Pijaństwo i bełkot

Tedy Noe począł uprawiać ziemię, i nasadził winnicę. Potem pił wino; a upiwszy się, odkrył się w namiocie swoim. 1 Mojż. 9:20-21

Przetoż nazwał imię jego Babel; iż tam pomieszał Pan język wszystkiej ziemi; 1 Mojż. 11:9

      Dopalacze, Palikot, „in vitro”. Po mojej stronie Europy – święto piwa i „Kein Stuttgart 21”. Trudno znaleźć program w TV, witrynę internetową, by nie natknąć się na jedno z tych haseł. Kłótnia, rozmowa plecami do siebie, często zwykłe bicie piany. Ale co to ma wspólnego z Noem i wieżą Babel?
      Noe eksperymentował. Pewnie jeszcze wtedy nie używał probówek, ale wyhodował coś niezwykłego. Błogosławieństwo i przekleństwo w jednym naczyniu. Bo przecież nie było biblijnego święta, nie było dziękczynnej ofiary bez wina, ale też kąsało ono jak wąż i sprowadzało na domy, rodziny i pojedyńczych ludzi straszliwe przekleństwo. Dzisiaj posunęliśmy się technologicznie znacznie dalej w umiejętności zaspakajaniu ludzkiej potrzeby odurzania się. Do granic szaleństwa.
      Przeciwnicy budowym nowego dworca w moim mieście mobilizują tysiące ludzi na manifestacje. Sprawą żyje cały osiemdziesięciomilionowy kraj. Chodzi o trzysta drzew i kilka miliardów Euro. Spora sumka, ale zapał godny jakiejś jeszcze większej sprawy. Na świecie głodują miliony ludzi, toczą się wyniszczające wojny, panują nierozwiązywalne problemy ekonomiczne, a tu zabawa na Titanicu – manifestacja z bębnami i tańcami. Tuż obok święto piwa.
      Wszystkie te rozmowy na temat pozycji kościoła w polityce, nagrodzonej Noblem metody „in vitro”, budowy nowego dworca ludzie prowadzą w zrozumiałych dla mnie językach, ale powstaje wrażenie bełkotu. Często mówią jednocześnie, krzyczą. Ale nawet, gdy uda im się zawładnąć tonem i czasem wypowiedzi i tak stwarzają wrażenie jakby mówili obok siebie, odwróceni do siebie plecami, jakby kompletnie nie rozumieli tego, co do siebie mówią – bełkot wieży Babel.
      To jest świat, który obserwuję przez szlane oko monitora. To jest manifestacja, którą z duszą na ramieniu obchodzę szerokim łukiem. Ale czasami także w niedzielę, siedząc w „ławkach mojego kościoła”, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że nie aż tak bardzo oddaliliśmy się od tej wielkiej wieży...

Daniel

Przeczytaj Tekst z Biblii Gdańskiej