Proporcje

Najlepiej, jeśli są zachowane. W różnych sprawach. W słowach zza kazalnicy też.

Temat konwencji, którą mam na myśli, był jak zawsze szeroki, jak podkreślali mówcy i trochę wyczerpał słuchaczy, co zauważył lekko spóźniony małżonek i wchodząc zauważył, jak na sali słuchaczom „męczyło się oko”.

„Nie upodobniajcie się do tego świata”.

Może jestem nadwrażliwa, ale jeśli za najważniejszy problem naszej społeczności w czasach ostatecznych uznaje się rozwody, to myślę, że bracia cierpią na krótkowzroczność. Oby uleczalną.

Dlaczego nie mówi się o innych grzechach, jak choćby zaniechania. „Kto może dobrze czynić, a nie czyni…”. Wystarczy posłuchać w czasie przerw z jakimi problemami biedzi się „lud boży” i może uda zmienić się proporcje. Ja nie jestem zwolennikiem krytykanctwa, wolę czyny, budowanie. Wolę jak mnie Radek zaprasza na koncert ewangelizacyjny, bo wiem ile to trudu włożonego w organizację i wiem jakie pożytki z takich spotkań płyną.

Wolę jak młodzi, zdolni śpiewają, fotografują, malują i dzielą się tym, niż kolejne konwencje, z których fakt, pożytek mają organizatorzy, ale jaki słuchacze zmęczeni gorącem, siedzeniem na twardych ławkach czy nawet w wygodnych fotelach?

I drażni mnie ranking: ja byłam na dziesięciu konwencjach, a ty co, nie chciało się?

No byłeś, byłaś i co z tego?

Elżbieta