Fenomen Anny German

Sukces serialu o pieśniarce , jaki niedawno emitowała TVP, przeszedł oczekiwania, pewno zwłaszcza tych, którzy nie chcieli dorzucić pieniędzy na tę produkcję. Podejrzewam, że przyczyny były polityczne. Pieśniarka nie była „wygodna”. Chrzest w wannie w ostatnim odcinku potwierdza jej wybór, inność, pozornie niemodną, nie do zaakceptowania. Ale miała w sobie niepospolitą siłę i to ona zgromadziła przed telewizorami miliony widzów..

Nie oglądałam wszystkich odcinków, ale te które poznałam, może trochę przerysowane, ckliwe, ale wzruszyły mnie, przypomniały znane, śpiewane przed laty utwory. „Człowieczy los, nie jest snem, ani bajką, człowieczy los jest zwyczajnym ,szarym dniem. Uśmiechaj się, do każdej chwili uśmiechaj” A w radio leci właśnie piosenka o „słońcu południa”. No i cieplej, jaśniej, optymistyczniej się robi, choć to tęskna, smutna piosenka. Przyjemna melodia, ładne słowa.

Anna German pięknym głosem, ładnymi melodiami, skromnością na scenie zjednywała wielbicieli. Nigdy nie wyzbyła się nieśmiałości, nawet kiedy była już znana, rozpoznawalna, tylko bliscy wiedzieli, ile ją kosztował każdy występ. Kochała publiczność, ale wychodziła do niej z ogromnym szacunkiem.

Nic w niej z gwiazdorstwa. I to zdumiewa, ale i potwierdza, że za takim życiem ludzie tęsknią. Popularność serialu to może wyraz znudzenia celebrytami ociekającymi bogactwem, pozornie beztroskim życiem, z wywleczonymi wszystkimi najbardziej intymnymi sprawami, na pierwsze strony gazet. Anna G. miała trudne, skomplikowane życie, pełne niełatwych wyborów, ale potrafiła walczyć z przeciwnościami. Kiedy doszła do zdrowia po tragicznym wypadku i koniecznie chciała mieć dziecko, uważano ją za szaloną. Urodziła, dała szczęście sobie, ale i mężowi, już na wiele lat po jej śmierci. Też przedwczesnej. Trochę niemodna, z innej epoki, z inną mentalność, ale nosiła w sobie tyle ogólnoludzkich tęsknot.

Warto być sobą, nawet jeśli będzie to docenione dopiero po latach.

Elżbieta