Pracownia „elokwentnego” komentatora

„Napisano: I będzie mój dom domem modlitwy, wy zaś uczyniliście z niego jaskinię zbójców.” (Łuk. 19:46)

Usiadłem na stolicy apostołów, proroków, ewangelistów. Obwisłymi, obfitymi męskimi piersiami, brzemiennym w rozbudowaną biblijną naukę wielkim brzuchem chcę zachwycić człowieka XXI stulecia.

Agnostykowi zwrócę uwagę na hierarchę kościelnego z Wadowic. Popatrz – mówię. Oddał się działaniu. Spójrz do czego poprowadzi cię ożywiona pobożnością determinacja i wytrwałość. Zachwyconemu swoim „idolem” katolikowi pokażę bezimienny grób Kalwina i tym samym sprytnie zasugeruję, co powinien zrobić z wizerunkami tzw. „błogosławionych”. „Świadkowi” opowiem o odwadze Lutra w głoszeniu tego, że nie uczynki, zasługi – ale Łaska prowadzi do wieczności – niekoniecznie w ziemskim raju... Swoim współwyznawcom będę kwieciście tłumaczył to, że Jezus umarł za Adama i z tego wynika piękna nadzieja na odnowioną ziemię i doskonałe człowieczeństwo.

Niestety, w swoim „dyplomatycznym” sposobie głoszenia ewangelii, kompetentnym przedstawianiu podstawowych prawd, rządzących życiem społecznym i jednostkowym człowieka XXI stulecia – po prostu „zapomnę przypomnieć”, że Jezus umarł po to, żebym żył, a zmartwychwstał po to, żebym wiedział, że nie samą wiedzą i zapobiegliwością uświęcę się, ale że to Bóg i Boża moc ma sprawować swoje dzieło we mnie. Lecz świadomość tego zaniedbania nie popsuje mi dobrego humoru podczas smakowania naparu herbaty w moim pokoju-gabinecie, pełnym teologicznych opracowań i podręczników do studiowania Pisma Świętego. Całkiem mi dobrze w tej „pieczarze elokwentnego komentatora” prawd ostatecznych, wiecznych, którą jest mój pokój, mój dom, mój zbór... Ale czy o to jedynie chodzi w nauce życia, by czy to w niebie czy na ziemi – czuć się bezpiecznie i komfortowo?

Paweł

Przeczytaj Tekst z Biblii Nowego Przekładu