Jubileusz

W ten miłościwy rok [jobhel, jubileusz]
wróci się każdy do osiadłości swojej.
3 Mojż. 25:13

To słowo przylgnęło do okrągłej rocznicy, ale wywodzi się od hebr. jobhel, oznaczającego pierwotnie barani róg (Joz. 6:4-6). Słowem tym określano też ogłaszany brzmieniem rogów jubileusz, czyli rok pięćdziesiąty, w którym anulowano długi, zwracano zajęte nieruchomości – ogólnie „resetowano” sytuację majątkową Izraelitów.

Pewnie nieraz już o tym pisałem i mówiłem, ale nie umiem po raz kolejny nie zachwycić się tym prawem. Gdyby dzisiejszej pazerności położono taką tamę, to wszyscy żylibyśmy bardzo wygodnie – nie tylko w Europie i Ameryce, ale także w Afryce i Azji. Ale niestety, to nie Boże zasady rządzą dzisiejszą ekonomią, ale prawo podaży i popytu, czyli mniej lub więcej „prawo buszu” – jak zjeść i nie zostać zjedzonym.

Może więc przynajmniej ludzie wierzący umieliby samym sobie postawić taką granicę: Długi – tylko takie, które jestem w stanie spłacić w ciągu siedmiu lat. Za nieruchomość – daję i biorę tylko tyle, ile jest ona w stanie wypracować zysku w ciągu pięćdziesięciu lat. Skrajny idealizm, ktoś powie, nierealne. Być może. Gdyby zasadę tę zachowali przynajmniej chrześcijanie, a tzw. „chrześcijańskie” państwa wpisały je do swoich systemów prawnych, to nie tylko nie mielibyśmy kryzysów finansowych, ale nieruchomości w większości krajów byłyby kilkukrotnie tańsze.

Eeee tam, szkoda marzyć. Idzie Królestwo, w którym nie będzie się handlować pieniędzmi, długami, „papierami” i nieruchomościami.
Idzie? Ono spada jak kamień.

Daniel