Znów Nów – Cheszwan 5771
październik-listopad 2010

Ps. 1:1-3
Szczęśliwy mąż, który nie idzie za radą bezbożnych
Ani nie stoi na drodze grzeszników,
Ani nie zasiada w gronie szyderców,
Lecz ma upodobanie w zakonie Pana
I zakon jego rozważa dniem i nocą.
Będzie on jak drzewo zasadzone nad strumieniami wód,
Wydające swój owoc we właściwym czasie,
Którego liść nie więdnie,
A wszystko, co uczyni, powiedzie się.

Ps. 84:2-5
O, jak miłe są przybytki twoje, Panie Zastępów!
Dusza moja wzdycha i omdlewa z tęsknoty do przedsionków Pańskich.

Serce moje i ciało woła radośnie do Boga żywego.
Nawet wróbel znalazł domek, a jaskółka gniazdo dla siebie gdzie składa pisklęta swoje:

Tym są ołtarze twoje, Panie zastępów, Królu mój i Boże mój!
Błogosławieni, którzy w domu twoim mieszkają, nieustannie ciebie chwalą! Sela


Ukochani Adresaci Małoptasiej Księżycowej Poczty!

      Zebrało mi się znowu na „wspominki”. Rok temu donosiłem, że Listy Księżycowe (zależy jak liczyć) – mają już 7-8 letnią tradycję.
      Rok 2001 był szczególny. Zacząłem bardzo żywo, radośnie odbierać otaczającą mnie rzeczywistość. Powstawały radosne rymowanki-wiersze. Miałem wielką potrzebę dzielenia się z otoczeniem swoim słowem – także zaznaczenia w tym co robię – odświętnego nastroju w czasie sabatu i nowiu… (A także innych świątecznych dni w kalendarzu starszych braci w wierze, czyli Żydów…)
      Bodaj pierwszy mój elektroniczny list (na przełomie stuleci) wysłał ze swojego komputera zaprzyjaźniony ze mną informatyk Mariusz R. Był to nasz chyba wspólny mail do Daniela Kalety - obecnego moderatora strony dabar.de . Tak rozpoczęta przyjaźń „w necie”, kontynuowana już na moim własnym sprzęcie w dziwny i niezrozumiały dla mnie sposób zyskiwała wielkie Boże błogosławieństwo. Po pewnym czasie wymiany listów - o wyznaczonym wspólnie czasie zaczęliśmy się razem bądź modlić, bądź czytać wspólnie Pismo Święte – on w południowych Niemczech, ja w Częstochowie. Ciągle powstawały wesołe wierszyki, „pisały się” żywe, radosne listy…
      W tym to czasie również w naszym zborze ukonstytuował się nowy obyczaj – postanowiliśmy wizyty Brata-Pielgrzyma w Częstochowie połączyć z ugaszczaniem braci i sióstr z najbliższego nam zboru – z Kalet.
      Wesoły, twórczy mój umysł łączył wiedzę o zborze w miejscowości Kalety i nazwę owej miejscowości z innymi epizodami z mojego życia i doświadczeń. W Kaletach wiele lat temu starszym zborowym był znany brat o znamiennym nazwisku „Rozkosz”. Również przez wiele lat miejscowość ta kojarzyła się mi z… pogrzebami. Dawniej „badacką” tradycją było – braterski pogrzeb – nieważne – znany bądź nie znany mi osobiście nieboszczyk – siadam i jadę nawet dość daleko i usługuję braciom, wielbię Boga obecnością na uroczystości pochówku. Z tej to przyczyny my, z najbliższego zboru – w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku bardzo często byliśmy obecni tam na uroczystościach pogrzebowych – dodatkowo doświadczani niezwykle przykrą wonią, jaka z Kalet rozchodziła się na okolicę za przyczyną zakładów papierniczych…
      Minął wiek XX. Coraz mniej było starszych wiekiem braci i sióstr w Kaletach, a zatem i mniej „pochówków”, a przykry zapach z papierni po prostu zniknął… Często zdarzało się, że „z boczku” mijałem miejscowość Kalety, jeżdżąc w zasadzie nietypową, nie najkrótszą trasą, proponowaną przez komunikację PKS, jadąc na południe Polski w kierunku Andrychowa, ale przez Śląsk, Katowice. Tradycja wspólnych spotkań ze zborem „Kalety” coraz silniej się ukorzeniała. Mój brat z moją bratową, z czasem w pięknej przestrzeni swojego ogrodu zechcieli podejmować swoich współwyznawców na zbiorowych spotkaniach przy rozważaniu Biblii, poczęstunku, śpiewaniu wspólnym. Nie zabrakło wśród nich zaprzyjaźnionego braterskiego grona z Kalet.
      Ostatnia niedziela 3 października 2010 roku – to jakby wykwit pięknego kwiecia, jakby dojrzały owoc dziwnego związku piszącego ten list ze słowem „kaleta” i z miejscowością „Kalety”. Bo oto skromne liczbowo braterskie grono z Kalet-Drutarni zaprosiło nasz zbór z Cz-wy na braterskie spotkanie w ośrodku Towarzystwa Przyjaciół Dzieci, uplasowanym w bezpośrednim sąsiedztwie ich domostw.
      To naprawdę „zaczarowane” miejsce!!!
      Starannie wypielęgnowane zieleńce wokół, przystrzyżona trawa, każde drzewko i roślina opisana „notką” z nazwą polską i łacińską – żeby nie dość – specjalnie dla cierpiących, chorych dzieci, wypoczywających tu w sezonie wiosenno-letnim przygotowano małe ZOO (w moim poetycko-biblijnym rozumieniu – swoista ”Arka Noego” albo „rajski ogród -Eden”) z dość dużą ilością hodowanych ptaków, egzotycznych zwierząt, z koniem przydatnym dla hipoterapii i łagodnym, słodkim psiakiem włącznie…
      Żeby nie dość mi było radości z wypełniającej się w rzeczywistości „mojej poezji”, związanej z „kaletami” – na niedzielnym spotkaniu był obecny Jakub – syn Daniela – który z „niezrozumiałych powodów” bywa ostatnimi czasy dość często w naszym mieście i domostwie przy ulicy Jasnogórskiej w Cz-wie…
      Bóg w zadziwiający mnie sposób uszanował moją miłość i sentyment, jaki wyraziłem kilka lat temu w radosnej rymowance pod tytułem: „Paweł o kalecie (także Danielu)”. Wiersz poniżej listu. Pozdrawiam…

