Dylematy

Biblia o wielu rzeczach uczy wprost, ale o ilu sprawach należy zdecydować wczytując się w ducha przekazu, wsłuchać, co jest pomiędzy wersami. I to jest czasami bardzo trudne, jak w tej chwili dla mnie: „opuści człowiek ojca i matkę”.

Od śmierci taty zmagam się z myślą, co robić z mamą. Intuicyjnie wybrałam jej samodzielność, bo wbrew temu co mówi, zupełnie dobrze sobie radzi. Narzeka, bo przykra jest samotność. Nie tak sobie to zaplanowała, miała umrzeć wcześniej, a nie tak się męczyć. Choć obiektywnie, jaka to męka. W mieszkaniu czysto, wszystko działa, jak nie, to „się” naprawi, jedzenie w lodówce, rachunki zapłacone, wszystkie sprawy bytowe załatwiane, zdrowie niezłe, żadnych poważnych dolegliwości typu chore serce, cukrzyca. Opiekunka przychodzi codziennie. Problemem jest starcza niedołężność, zależność, niezadowolenie i szukanie odpowiedzi – po co żyję, po co jestem Panu Bogu taka „do niczego” potrzebna.

Odbieram komentarze, że miejsce matki jest przy córce, że no tak, mieszka sama i czuję się wtedy jak wyrodna córka, która czegoś zaniedbuje, o czymś nie pamięta. Ale słyszę też i inne głosy osób, które przeżyły podobną sytuację, podpowiadają mi – tak jest najlepiej. To wymusza u mamy aktywność, mózg jeszcze pracuje.

Uspokoiła mnie ostatnio myśl – jestem zobowiązana, także z urzędu, troszczyć się o starą matkę, szanować, ale nie muszę z nią mieszkać. „Opuści ojca i matkę”…

Elżbieta