Pogrzeb, wesele i narodziny

I umarła Sara...
weźmiesz żonę Izaakowi...
Ketura, która mu urodziła...
1 Mojż. 23:2 24:4, 25:2

Czytanie „Żyła Sara” opisuje cały, kompletny krąg życia: Jedna osoba umiera i trzeba ją niestety w smutku pogrzebać, inna się żeni i wszyscy radują się młodą miłością. W tym samym czasie rodzą się nowe dzieci, które napełniają dom zabawą i śmiechem. Takie jest życie. Na razie. Nie jest to co prawda stan docelowy, ale mimo to – oprócz żegnania umierających – owa „nowość” miłości i narodzin stanowi źróło wielkich i niezwykle przyjemnych emocjonalnych uniesień. Nawet przekleństwo przemijania umie Bóg zmienić w radość nastawania.

Nie wierzę w ewolucyjną konieczność i pożyteczność umierania. Wiem, że ciało ludzkie zostało zaprojektowane przez Stwórcę do wiecznego życia. Potwierdza to współczesna nauka. Ale tymczasem tak jest, że Bóg ograniczył dni naszego przemijającego bytowania w krainie Adamowego życia. Do zmartwychwstania.

Wczoraj zmarł mój dość bliski znajomy. Niedawno jeszcze tworzyliśmy razem nowy numer czasopisma. Dawniej razem śpiewaliśmy. Również wczoraj, nie wiedząc jeszcze o tej śmierci, oglądaliśmy razem z przyjaciółmi dzieci i wnuki zmarłego. Najmłodsi jeszcze nie zapłaczą nad śmiercią dziadka, ale wszyscy inni tak. W perłach łez lśni jednak światło przyszłego życia. Nie całkiem umieramy. Część nas pozostaje w genach i pamięci kolejnych pokoleń. Inna część trwa w dziele naszego życia... o ile takowe z Bożą pomocą stworzyliśmy.

Rebeka nie zastąpiła Izaakowi matki, Sary. Ketura nie zastąpiła Abrahamowi ukochanej żony. Ale tak wypełniające się miejsca po odchodzących w mrok szelou pozwalają łatwiej zabudować łzawe wyrwy w pamięci. Małe dzieci i wnuki wciskające się na stare łono Abrahama z pewnością osłodziły mu ból po stracie żony.

Chwała niech będzie Najwyższemu za krąg życia, który tak wspaniale ułatwia nam znoszenie bólów śmierci i odchodzenia najbliższych.

Daniel