Złorzeczenie i przeklinanie

Sędziom nie będziesz złorzeczył, a przełożonego ludu twego nie będziesz przeklinał. 2 Mojż. 22:28 (w niektórych wydaniach w.27)

      Słowo „sędzia”, tak w tym, jak i wielu innych miejscach Tory tłumaczone jest z hebr. Elohim, czyli „Bóg, bogowie”. Stąd niektóre tłumaczenia mówią tutaj o „bluźnieniu Bogu”. Komentatorzy hebrajscy sugerują, że chodzi tu o sędziów działających w imieniu Bożym, a więc złorzeczenie sędziom jest bluźnieniem Bogu. Złorzeczenie księciu, czyli władającemu nad ludem lub po prostu przełożonemu ludu, jest wyrażeniem zrozumiałym. Niekoniecznie musi odbywać się ono w obecności księcia.
      Wiele jest przepisów Tory, które bywają w naszych czasach nagminnie łamane. Ale nie wiem, czy ten nie najbardziej. Być może moje wrażenie wynika stąd, że wychowałem się jeszcze w czasach, gdy za krytykę rządu (komunistycznego) można było mieć przykrości, łącznie z więzieniem. Dzisiaj tak już na szczęście nie jest, ale też jak to zwykle wśród ludzi bywa, wahadło wychyliło się w przeciwną stronę. Przełożonych, władców, książąt nie tylko można krytykować, nie tylko można się z nimi nie zgadzać, ale można ich publicznie obrażać, wyrażać się o nich w najbardziej lekceważących słowach. Odnoszę nawet niekiedy wrażenie, że stało się to politycznym obowiązkiem opozycji, która w miarę potrzeby upowszechnia to jako „dobry” obyczaj wśród poddanych.
      Obserwuję to zjawisko nie tylko na naszym polskim podwórku. To samo dzieje się w Niemczech, USA, Izraelu, państwach Afryki i zapewne wszędzie indziej, gdzie wolno publicznie krytykować władców. Może jeszcze tylko Chiny, Korea Północna, Kuba i kilka im podobnych krajów wydają się być wolne od tej plagi, a tamtejszy lud kocha swoich władców ;-) Przynajmniej w telewizji. Obserwacja ta dotyczy nie tylko poziomu państwowego. Podobny stosunek do przełożonych obserwuję w swojej pracy i widzę, że nie jest to problem wyłącznie mojego szefa...
      A jak jest ze mną, wierzącym człowiekiem? Oczywiście nie zgadzam się często z postawą i działaniami rządzących, czy też zwykłych przełożonych. Przecież nie muszę. Wolno mi mieć własne odmienne zdanie, które nawet w niektórych okolicznościach wolno mi publicznie wyrazić. Jednak od rzeczowej krytyki nielogicznych, niesprawiedliwych, czy niemoralnych działań współczesnych „książąt ludu” daleko powinno być do lekceważenia, wyśmiewania, a tym bardziej złorzeczenia. Czy zawsze udaje mi się zachować tę bezpieczną odległość? Niestety, ja nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć zdecydowanie twierdząco. A Ty?

Daniel

Przeczytaj Tekst z Biblii Gdańskiej