Obyczaje

Przejrzałam książkę o rodzinie hrabiowskiej. Dużo tam opowieści o tym jak panicz rozsiewał potomstwo po okolicy. Wiele tragedii, strapienie matki, która musiała dziewczyny wyposażać.

Scena w aptece. Młoda dziewczyna prosi o test ciążowy. Nie, ten za drogi, jakiś tańszy. I jakieś środki antykoncepcyjne doustne proszę. To musi lekarz przepisać, informuje młoda farmaceutka. A co można bez recepty? Prezerwatywy. To proszę, najtańsze.

Był piątek, czas przed dyskotekami.

Sprawy stare jak świat. Ale swoboda obyczajów ostatnich lat, ciągle mnie jeszcze zaskakuje. Wczoraj nie wiedziałam jak zareagować na widok namiętnie całującej się pary na przystanku, skąd nasi uczniowie rozjeżdżają się do domów. Nie nasi uczniowie, to co miałam powiedzieć? Koleżanka skwitowała kiedyś, jak chłopak z dziewczyną, to w porządku.

Ostatnio koleżanki z pracy wplątane są w szokujące sprawy wychowawcze nastolatek, z którymi zabawiają się bardzo dorośli mężczyźni. Kolejna gimnazjalistka jest w ciąży. A jak słyszę opowieści chłopców ile wypili, co robią w soboty, w niedzielne wieczory, to nie tyle brakuje mi słów, ile żal się robi, że tak wygląda ich życie.

Można to tłumaczyć: tak miało być, to już anarchia, to znak czasów ostatecznych.

Ale to też świat wokół nas, środowisko, w którym trzeba się odnaleźć, funkcjonować. Młodość to piękny czas, ale już chyba nie chciałabym tego okresu „repetować” i zastanawiać się: jechać z kolegą w góry czy nie.

Elżbieta