Szokujący spokój

Powiedz synom Izraelskim, a mów do nich:...
4 Mojż. 15:2

Nie wiem, czy księgi Mojżeszowe są w jakiś świadomy sposób skomponowane. Wyobrażam sobie, że jeśli taki mędrzec jak Ezdrasz dokonywał redakcji tych zapisów po niewoli babilońskiej, to mógł przecież przepisy prawne wyciągnąć z historii i zgrupować w jednym miejscu. Widać Mojżesz w takiej właśnie kolejności sporządził te zapisy i nikt nie śmiał po nim poprawić.

Jeśli tak, to połączenie historii wysłania zwiadowców do Kanaan z przepisami 15 rozdziału jest dla mnie szokujące. Oto Pan Bóg ogłasza wyrok, że wszyscy dorośli Izraelici wymrą na pustyni, nie osiągając celu, dla którego opuścili Egipt, po czym w krótkiej wzmiance stwierdzona jest totalna klęska militarna Izraela (4 Mojż. 14:45), a następnie, jak gdyby nigdy nic, Mojżesz pod dyktando Boże zaczyna uczyć Izraelitów przepisów dotyczących składu i kompozycji ofiar pokarmowych. Być może tak tylko to zostało zestawione przez przypadek, bo akurat w tym miejscu Mojżesz miał czas i możliwość, by to spisać. Ale jeśli jest to zamierzona kompozycja, to jest ona dla mnie szokująca.

Można relatywizować wyrok Boży i powiedzieć, że nie chodziło w nim o natychmiastową śmierć, że czterdzieści lat życia dla dwudziestolatka, to była w tamtych czasach średnia statystyczna, że w sumie i tak lepiej im było na pustyni niż w Egipcie. Mimo wszystko był to jednak wyrok dla 600 tys. dorosłych mężczyzn, czyli wszystkich. Jeśli szokuje nas Holokaust, który był wyrokiem dla 6 milionów, czyli ok. 38% całkowitej populacji Żydów, to powinien nas również szokować wyrok na 600 tys. spośród ok. 2 mln. Mnie szokuje. Tym bardziej, że ludzie ci w dobrej wierze wyszli, by żyć w ziemi obiecanej ojcu Abrahamowi i celu swego życia miali nie osiągnąć.

I potem ten spokojny opis ofiar pokarmowych – wdzięczna wonność dla Pana....

W głębi duszy myślę jednak, że normalność jest chyba najlepszą reakcją na nieszczęście. Człowiek potrzebuje żałoby i refleksji. Ale być może najlepszą ochroną przed depresją jest właśnie normalność, skupienie się na tym, co jeszcze pozostało zwykłe i codzienne. Nie przeżyłem w życiu żadnej tragedii, nie wiem, jak zareagowałaby na nią moja psychika, ale wydaje mi się, że może próbowałbym dalej żyć normalnie, udawać trochę przed sobą, że nic się nie stało i próbować jakoś dalej pchać tę rzeczywistość. Może w chwili największej rozpaczy też, tak jak Mojżesz, najchętniej zająłbym się rozmyślaniem o tym, jak będzie zorganizowany kult świątyni, gdy już osiągniemy cel po odbyciu kary.

Czuję, że jest w tej kompozycji jakaś recepta...

Daniel