Giętkość języka

      „Chodzi mi o to, aby język giętki, powiedział wszystko, co pomyśli głowa” pisał poeta i pragnienie jest wciąż aktualne, bo jak obserwuję na przestrzeni lat, nieudolność uczniowskiej wypowiedzi stale rośnie. Zresztą, nie tylko uczniowskiej. Zasłonić milczeniem należy ilość powszechnie popełnianych błędów rozmaitych, brak wielkich liter, kropek, przecinków, nieudolnie składanych zdań.
      Ale z drugiej strony zalewa nas nadmiar słów. Wszystkie dostępne komunikatory, wielogodzinne rozmowy przez telefon sprawiają, że zaczyna się tracić panowanie nad tym małym niebezpiecznym organem, jakim jest język. Jego ruchliwość w rzucaniu różnych opinii, często niesprawiedliwych, oczerniających, przekazywaniu informacji, zwłaszcza przez tych, którzy wszystko wiedzą najlepiej, mają absolutny przymus mówienia, jest niebezpieczny. A czasami, choćby nawet resztkami silnej woli, warto uruchomić owo „wymowne milczenie”, bo szkoda słów.
      Bardziej boli od języka jak od miecza powiedział Solon, a wojny na słowa są równie krwawe, jak te rzeczywiste, tylko ilość zabitych i rannych trudna jest do oszacowania. I jakże możno brzmią słowa św. Jakuba, cytuję z Biblii Tysiąclecia: Tak i język jest ogniem, sferą nieprawości. Język jest wśród wszystkich naszych członków tym, co bezcześci całe ciało i sam trawiony ogniem piekielnym rozpala krąg życia. Wszystkie bowiem gatunki zwierząt i ptaków, gadów i stworzeń morskich można ujarzmić i rzeczywiście ujarzmiła je natura ludzka. Języka natomiast nikt z ludzi nie potrafi okiełznać, to zło niestateczne, pełne zabójczego jadu.
      Mocne słowa. Cytuję, bo chcę zapamiętać, by w stosownej chwili zamknąć usta.

Elżbieta