Rozważania o śmierci i zmartwychwstaniu
czyli o końcu i początku

      Wiem, że ostatnie momenty materialnego istnienia Jezusa, Syna Bożego to okazja niepowtarzalna do myślenia o sprawach ostatecznych, to sposobność do zawsze właściwych przygotowań, pokuty, zmiany swojego postępowania, czci i uwielbienia dla Boga Wszechmogącego, autora Wielkiego Planu i jego realizatora – Logosa...
      Lecz dla mnie ostatnio to również pretekst do bardziej przyziemnych rozważań na temat końca pewnych zjawisk w naszym ziemskim życiu, któremu towarzyszy początek innych, odmiennych. To pożegnanie Jezusa z materialnością w zasadzie zaczyna się około 3 lat przed rzeczywistym końcem istnienia materialnego Jeszuy. Zmiany w ogóle – jeśli są dokonywane według zasady ostrożności i roztropności – są długotrwałym procesem (dłuższym lub krótszym – rozłożonym bądź na dni i tygodnie bądź na miesiące i lata). Jeśli więc kiedykolwiek podejmiemy decyzję o zakończeniu pewnych wrażeń, faktów w nas, w naszym życiu – pozwólmy Bogu pomóc nam – czyniąc z opuszczenia domu, założenia rodziny, budowy siedliska lub zakładania ogrodu bądź zmiany zawodu, trwający właściwą sobie ilość czasu akt Bożej Łaski – która nie rani, nie sprawia bólu – ale błogosławi, ubogaca – co w przypadku końca życia Jezusa kształtowało się z powszechnie wiadomych względów inaczej – śmierć musiała być gwałtowna i pełna cierpienia, męki – zaś blask i cudowność Zmartwychwstania, Chwała i Nieśmiertelność przyćmiły wszystko, co związane było z dramatycznym, bolesnym zakończeniem życia Jeszuy Mesjasza.

Paweł

Przeczytaj Tekst z Biblii Nowego Przekładu