R-0070

Czy Kościół będzie matką?

Jest taki zwyczaj, by myśleć i wyrażać pogląd, że Kościół będzie matką. I my tak nauczaliśmy, gdyż sądziliśmy, a nawet byliśmy pewni, że upoważnia nas do tego Pismo Święte. Jednak przez wnikliwą analizę powyższego tematu przekonaliśmy się, że nasze twierdzenie nie miało podłoża biblijnego. Rozważmy więc ten przedmiot dokładnie, upewniając się, jaka jest prawda, a następnie odrzućmy wszelkie domysły, które być może rozwinęły się na gruncie tego poglądu.

Przyjęliśmy, że powyższa nauka, przedstawiona w obrazach Ewy i Rebeki, została potwierdzona przez Pawła w Gal. 4:26 „Jeruzalem zaś, które jest w górze, jest wolne i ono jest matką naszą”. Rozważmy najpierw stwierdzenia mówiące o tym wprost, a następnie to, co zostało wyrażone w symbolach. Po przeglądnięciu wersetów poprzedzających oraz całego rozdziału trzeciego zauważycie, że przedstawiając swoje dowody Apostoł próbuje jasno wykazać różnicę pomiędzy już zakończonym Wiekiem Zakonu i właśnie rozpoczętym Wiekiem Ewangelii. W Gal. 3:17, porównując dwie Boże umowy – dwa przymierza – stwierdza, że pierwsze przymierze Boże – Ewangelia zwiastowana Abrahamowi wcześniej (przed Zakonem – Gal. 3:8) i potwierdzona w Jezusie Chrystusie – nie mogło być unieważnione przez drugie przymierze – Zakon – zawarte z cielesnym nasieniem. Dalej stwierdza (w. 29), że jeśli należymy do Chrystusa, to jesteśmy nasieniem Abrahama i dziedzicami zgodnie z obietnicą i z pierwszym przymierzem. Będąc dziećmi lepszego przymierza, opatrzonego lepszymi obietnicami, nie potrzebujemy udowadniać, że jako dzieci jesteśmy spokrewnieni z drugim przymierzem – z Zakonem – bądź przez posłuszeństwo Zakonowi, bądź przez pokrewieństwo cielesne. W Gal. 4:21-23, rozważając dalej ten sam przedmiot, Apostoł uzasadnia, że Izraelici według ciała byli dziećmi Bożymi na mocy drugiego przymierza, natomiast my, wierzący w Chrystusa, stajemy się dziećmi pierwszego przymierza, a będąc dziećmi tego przymierza, z pewnością W NIM MAMY NASZĄ MATKĘ – ono „jest matką nas wszystkich”.

O tak! Jezus jako nasza Głowa jest Synem tego przymierza, a my w Nim.

Paweł oświadcza, że Bóg pokazał w obrazach dwa rodzaje Izraela oraz dwa przymierza. Abraham przedstawia Boga. Niewolnica Hagar przedstawia przymierze niewoli – Zakon, a Sara przedstawia pierwsze przymierze. Ponieważ Izaak był obiecanym potomkiem pochodzącym z Sary, czyli z niewiasty wolnej, stąd „wy zaś bracia podobnie jak Izaak, jesteście dziećmi obietnicy”, czyli przymierza. Dzieci urodzone według ciała mieszkały w ziemskim Jeruzalem, będąc nadal w niewoli. Ale my, świadomi naszej „wolności synów Bożych”, posiadamy „obywatelstwo niebieskie” i w naszej nowej naturze „jesteśmy wraz z Nim [Jezusem] wzbudzeni i wraz z Nim posadzeni w okręgach niebieskich”. Tamci są ziemskimi sługami Zakonu; my jesteśmy Bożymi dziećmi niebiańskiej wolności, poczętymi z łaski; tamci są dziećmi królestwa ziemskiego przedstawianego przez Jeruzalem; my zaś jesteśmy dziećmi Królestwa niebieskiego, Jeruzalem, „które jest w górze”.

Jesteśmy pewni, że z Gal. 4:26 nie wynika, jakoby Kościół miał być matką.

