Sami swoi
Od jakiegoś czasu zabieramy na konwencje do Krakowa, do Andrychowa siostrę, która została sama z dawnego zboru, który istniał pomiędzy ładnymi miejscowościami w górach. Jeździła do tej pory niewiele, cieszy się więc taką możliwością, ale czasami wzdycha, jak to dobrze, gdy ma się rodzinę „w prawdzie”, bo ona nie ma. Także nasza aktywność budzi jej frustrację. Bo znamy tak wiele osób. Znamy, bo byliśmy i bywamy.
Elżbieta
|