Refleksja 46/5770

Będziesz czytał to Prawo do uszu całego Izraela!      (5 Mojż. 31:11)


Refleksja

Elżbieta

Powrót


Wszystkie dzieci nasze są

Kiedy Jaś swoje dorosłe życie zaczął od powiedzenie „tak” Panu Jezusowi, usłyszałam wiele ciepłych słow. To miły obyczaj. Ale zaraz pojawiła się myśl, że rola rodziców, to tylko część tego, co dla młodego człowieka można zrobić. Przez całe lata jeździliśmy na kursy, nie opuściliśmy żadnego zgrupowania chóru, bywaliśmy w tylu zaprzyjaźnionych domach, bo wiedziałam, jak potrzebne jest towarzystwo, poczucie wspólnoty. Piszę o naszym domu, ale wiem, że wielu znajomych postępowało podobnie i z podobnym skutkiem czyli wspólną radością, kiedy to dorosłe dziecko podejmuje samodzielną decyzję, siada w konwencyjnej pierwszej ławce.

Ważna jest również konsekwencja w domu. Co niedzielę, ku zdziwieniu sąsiadów, wyjeżdżaliśmy. Z iloma przygodami, zwłaszcza gdy podróżowaliśmy maluchem, ale nie było nigdy protestów – nie jedziemy na zebranie. I choć może atmosfera zborowa nie zawsze była przyjazna dla młodego człowieka, niestety, ale to też przecież element życia – umieć wybierać, ważyć co jest istotne.

Wiele razy słyszałam usprawiedliwienie, bo moich dzieci to Pan Bóg nie powołał. I tak dotarło do mnie z mocą, że może najważniejszą rolą rodziców jest nie zagłuszyć owego „pójdź za mną”, a można dzisiaj tak łatwo – zarabiaj, gromadź, wyjedź, zobacz, on już ma... I to chyba jest największym wychowawczym wyzwaniem w naszym skomercjalizowanym świecie.