Jakżeż pięknym jest Słowo Boże!

– Uzdrowienie sługi setnika (7:1-10) – Wskrzeszenie młodzieńca z Nain (7:11-17) – O Janie Chrzcicielu (7:18-35) – W faryzejskim domu Szymona (7:36-50) –

      Z jaką radością i podziwem uczestniczymy w zdziwieniu Mistrza wiarą, ufnością i pokorą rzymskiego żołnierza. Nie dość, że przedmiotem próśb i troski setnika jest tylko sługa, co pokazuje serdeczność i dobroć rzymianina – to z jaką czcią, pokorą i wiarą zabiega o pomoc! Godne podziwu jest, że w jego opiekuńcze działania zaangażowana jest starszyzna izraelska, która zapewne nie bez wahań idzie do popularnego przede wszystkim wśród ludu Nauczyciela...
      No i zaraz potem następujący niezwykły cud wskrzeszenia młodzieńca z Nain... Proroczą wizją widzimy przywróconą do życia ludzkość, oddaną matce ziemi – tak jak być może grzeszący lekkomyślnością lub samolubstwem młodzieniec – żywy i zdrowy jest oddany w ręce wdowy.
      I znów na kartach Ewangelii spotykamy samotnego, bohaterskiego Jana Chrzciciela, który – możliwe, że przygnieciony cierpieniem i zwątpieniem – pragnie osobistego świadectwa Jezusa o tym, kim Jezus jest. Pan Jezus pięknie zaskakuje samego Jana i jego uczniów – zamiast wydać świadectwo o sobie – z wielką czcią i szacunkiem mówi o bardzo ważnym, bohatersko wypełnionym posłaniu swojego wielkiego poprzednika – Jana Chrzciciela, Bożego Eliasza, głosu wołającego na pustym miejscu...
      My, identyfikujący się z Janowym osamotnieniem nie chcemy słyszeć jakichkolwiek opinii o sobie, a raczej naśladujemy Jana i nie pytamy o siebie, a przede wszystkim jesteśmy zainteresowani tym, co dzieje się wokół nas, pytamy z lękiem – czy rzeczywiście wypełniają się proroctwa, czy ten czas w którym żyjemy to na pewno ostateczny (jak uwierzyliśmy) czas – skoro tak wiele spraw toczy się swoim torem jak od wieków...
      Duch Boży zdaje się nam odpowiadać – popatrz na ogromny rozwój myśli i wiedzy ludzkiej, techniki, na ruchy wyzwoleńcze i szybko mijające ideologie – czy nagromadzenie wydarzeń, odkryć, cierpienia i błogosławieństw to nie dowód na wyjątkowość czasu?
      No i uspakajamy się, trwając w pokornym oczyszczaniu naszych naczyń i radosnym podnoszeniu naszych głów na dźwięk wieści o pąkach i rozwijającej się zieleni ludzkiej myśli oraz ożywienia się narodu wybranego, o coraz żywszym ruchu mesjańskich Żydów, o odrodzonej państwowości Izraela, o zieleniejącym drzewie figowym...
      Pan Jezus pozostawia pokrzepionych wysłanników Jana i swoim zwyczajem (o którym mówi w przypowieści o dzieciach śpiewających i grających na piszczałkach) znajduje się w gościnie. Zdaje się, że Pan znajduje się w podobnej sytuacji jak Natan – prorok napominający błądzącego króla Dawida opowieścią mającą uświadomić winę... Czy rezultat słów Jezusa był podobny jak w tamtym starotestamentowym wydarzeniu, czy Szymon spokorniał dostrzegając swoją nieroztropność i pychę?
      Całkiem możliwe, że tak. Być może tajemnicza postać Szymona Trędowatego jest tożsama z osobą tego faryzeusza, a gościnny dla roztropnego Nauczyciela dom w Betanii to skutek wyżej analizowanego wydarzenia. Być może powtarzające się akty pomazania Jezusa to dzieło zawsze tej samej, miłującej, wdzięcznej niewiasty czyli Marii, siostry Marty i Łazarza, jednej z gospodyń domu Szymona trędowatego, a jej wszeteczeństwo to po prostu nie praktykowane zajęcie, ale jedno zdarzenie, błąd młodości... Jak bowiem do domu zacnego faryzeusza dostałaby się kobieta lekkich obyczajów?
      Na pewne potwierdzenie lub całkowite obalenie naszych przypuszczeń jednak musimy poczekać do czasu Królestwa, czasu wyjaśniania wielu zagadek i tajemnic...

Paweł

Przeczytaj Tekst z Biblii Nowego Przekładu