Ewangelia 46/5770

Będziesz czytał to Prawo do uszu całego Izraela!      (5 Mojż. 31:11)


EWANGELIA

Ślepy od urodzenia, Jan 9-10

Powrót


Trzeci mesjański znak

Od wieku nie słyszano, aby kto otworzył oczy ślepo narodzonego. Jan 9:32

Niedawno dowiedziałem się, że podobno faryzeusze w czasach Jezusa chcieli rozpoznać mesjasza po trzech znakach: po oczyszczeniu trędowatego Żyda, wypędzeniu niemego i głuchego demona oraz po uzdrowieniu człowieka ślepego od narodzenia. To, co zrobił Jezus w Jerozolimie w Święto Szałasów pół roku przed swoją śmiercią byłoby więc ostatnim ze znaków, który powinien był skłonić żydowskie elity tamtych czasów do uznania Go za mesjasza. Dlaczego nie uznały.

Jezus wykonał ten cud nie tylko w taki sposób, by zwrócić na niego uwagę jak największej ilości ludzi, ale jeszcze do tego świadomie prowokując. Jest podobno w nauce rabinów z tamtych czasów dokładny opis uzdrowień, których NIE WOLNO było wykonać w sabat. Między innymi nie wolno było pomazywać oczu śliną. Jezus, który mógł powiedzieć tylko słowo, wykonał zakazane czynności i jeszcze posłał udrowionego przez całe miasto do popularnej sadzawki. Ulice Jerozolimy były zatłoczone, niewidomemu niełatwo było przedostać się przez strome przejścia. Całe tłumy musiały widzieć ślepca z pomazanymi błotem oczami przeciskającego się do sadzawki Syloe...

Jezus dał mesjański znak, ale uczynił to w sposób sprzeciwiający się nauce rabinów. Nie ułatwił elitom uznania Go za mesjasza. Przez całą swoją misję bronił pisanej Tory i sprzeciwiał się Torze ustnej tam, gdzie nie była ona zgodna z Pisaną, tam gdzie nakładała niekonieczne ciężary, tam gdzie wręcz sprzeciwiała się Mojżeszowym zapisom. Również i ten cud był przekornym zwróceniem uwagi: Jeśli chcecie mnie uznać, musicie odrzucić swoje własne uprzedzenia.

Czasami zastanawiam się nad zagadnieniem stosowania się w swoich działaniach do wymogów politycznej poprawności. Niekiedy jest tak łatwo dostosować się do oczekiwań środowiskowych, ubrać się tak, jak tego oczekują ludzie, zachować się w taki sposób, by spełnić „rabinackie” wymagania. Wtedy znacznie łatwiej jest zyskać poklask dla swoich idei i działań. Jednak takie „uklepywanie” różnych środowiskowych tradycji ma w sobie coś nagannego. Utwierdza bowiem współczesnych faryzeuszy w przekonaniu o słuszności ich własnych zasad i praw, z których jedne mają może jakieś pozory słuszności, ale inne występują przeciwko Pismu. Oni zaś najczęściej działają wedle zasady „wszystko albo nic”.

Jezus nie ugiął się przed wymogami „politycznej poprawności”. Nie pogwałciłby żadnej swojej zasady uzdrawiając ślepca samym słowem. Mimo to zdecydował się na prowokację. Czy mnie też czasami wolno?

Daniel