Sztuka leżenia obozem

A jeśli przez dwa dni, albo przez miesiąc, albo też przez rok trwał obłok nad przybytkiem, zostawając nad nim, obozem leżeli synowie Izraelscy, i nie ruszali się;
4 Mojż. 9:22

Jest sztuką biegać, wspinać się na szczyty, chodzić, pracować, zdobywać. Ale czasami większą sztuką jest stanie w miejscu, „leżenie obozem". Podobno tysiące kilometrów murów na granicach Cesarstwa Rzymskiego powstało nie z potrzeby obrony granic, ale po to, żeby zająć armię, która stacjonowała na obrzeżach imperium. Bo jak żołdactwo ma za dużo wolnego czasu, to mu różne głupoty do głowy przychodzą...

W „stacjonowaniu” trudna jest nie tyle bezczynność, co umiejętność zachowania gotowości do działania, sprawności. Izraelici nie wiedzieli, kiedy ruszą dalej. To mogło być za dwa dni, za miesiąc albo za rok. Gdy jednak obłok się uniósł, musieli w ciągu jednego dnia się spakować i ruszyć dalej. A przecież przez rok wydeptano już ścieżki, ułożono pastwiska, opracowano procedury. To, co na początku było prowizoryczne, po kilku tygodniach stawało się rutyną, wygodą. Aż tu nagle któregoś ranka rozlegał się ogłos trąbienia... trzeba było zwijać obozowisko i ruszać w nieznane.

Nie wiem, jak czują się ludzie w tymczasowych obozach dla uchodźców. Ale pewnie tak mniej więcej powinienem czuć się w „namiocie” swojego ciała – gotowy do natychmiastowego opuszczenia utartych ścieżek mojej plastikowej tymczasowości. Czy umiałbym spakować się w ciągu jednego dnia?

Daniel