Znów Nów – Tiszri 5772 – wrzesień-październik 2011

Dojrzałość CZYLI „10 LAT PÓŹNIEJ”...

Jeszcze dokładnie nie wiem co to znaczy być mężczyzną 50-letnim, ale doświadczam czegoś na miarę „męskiej dojrzałości”... Bo umiem oddzielić silną bardzo w moim odczuwaniu namiętność, emocję – od działania, od myślenia, od trzeźwej oceny faktów... Moją winę, moją wielką winę nie udowodni mi najbardziej sugestywne wrażenie, jeżeli nie potwierdzi tego moje wyćwiczone w ocenie rzeczywistości sumienie... W wirze codzienności reaguję czasami silnym gniewem – ale on szybko gaśnie w blasku majestatu Boskiej mądrości i dobroci... Wola, serce, myśli są zdrowe – chyba, że w neuronach za mało serotoniny, a za dużo dopaminy...

Dzisiaj „przyciężkawo” przemierzam częstochowską „3 Aleję”, by w końcu wysączyć do dna „małą czarną”, zostawiając dużo nierozpuszczonego cukru – ale w pamięci mam pełne buntu, niezgody i niepowściąganej ciekawości dramatyczne pytania „po co to wszystko” i jeszcze pretensja, że „nie prosiłem się na ten świat” (bolesny, pośladkowy poród...)...

Moja dojrzałość polega nie na działaniu zakończonym dobrym skutkiem, ale na „uspokojeniu” „wewnętrznego dziecka”, powściągliwości w zarzucaniu Boga-Ojca modlitwami będącymi wyrazem niepokoju i wzburzenia oraz silnych, osobistych, niezaspokojonych jeszcze potrzeb...

(W dziesiątą rocznicę nowojorskiej tragedii – która zmieniła mnie i świat.)
Paweł Franciszek, Częstochowa, 11 września 2011 roku, godzina 1:18...