Czytanie do ucha

      Jestem jeszcze dzieckiem epoki niewyobrażalnej – w domu nie było telewizora. Ale nie było też komputera, co młodym wydaje się już nie do pojęcia. Bardzo dużo słuchałam radia. Ten nawyk został mi do dziś, choć to całkiem inne radio. Pamiętam jakieś sceny z dzieciństwa, kiedy siedziałam z uchem przyklejonym do głośnika, by nic nie uronić z mówionego tekstu czy piosenki. Wiele miałam ulubionych audycji, ale szczególnym sentymentem darzyłam „Strofy dla ciebie” kiedy czytał Krzysztof Kolberger. Przypomniałam sobie o tym przy okazji śmierci tego w sile wieku aktora, który długo walczył z chorobą. Piękny człowiek, powiedział o nim lekarz, nie ideał, ale piękny w chorowaniu. On sam opowiadał o radości z każdego dnia, o pogodzeniu się z chorobą, ze wszystkimi jej uciążliwościami, ale też próba ustawienia jej z boku, bo ciągle ważniejsi byli ludzie, praca – granie, reżyseria.
      Lubiłam jego grę aktorską, ale najbardziej kiedy czytał poezję. Nikt tak nie potrafił jak on, choć wybitnych znam wielu. Bo to zasługa – popularyzowanie pięknego słowa.
      Po ostatnim pogrzebie, młodej kobiety, kiedy czytano wersy z listu Apostoła Pawła, znowu wróciły marzenia, by na nabożeństwach więcej pięknie czytać różne fragmenty Księgi niż rozważać werset po wersecie, odzierając tekst często z najważniejszego – piękna.

Elżbieta


Mówię z sobą, z drugimi plączę się w rozmowie,
Serce bije gwałtownie, oddechem nie władnę,
Iskry czuję w źrenicach, a na twarzy bladnę;
Niejeden z obcych głośno pyta o me zdrowie

Albo o mym rozumie cóś na ucho powie.
Tak cały dzień przemęczę; gdy na łoże padnę
W nadziei, że snem chwilę cierpieniom ukradnę,
Serce ogniste mary zapala w mej głowie.

Zrywam się, biegę, składam na pamięć wyrazy,
Którymi mam złorzeczyć okrucieństwu twemu,
Składane, zapomniane po milijon razy.

Ale gdy ciebie ujrzę, nie pojmuję, czemu
Znowu jestem spokojny, zimniejszy nad głazy,
Aby goreć na nowo - milczeć po dawnemu.

Adam Mickiewicz