Refleksja 25/5770

Będziesz czytał to Prawo do uszu całego Izraela!      (5 Mojż. 31:11)


Refleksja

Elżbieta

Powrót


Wiosenne porządki

W moim domu rodzinnym, czyli niewielkim mieszkaniu, najważniejsze było mycie okien, średnio raz w miesiącu. Ważne były czyste podłogi, przecierane codziennie, a nawet kilka razy dziennie, zależy ile osób przez dom się przewinęło i co się przykładowo w kuchni robiło. Żadnych śmieci, żadnego piasku pod nogami. A ja lubię mieć czysto, no ale bez przesady…

Wszystko wymaga roztropności, bo jak słyszę z ust mojej mamy, która samotnie spędza swoje dni, że „lepiej niech ta pani do mnie nie przychodzi, bo nie zdejmuje butów i potem mam pełno piachu, muszę zamiatać, a przecież ja nie widzę…” to trudno mi opanować zniecierpliwienie.

A jeszcze mama wspomina jak to u nich na wsi bywało – przychodziła wiosna, wszystko (znaczy niewiele) wynosiło się z domu, ściany bieliło, bo na święta wszystko musiało lśnić. Firanek się nie prało, bo w oknach, jak widać na jednym ze zdjęć, były jakieś papierowe wycinanki, a może jakieś firanki, ale takie symboliczne. W każdy razie, nie zajmowało pół dnia ich pranie, prasowanie, zakładanie, jak ostatnio u mamy.

Ale to wszystko proste – wiadro, woda, dobre płyny, teraz to już nawet szmatki jedynie i można przy odrobinie chęci, doprowadzić przestrzeń wokół do błysku. Ale przecież nie to, w przygotowaniu do świąt jest najważniejsze. Bo o ile trudniej jest usunąć z głowy niechęci, jakieś utajone zgryzoty, utrwalone uprzedzenia, i to całe wiosenne zmęczenie, by z radością oczekiwać Paschy, tego pięknego święta społeczności.

Ile można zrobić? Ile zdążę zrobić? Nie wiem, przynajmniej spróbuję.