Ojcowski dom

Miałam ostatnio sporo zaglądania w przeszłość. Michał podczas pożegnalnej społeczności w Zatoniu wywołał wspomnienia pytaniem „skąd jesteśmy?” Po wsłuchaniu refleksji Pawła w Swarzędzu, wróciły różne rodzinne obrazy. Gosia zachęciła do przejrzenia domowego albumu ze zdjęciami. Mocno zanurzyłam się w przeszłość.

Mój ojciec lubił grać na „organakach”. Ta wspomniana przez Pawła piosnka, krążyła jako „pieśń z kartki”, potem pojawiła się w domowym sposobem tworzonych śpiewniczkach. Śpiewana był często.

I przypomniałam sobie wzruszenie z ostatniej „pamiątki”, w której tata uczestniczył. Po raz ostatni ręce złożyły się do modlitwy. Te silne dłonie całe moje życie mocno mnie trzymały i sprawiły, że tę ostatnią z nim pamiątkę spędziłam w tym, a nie innym miejscu. Chroniły przed wieloma upadkami, ratowały z opresji. Cierpiałam, gdy wyrwałam się z nich...

Pomiędzy tymi dłońmi był ten ciepły, prawdziwy „ojcowski dom”.

Elżbieta