W tej ciszy przebywam wciąż rad

Od czasu kiedy pracuję w szkole, po południu najbardziej potrzebuję ciszy. Lubię to co robię, lubię przebywanie z ludźmi, spotkania, rozmowy, ale potem potrzebuję wyciszenia.

W ciszy krzyża, bo do tego odnoszą się słowa, ale i w ciszy grudniowego wieczoru, równie chętnie przebywam. Nasze miasteczko usypia dość wcześnie, lubię wtedy wychodzić na spacer, na zakupy. Od kilku dni śnieg wygłusza gwar życia, kolorowe światełka rozjaśniają grudniowe wieczory. Przyjemna, potrzebna jest taka cisza.

I jeszcze przyjemniej się robi, gdy gwiazdy widać w pogodny wieczór. Obserwatorium astronomiczne, które miało być atrakcją i przybliżyć ludziom niebo, na razie jest nieczynne. Musi wystarczyć dotychczasowa wiedza i tęsknota za czasem i przestrzenią, o której coraz mniej wiem. Przed laty wszystko wydawało mi się proste „pustynia zakwitnie jak róża”, „lew z barankiem paść się będą”. Ziemia zamieni się znów w raj, każdy będzie mieszkał pod własną winną latoroślą. A dzisiaj nie wiem tego na pewno. Czytam pieśni proroka Izajasza, jego wizje, ale jako wizje właśnie, o pewnych zasadach, ogólnym zarysie, a nie opowieści: tak będzie. Nie sięgam wyobraźnią do trzeciego nieba, nawet nie przeczuwam jak może tam być, ale wiem, że wszechświat, galaktyki, do których uczonym coraz bliżej, nie istnieją tylko po to, by cieszyć pasjonatów i zwykłych spacerowiczów w bezchmurne noce i ranki.

Elżbieta