Mały Ptak
Częstochowa, środa, 6 października 2010 roku czyli 28 Tiszri 5771 roku

Paweł o Kalecie (również Danielu)

Jest maleńki zbór
W śląskim miasteczku Kalety.
Wiele lat służył tam brat Rozkosz.
Nie żyje już niestety...

Kilka lat pracowałem
W zawodzie kaletnika,
Lecz czy byłem mistrzem w tym rzemiośle,
Z faktu zatrudnienia wcale to nie wynika...

Kaleta to była dawniej sakwa mała,
Co często bogactwo ukrywała,
Więc osoba która ją posiadała
Była szczęśliwa cała...

Dla rodziny kochany mąż, troskliwy tata,
Dla mnie przykład w Chrystusie brata,
Dla Boga - grzeszny człowiek, którego okrywa sprawiedliwości szata.
Świat o Danielu wie, że ma zawód operowego śpiewaka...

Co te powyższe rozważania uczą takiego jak ja grzesznika?
Wielu rozkoszy, pracy, której nie umiesz dobrze wykonywać – unikaj,
Szanuj wartość pieniądza ale kochaj również piękno twojego brata.
Wtedy będziesz radością dla siebie, a także - pomocą dla braci i świata...

(Napisane około 2001 roku)


1 Cheszwan – sobota, 9 października 2010 r.
Najbliższyc nów – 7 października 2010



• Przykład o małżeństwie (Rzym. 7:1-6) • Zakon a grzech (Rzym.7:7-13) • Podwójna natura człowieka (Rzym. 7:14-25) • Życie w duchu sprawiedliwości (Rzym. 8:1-13) • Wołamy: Abba, Ojcze! (Rzym. 8:14-17) • Chwała, która ma się objawić (Rzym. 8:18-30) • Któż nas odłączy... (Rzym. 8:31-39) •

Podobnie jak niewiasta po śmierci swego męża może wstąpić w nowy związek małżeński, podobnie śmierć ciała Chrystusowego uwalnia nas od zniewolenia zakonem. Zadaniem zakonu jest okazać niezwykłe zło grzechu. Podwójna natura człowieka, który nie to czyni, co chce - nie pozwala przynosić owoców sprawiedliwości pod zakonem. Na szczęście dana jest nam łaska w Jezusie - Panu naszym, dzięki której w duchu Chrystusowym możemy żyć dla sprawiedliwości - chociaż może nie wykonując doskonałej sprawiedliwości. Jesteśmy dziećmi Bożymi, których objawienia oczekuje całe wzdychające stworzenie, które zostanie uwolnione ze skażenia. W obliczu tak chwalebnej przyszłości - nic nas nie odłączy od miłości Chrystusowej - ani ucierpienie, ani ziemskie zaszczyty, ani niebieskie moce, ani aniołowie, ani śmierć, ani życie - amen.

