Pozwól mi decydowaćOstatnio bardzo nie lubię tłumaczyć się z podejmowanych decyzji. A wokół tylu doradców – koleżanka w pracy, siostra w zborze, życzliwa sąsiadka. A gdy dylematy są poważne, trzeba je rozważyć w samotności, w modlitwie, posłuchać innej niż ludzka, podpowiedzi. Chociaż odczytanie Jego woli też nie jest ani takie łatwe, ani takie oczywiste. Pytam jeszcze w domu męża. Ostatnio osaczają mnie kłopotliwe pytania: Dlaczego nie jedziesz z mężem tu i tam. A mnie kusi, by odpowiedzieć jak to córka robiła przed laty – nie, bo nie. Dlaczego nie weźmiesz mamy do siebie? Jeszcze nie. I moja decyzja, moja odpowiedzialność. Dlaczego… Nauczyłam się już nie kategoryzować. Nauczyłam się pozwolić bliźniemu na jego decyzje, na popełnianie błędów, ma widocznie określone powody podejmowania takich, a nie innych działań. Mogę podzielić się doświadczeniem, ale jeśli nie proszę o radę znaczy, nie chcę jej. Elżbieta
|