Rozważmy teraz symboliczne znaczenie Ewy. Nigdzie nie mamy powiedziane, aby Ewa była symbolem, ale uważamy, że są pewne powody, by tak sądzić. Powinniśmy pamiętać, że wyobrażenia symboliczne bywają ograniczone czasem ich rozpoczęcia i zakończenia. Podczas badania tego przedmiotu nabywamy pewności, że symbolika Ewy straciła swoje znaczenie wtedy, gdy Adam uznał ją za swoją żonę. Paweł mówi, że Adam był obrazem tego, który miał przyjść – Jezusa. Zobaczyliśmy, jak w głębokim śnie, w którym Adam został pogrążony, przedstawiona została śmierć Jezusa; jak przebicie boku Jezusa – cena naszego rozwoju jako Jego Oblubienicy – było przedstawione przez otwarcie boku Adama, z którego pochodziła Ewa; jak Adam, przez przyjęcie swojej żony jako istoty posiadającej jego naturę i będącej kością z kości jego, ukazuje, że i my zostaniemy przyjęci przez naszego Pana jako ci, którzy posiadają Jego naturę, naturę duchową. „Kto zaś łączy się z Panem, jest z nim jednym duchem” [1 Kor. 6:17]. Tu właśnie kończy się symbol. To, że Ewa stała się matką, nie oznacza, że „małżonka” Chrystusowa również stanie się matką. Tak jak też nie powinniśmy przypuszczać, że na wzór Ewy, która zgrzeszyła i stała się przyczyną upadku Adama, „małżonka” Chrystusowa miałaby również zgrzeszyć i stać się powodem upadku swojego Pana. Ponadto, jesteśmy pewni, że Ewa miała dzieci dopiero po tym, jak przestała być obrazem „małżonki” Chrystusowej, ponieważ jej dzieci były zrodzone w grzechu i podlegały karze śmierci. Usiłowanie dopatrzenia się symbolicznego znaczenia owych dzieci musiałoby prowadzić do wniosku, że „małżonka” Chrystusowa stanie się matką martwo narodzonych dzieci. Tak więc nie znajdujemy podstawy, by Ewę uważać za symbol, oprócz tego okresu, w którym znajdowała się ona w harmonii z Adamem, co przedstawia nasze połączenie lub nasz związek małżeński z naszym Panem. Wydaje się, że na temat dalszej przyszłości Bóg nie objawił nam nic więcej ani bezpośrednio, ani obrazowo.

Ktoś jednak może przytoczyć wypowiedź: „Rozradzajcie się i rozmnażajcie się” (1 Mojż. 1:28). Tak, odpowiadamy, słowa te były wypowiedziane do cielesnego Adama, ale nie w roli symbolicznego wyobrażenia Chrystusa. Określenie aspektów obrazowych można znaleźć w innym układzie wersetów z 1 Mojż. 2:21. Po przeczytaniu i porównaniu tych tekstów zauważamy, że w tym drugim opisie symbolicznym nie znajdujemy żadnej wzmianki odnośnie potomstwa.

Przekonaliśmy się też, że Izaak był figurą na Chrystusa, że wysłanie sługi przez Abrahama w celu znalezienia małżonki dla Izaaka było obrazem zesłania ducha świętego przez Ojca w celu wybrania spośród pogan ludu noszącego imię „małżonki” Chrystusowej. Jak sługa przyprowadził Rebekę z domu ojcowskiego do Izaaka i do domu Abrahama, tak samo i my, jako pozobrazowa Rebeka, opuszczamy nasz dom ojcowski (świat) i kierowani duchem zdążamy na spotkanie z Panem, by zamieszkać w domu naszego Ojca. My również spodziewamy się wkrótce spotkać na drodze naszego Izaaka, który sam wprowadzi nas do naszego nowego domu. Ale tutaj obraz się kończy. Jakimś sposobem wyobraziliśmy sobie postać Abrahama, który błogosławiąc Rebekę wypowiedział słowa: bądź matką tysięcy i milionów. Jednak po przebadaniu biblijnego opisu tego wydarzenia stwierdzamy, że były to słowa matki i brata, w których, zgodnie z ówczesnym zwyczajem wyrazili oni względem niej swoje życzenia. Co więcej, stanowiąc wtedy obraz, Rebeka była niepłodna. Dopiero po dwudziestu latach, kiedy przestała być symbolicznym wyobrażeniem, Rebeka urodziła Jakuba i Ezawa, przez co stała się zupełnie innym obrazem (1 Mojż. 25:20,21,26).

Podsumowując powyższe rozważania stwierdzamy, że ani w sposób bezpośredni, ani też przez obrazy Bóg nie wypowiada się, jakoby Kościół, po połączeniu się z Chrystusem, miał spładzać dzieci o naturze takiej, jaką sam będzie posiadał.

Zion's Watch Tower, styczeń 1880, R-70
Straż, 1/2010, str. 11

Do góry