„Tobie, młody Człowieku” czyli – Jan Chrzciciel umarł

…i kazał ściąć Jana w więzieniu Ew. Mat. 14:10

      Wielki Prorok umarł. Ten który pachniał swoim potem, wchłoniętym przez wielbłądzią sierść, który dietą wzbudzał zastanowienie nad życiem, jego materialną formą i przemijaniem, który gestem zanurzenia proponował oczyszczenie Izraelitom – oczyszczenie tego, co on, pustelnik-prorok nie doświadczył autopsją czyli oczyszczenie swojej ziemskiej codzienności z zabrudzeń, grzechu, podłości, niesprawiedliwości.
      Po prostu, normalnie, najnormalniej w świecie – odcięto mu głowę i jako „słodką maskotkę” zaniesiono ją pięknej dziewczynie…
      Jeszcze niedawno nasza codzienność naznaczona była solidarnością – nie tą z nazwy związków zawodowych, ale tą „ludzką” – „wszyscy jednym murem” – wobec głupoty komunistycznej ideologii, wobec (w moim najbliższym mi – wyznaniowo, rodzinnie – otoczeniu) nałogów, wobec rozpadu współczesnej rodziny, wobec nieszczerego, niesolidnego stosunku do teologii i etyki biblijnej…
      Powiedzmy sobie jasno – to „coś” umarło. To powód do refleksji, do zastanowienia, do wglądu w siebie i lepszego oglądu tego co wokół.
      Ale to nie źródło rozpaczy. Raczej inspiracji. Żeby po nowemu, żeby w trochę inny, ale w gruncie rzeczy w ten sam sposób wielbić Dawcę Życia i Wszystkich Darów…
      Jakie rady?
      Rozglądaj się. Patrz. Słuchaj. Masz serce, a ono wraz ze Słowem Boga może tyle Ci powiedzieć. Zapytamy może razem: czy wolno nam sięgać po ambitne, ziemskie cele?
      Nie wiem. Bóg wie. I Tobie, Młody Człowieku, może także mnie – o tym już niedługo opowie…

Paweł

Przeczytaj Tekst z Biblii Nowego Przekładu