Moc starej fotografii

Weszli właśnie w kadr. Wiatr rozwiewa lekkie płaszcze, ortalionowe zapewne, bo zdjęcie jest z lat 60. Wiosna? Słońce świeci mocno, bo Leon i Czesia są w ciemnych okularach. Najwyższy z nich to Jan. Przyjechał na niedzielne nabożeństwo, na co dzień studiuje w opolskiej WSP. Po obiedzie, jakimś wspólnym, bo tak często się jadało, wyszli na spacer, nad rzekę.

Najwięcej zdjęć z dzieciństwa mam właśnie z tej części miasta. Zielony, uroczy i lubiany przez mieszkańców był ten skrawek natury w przemysłowej metropolii. Dziś już nie ma po nim śladu, bo tam właśnie poprowadzono obwodnicę miasta. Zostały fotografie. Maleńkie, ale dobrej jakości. Zdjęcia zwykle robił Jan, ktoś tym razem musiał go zastąpić.

Moje dzieciństwo.

Jego lata studenckie, choć może już pracował i tylko uzupełniał wykształcenie?

Już nie zapytam, choć z rozmów pamiętam, że jakiś sentyment do tamtych lat i w nim pozostał.

Potem zaproszenie do Białogardu, jakaś poważna wyprawa rodzinna, bo bezpośrednie pociągi jeszcze nie jeździły, więc przesiadki, czekanie na połączenia. Ale to były przyjemne wakacje Zostało dużo zdjęć, serdecznych znajomości. Jan zostawił nam swą „kawalerkę”, mieszkał u kogoś z rodziny. Bo kawalerem był, starym, czyli miał 25, 28 lat? Ku strapieniu rodziny, bo taki mądry, przystojny i nic.

A on wszystko zdążył. I ożenić się, i trzech pięknych synów dochować i gromady wnucząt. Nie omijały go troski, choroby, śmierć żony i wiele innych, o których nie wiem. Ale zawsze stateczny, opanowany, z tym ładnym, wschodnim zaśpiewem w głosie.

Jego pasją był fizyka, astronomia, uczył jej wiele lat w miejscowym liceum.

I uczył zborowników, służył braciom jako pielgrzym. Niepospolity umysł. Serdeczny człowiek. Oddany jednej idei.

Niepowtarzalnie potrafił opowiadać o wielkości Pana Boga jaką widział we wszechświecie, bo wiele tych tajemnic rozumiał, jak mało kto.

I dobrze dla mnie, że został ten jeden ważny wykład, te piękne zdjęcia z kosmosu i ten jego komentarz. Nie tylko ten, ale dla mnie jakoś szczególnie ważny.

Coraz większy sentyment mam do albumów ze zdjęciami. Ile tam pięknych ludzi, ciekawych zdarzeń, opowieści zatrzymanych jednym pstryknięciem aparatu.

Elżbieta