Będziesz czytał to Prawo do uszu całego Izraela! (5 Mojż. 31:11) | ||
TORA |
Powrót |
|
O Mojżeszu – bez fikcji!!!Także na Aarona rozgniewał się Pan bardzo i chciał go zgładzić. Modliłem się wtedy także za Aarona. 5 Mojż. 9:20 Taka jest współczesność – żyjąc w niej jestem z jednej strony karmiony informacjami o niezwykłości talentu, cnoty któregoś z celebrytów naszej rzeczywistości – po to by za moment ktoś „błyskotliwie” odkrył, ze ów celebryta to po prostu człowiek – taki jak ja albo ty – i że tak jak ja albo ty – w ten lub inny sposób zaspakaja swoje potrzeby ciała i ducha (myślę o doznaniach zmysłowo-miłosnych i potrzebie odczuwania swego znaczenia, prestiżu…) I tu „na umysł rzuca się” postać Aarona i Miriam – koniecznie chcących „bez fikcji” opowiadać o swoim bracie Mojżeszu – według Tory - najpokorniejszym z ludzi… Kilka lat temu moja przyjaciółka zaraziła mnie swoją fascynacją dla Ryszarda Kapuścińskiego – kiedy jeszcze żył, tworzył. Ona pilnie czytała, śledziła twórczość i losy pisarza – a ja bardziej wzdychałem z przejęcia „Ach! Och!” – myśląc o prawym pisarzu i reporterze, oddanym bez reszty, bez powściągliwości swojej pasji pisania i podróżowania. Moja przyjaciółka jest bardzo mądra i inteligentna – ale jest kobietą. Chyba ostatnio najsłynniejsza praca biograficzna (Artur Domosławski, „Kapuściński – non fiction” – 1 marzec 2010 roku) o Ryszardzie Kapuścińskim była jej potrzebna, by uświadomić sobie, że wszyscy po trosze jesteśmy ludźmi – kobietami i mężczyznami potrzebującymi zmysłowej miłości, kochanków i kochanek, dowodów swojego znaczenia i ważności, stworzenia wizji nas samych i naszego sposobu myślenia – jako pięknego, jedynego w swoim rodzaju… Oczywiście w tym kontekście zupełnie poza realną możliwością wydaje się być pozytywny kontakt ludzkiej egzystencji, zrealizowany dosłownym wcieleniem w życie – ze słowami Nauczyciela z Nazaretu: „jeśli tylko spojrzysz…” albo „błogosławieni cisi” albo” błogosławieni ubodzy w duchu”… Kończąc swoją refleksję, przypomnę, że współredaktor witrynki „dabar” chyba dość kompetentnie próbował zasugerować, że ów zarzut Miriam i Aarona w stosunku do Mojżesza miał swój korzeń w realnej rzeczywistości, że „Kuszytka” to miłosna przygoda Mojżesza z młodości. (Proponuję trud i odnalezienie wspomnianego przeze mnie komentarza Daniela.) I tym razem już na prawdę na koniec – tak jakoby „mimochodem” tylko wspomnę, że to nie śmiały w romansie sprzed wielu lat amant – że to nie on – przed Obliczem Bożej Obecności – pokrył się białym, parszywym nalotem… Paweł |