Małe kroki

Zmienił się świat wokół, zmieniły obyczaje, żyje się wszystkim lepiej, co widać gołym okiem – kiedy wokół doliny Siwków ustawiły się niezłe samochody, wysiadali z nich ładnie ubrani ludzie, ci z małymi dziećmi wynosili kolorowe „oprzyrządowanie”, przyjechali z dobrze wyposażonych domów. Jakie zmiany nastąpiły w myśleniu? To trochę widać po działaniach.

Od jakiegoś czasu rozmawiamy, że coś trzeba zmienić w organizacji większych nabożeństw. Tych, którym odpowiada formuła cztery wykłady, krótkie przerwy, jest coraz mniej. Nowe, wymaga twórczego myślenia. Kiedy jednak mówiłam o potrzebie zmian, brat zadał mi konkretne pytanie: no to jaki masz pomysł? No tak, z tym trudniej.

Ale coś się dzieje. Podczas jednej konwencyjnej części poproszono Bolka i Agę, by opowiedzieli o swojej ciekawej pracy i jak można, nawet głęboko pod ziemią czy wśród chorych, nieszczęśliwych z pozoru dzieci, opowiadać o wielkim dziele Pana. Słyszałam komentarze mniej zadowolonych, a może wystarczyłoby ich poprosić o krótką historię życia? Pewno każda opowieść byłaby ciekawa.

Bardzo podobało mi się, że Michał, prowadzący konwencję, przedstawił zborowników – czytali nam fragmenty ew. Jana. Grupa śpiewacza prowadziła śpiew – zamiast jednego przewodnika, perkusja wymuszała rytmiczne śpiewanie, więc w dolinkę biegły ładne dźwięki. I podobali mi się bracia w kolorowych fartuchach krzątający się w kuchni, przy stołach, wszędzie, gdzie byli potrzebni. I gospodarz Krzyś zadowolony, że tylu braci mógł ugościć. A gospodyni Ania – zabiegana jak zawsze.

Wtórował tej radości kos na drzewie za plecami, kogut też ogłaszał swoją obecność, słońce przygrzewało, ale wiał przyjemny wiaterek. Błogo i przyjemnie tak przebywać z braćmi.

Elżbieta