Obłożyć nawozem...

...okopię i obłożę nawozem. (Łuk.13:8)

W swoim życiu – które, niestety, miało wiele zapętleń emocjonalnych i zdrowotnych – zawsze pytałem siebie i Boga – na ile działaniami na materii we mnie i wokół mnie mogę uczynić moje naznaczone problemami materialne istnienie znośnym. Ostatnimi czasy w zasadzie większość dotychczasowych jątrzących problemów przestała dokuczać. Żyłem i żyję radośnie, w miarę zdrowo, witalnie. Nie chcialbym nazywać godne zaspakajanie swoich potrzeb przesadą, grzechem lub nieczystością. Takie postawy czynią moje trwanie radosnym.

Lecz oto po wielu latach odżyło nie całkiem rozsądne pragnienie bycia śnieżnobiałą konwalią, czystym, białym gołębiem. Rzeczywistość do tej pory akceptowana pogodnie – wydawać zaczęła się brudną, nazanaczoną cielesnością i samolubstwem. No więc zacząłem „kombinować” – zabiegami na materii bezpośrednio mnie „dotykającej” (dziwnym, niezbadanym jest stworzony przez Boga świat i prawa nim rządzące...)

Te doświadczenia trwaly mniej więcej od połowy kwietnia do teraz czyli początków czerwca.

Z ulgą wracam w świat odczuć figowca – całkiem witalnego i zielonego – lecz bez zbędnego, dodatkowego obkładania go nawozem.

Paweł

Przeczytaj Tekst z Biblii Nowego Przekładu