Królowanie

I uczyniłeś nas Bogu naszemu królami i kapłanami, i królować będziemy na ziemi. I jeszcze: dam im koronę żywota.

I staruszka powtarzająca ciągle, czemu ja żyję, czemu Pan Bóg mnie nie zabierze. Całe życie mu poświęciłam. Dla korony się poświęciłam.

Przed laty, na jednym z kursów biblijnych z najmłodszą grupą wiekową, jednym z tematów wiodących, było Królestwo Boże. Wśród uczestników było sporo sześciolatków, wszyscy robili notatki, wiec dziewczynki, które nie potrafiły pisać, rysowały. W ich zeszytach były królewny w koronach, bez nich, w szatach ozdobnych i bardziej pospolitych. Królewiczów też pięknych paru narysowały.

I dotarło do mnie, skąd ta złość na stare, niedołężne ciało, bolący kręgosłup i to narzekanie na wszystkich za brak miłosierdzia, na braci, że źle wykłady mówią, nie p o   p o l s k u. Zapytana, a jak ty mówisz, odpowiada niezmiennie. ja mówię wyhaźnie!

Miała być królową, gwiazdą, co prawda różniącą się w jasności od innych, ale jednak, a tu stare ciało, oczy ledwo widzące, przygarbiona, skurczona sylwetka i ta niewygodna zależność od innych. A przecież tak niedawno była to piękna, pewna siebie kobieta, dominująca, zarzucająca innym, bo on/ona nie rozumie poświęcenia. Ona rozumiała. Trochę z germańskiej dumy, z poczucia wyższości, bo my jesteśmy lepsi.

A tu na pierwszy rzut oka, zupełnie niekoniecznie.

Elżbieta