Z rozmyślań paschalnych

      Wśród tekstów związanych z obchodzeniem paschy w Izraelu, znalazłam piękny zapis w 2 Księdze Kronik 30:27. Dzięki królowi Ezechiaszowi „zapanowała radość tak wielka, jakiej nie było w Jerozolimie od czasów Salomona, syna Dawida, króla izraelskiego (…). Na koniec powstali kapłani, aby błogosławić lud. Ich głos został wysłuchany, a modlitwa ich doszła do jego świętego mieszkania – do nieba”. Zapis w Biblii Gdańskiej bardziej mi się podoba: „przyszła modlitwa ich do mieszkania świętobliwości Pańskiej, do nieba”.
      Dwie sprawy – radość z obchodzenia święta, bliskości z Panem Bogiem, „bo Pan wysłuchał Ezechiasza i przebaczył ludowi”. Nie wszyscy zdążyli dokonać rytualnego oczyszczenia, potrzebna była prośba o wybaczenie tego niedopełnionego obowiązku.
      A druga – to wysłuchanie modlitwy kapłanów. Po ostatnich kilku spotkaniach modlitewnych mam wrażenie, że nawet jeśli modlitwy nie sięgną nieba, to wytworzenie takiej dużej pozytywnej energii, jakąś dobroć spowoduje we wszechświecie.
      I w takim kontekście jest dla mnie zgrzytem sprowadzanie spotkań przed najważniejszym dla nas świętem, do przeczytania broszurki. I jeszcze ta co roku pojawiająca się frustracja, że nie zdążymy czegoś tam doczytać. A przecież sedno przygotowań i gotowości do godnego obchodzenia Pamiątki, leży zupełnie gdzie indziej, co czuje się między wersami, choćby opowieści o królu Ezechiaszu.

Elżbieta