WarsztatyForma się sprawdza, mam nadzieję, że będzie jak z kursami – był wielki sprzeciw, a teraz nikt sobie nie wyobraża, że mogłoby ich nie być. Ile było dyskusji o śpiewniczek, kolejne osoby cieszą się, że jest, że mogą uczyć się „tych” pieśni. Na salę chrzanowską wchodziłam z piosenką kołaczącą się po głowie „ta nasza młodość, ten szczęsny czas”. Ileż pięknych przeżyć, pięknych wspomnień budzi to miejsce. Sala, jakże inna, kuchnia tylko po dawnemu ciasna, ale już jadalnia przestronna, funkcjonalna. Młodzieżowe, większe nabożeństwa, wesele, kolejne spotkanie „Syloe”… Atmosfera ta sama. Swojsko, dobrze.. Nie byłam przygotowana do zajęć, chciałam znowu egoistycznie „przebywać razem z braćmi”. Nie bardzo też wierzę, że uda nam się niektóre formy przenieść na cotygodniowe nabożeństwa, bo ciągle słyszę – po co zmiany skoro to, co mamy, jest dobre. Ale może mój pesymizm jest nieuzasadniony i jednak się uda. Ale mam ogromną radość, że byłam, że nasyciłam oczy widokiem młodych, zaangażowanych, ale i starszych, potrafiących się bawić, kiedy był na to czas. Uszy nasyciłam dobrymi, mądrymi słowami, pośpiewałam jak lubię. I niech sobie maruderzy marudzą, a ja cieszę się, że są takie inicjatywy, że znajdą się miejsca, gdzie można będzie ze sprawdzonych, przerobionych pomysłów skorzystać. Elżbieta
Słowa: Tadeusz Śliwiak Muzyka: Zygmunt Konieczny |