku was [między wami] stoi, którego wy nie znacie.”

Zion's Watch Tower, lipiec i sierpień 1881, R-242
Straż, 4/2009, str. 98

Do góry