„...ożywi i wasze śmiertelne ciała..."

Rzym. 8:11
11. A jeśli Duch tego, który Jezusa wzbudził z martwych, mieszka w was, tedy Ten, który Jezusa Chrystusa z martwych wzbudził, ożywi i wasze śmiertelne ciała przez Ducha swego, który mieszka w was.

Piszący te słowa ma pełen powściągliwości i pokory względem własnej niedoskonałości i ułomności stosunek do powyżej zacytowanego wersetu. Według jego sądu należałoby rozumieć go w ten sposób, że długi czas mieszkania ducha świętego w ciele i świadomości wierzącego nauczy go, jakie są słabe, a jakie mocne strony jego cielesnej natury. Ta wiedza pomaga tak kierować swoim życiem, że w obliczu swojej naturalnej wady postępujemy nader ostrożnie, tak by nie narazić się na upadek, by siłą woli albo zapobiegliwością uniknąć trudności... Warto w takiej sytuacji ożywić w sobie wojownicze, męskie, żołnierskie elementy swojego charakteru. To właśnie charakter, owoce ducha świętego sprawią, że będziemy aktywni w służbie dla Pana, że nasze ciała ożywią się w czynieniu dobrze.

To jest tyle, ile zdrowy rozsądek ułomnego człowieka pomaga mu rozumieć ożywienie jego ciała przez ducha. Czasami jednak zdarza się, że nie rozumem, ale marzeniem obejmujemy pewne obietnice Słowa Bożego. I wtedy pragniemy w sobie odczuć słodycz pięknego uczucia, duchowej mocy, która by pomogła nam uporać się z naszymi słabościami, pokonać naturalne wady, zmienić, uszlachetnić swój ludzki, chrześcijański charakter. Mimo, że takie pragnienie wydaje się tylko ulotnym wrażeniem - może właśnie modlitwa o uaktywnienie naszej świadomości czymś niezwykle przejmującym, a jednocześnie tak bliskim jak ramiona matki czy ojcowskie słowo pochwały i zachęty, może jest właśnie modlitwą o chleb, o rybę, o świętego ducha, który tak wiele może zmienić... Proszę, nie bójmy się prosić Pana o okazanie jego rodzicielskiego uczucia ciepła i miłości, wszak w duchu synostwa wołamy: Abba, Ojcze!

Dla tych, którzy w swoim ciele - w prawdzie nie bez odniesień do Słowa Bożego, ale widzą jedynie podstępnego i przewrotnego wroga polecamy lekturę listu do Efezjan, szczególnie zaś 29 wersetu 5 rozdziału - gdzie umysł, duch jest porównany do Chrystusa, a ciało do Kościoła...

Efez. 5:28-29: Tak też mężowie powinni miłować żony swoje, jak własne ciała. Kto miłuje żonę swoją, samego siebie miłuje. Albowiem nikt nigdy ciała swego nie miał w nienawiści, ale je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus Kościół.

Pomoże nam to myśleć przyjaźnie, ciepło o naszej cielesności - która jest również darem Bożym.

Bo życie według ciała, które powoduje śmierć to nie zaspakajanie słusznych, naturalnych potrzeb ożywionej materii, jaką jest nasze ciało - ale pielęgnowanie w sobie zgubnych postaw, takich jak pożądanie, chciwość, łakomstwo, samolubstwo, wyuzdanie. Umartwianie ciała to analogicznie - nie gwałcenie naturalnych jego potrzeb - ale pielęgnowanie łask ducha takich, jak wiara, nadzieja, miłość, sprawiedliwość, mądrość - i w ten sposób oczyszczanie się od uczynków ciała którymi są: wszeteczeństwo, nieczystość, rozpusta, bałwochwalstwo, czary, wrogość, spór, zazdrość, gniew, knowania, waśnie, odszczepieństwo, zabójstwa, pijaństwo, obżarstwo i tym podobne.