Tora 12/5770

Będziesz czytał to Prawo do uszu całego Izraela!      (5 Mojż. 31:11)


TORA

Vayechi (I żył) 1 Mojż. 47:28-50:26

Powrót


Piątek wieczór
najbardziej "rodzinny" czas w tygodniu...
(Zamiast komentarza do Czytania Dwunastego)

Jakub żył w ziemi egipskiej siedemnaście lat, tak że życie Jakuba trwało sto czterdzieści siedem lat.1 Mojż. 47:28

Podział tekstu Tory a konkretnie końca "Bereszit" na czytania Dziesiąte i Jedenaste - a raczej jego logika - jest najbardziej dyskusyjna, budząca zapytania o zasadność. Kiedy zaczynaliśmy wspólne czytanie parszy z moim internetowym przyjacielem w dwóch odległych częściach Europy - tutaj w Polsce i w dalekim granicy z Lechistanem Landzie Niemiec - Daniel w okolicznościowym mailu (elektroniczna wymiana listów w tamtym czasie była swoistym sabatowym rytuałem...) dotyczącym zdaje się właśnie czytania dziesiątego - pytał o sens takiego przerywającego czytany tekst w fragmencie o największym przeroście emocji i napięcia podziału na dwa parasze - z pozoru w pozbawiony logiki sposób.

Mądrość takiego podziału tekstu pokazuje "nasza rodzinna" praktyka piątkowego czytania cotygodniowych parszy. Około tygodnia temu (pisane w piątek 25 grudnia 2009 roku - wczesnym rankiem) czytaliśmy spokojnie opowiadanie o Józefie i śledziliśmy powoli rozwijająca się akcję - od momentu przybycia Józefa do pałacu faraona i dalej... Na przemian z mamą czytaliśmy tekst Tory w języku polskim według popularnego tłumaczenia Biblii zwanego Nowym Przekładem lub zamiennie - Biblią Warszawską. Akcja czytanego fragmentu jest na początku tylko interesująca by powoli ale skutecznie - dzięki Natchnionemu Autorowi Tory - zmienić się w dramatycznie emocjonującą... I tutaj po prostu - w prawie połowie 44 rozdziału czyli 18 wersecie mielibyśmy zamknąć Biblię i oddać się rodzinnym weekendowym sprawom? Bynajmniej!!! Akurat w tym momencie - najbardziej emocjonującym - mój tata, który jest osobą szczerze i głęboko wierzącą - jednak nie uczestniczy w moim i mojej mamy "obrządku piątkowym" czytania Parszy - gdzieś z pobliskiej okolicy naszych - mojego i mamy pokojów - dołączył do nas -w milczeniu uczestnicząc w lekturze świętego tekstu, który doczytaliśmy z mamą aż do finału czyli przybycia Jakuba do Egiptu i przed oblicze faraona. O nie biernym emocjonalnie udziale mojego taty w czytaniu świadczyły... dziwne zaczerwienienia w okolicy oczu i nosa. Tak na tę historię reagują nawet najbardziej twardzi, trzeźwo i beznamiętnie stąpający po ziemi mężczyźni, nie wspomniawszy wcale już o kobietach, kochających tę historie swoim danym im przez Samego Boga upodobaniem do częstego czytania "wyciskaczy łez"...

Dla mnie i być może dla całej mojej rodziny szczególnego znaczenia tego "obyczajowego" obrazka - który opisałem powyżej - dodaje fakt - że wczoraj - w czwartek wczesnym wieczorem 24 grudnia 2009 roku - nie zasiedliśmy polskim zwyczajem przy wspólnej wigilijnej kolacji. Po całym dniu od rana poświęconym na kończenie przedświątecznych wypieków i prac porządkowych - z nadejściem wieczoru - miałem nadzieję na chwile skupienia i napisanie komentarza do kończącej czytanie Bereszit - dwunastej parszy ( w naszej rodzinie nie kultywujemy polskiego zwyczaju uroczystej wigilijnej wieczerzy w dniu 24 grudnia). Niestety - po prostu zamiast skupienia nad pisaniem - albo cieszeniem się rodzinną atmosferą - mieliśmy z bliskimi inne zajęcie. Szukaliśmy naszego Taty - który wyszedł w dniu wigilijnym w porze obiadowej z domu i nie wrócił z powrotem przed zapadnięciem zmroku...

Szczegółów tego trochę dramatycznego czasu nie opisuję - w każdym razie Tata ostatecznie znalazł się w czasie najbardziej "rodzinnie uroczystym" dla polskich rodzin - na oddziale neurologicznym w jednym z częstochowskich szpitali...

Dzisiaj, we wczesny ranek - tak zwanego "Święta Bożego Narodzenia" czyli 25 grudnia - nie wiemy z mamą i rodzeństwem - czy te piękne chwile - które ja i mama i nasz Ojciec spędziliśmy na wspólnej lekturze historii o Józefie i jego braciach - nie były chwilami naszego rodzinnego pożegnania...

Paweł, Częstochowa, bardzo wczesny ranek, piątek - 25 grudnia 2009 roku...