Tora 10/5770

Będziesz czytał to Prawo do uszu całego Izraela!      (5 Mojż. 31:11)


TORA

Miketz (Po wyjściu) 1 Mojż. 41:1-44:17

Powrót


Głód... powściągliwości i pokory

A głód był na całej ziemi. 1 Mojż. 41:56

Wokół mnie raczej nie widzę osób, które by krzycząco cierpiały na uszczuploną ilością i jakością dietę... Nawet pozbawieni możliwości zarobkowania - wspierani są przez rodziny bądź instytucje charytatywne i odżywiają się bez żałowania sobie dobrego (co nie zawsze oznacza jeszcze - zdrowego) napoju i pokarmu...

Według poglądu piszącego te słowa współczesność wprost dramatycznie cierpi głód czyli brak ale nie jedzenia ale powściągliwości i pokory. Wszystko wokół nas musi być albo w dużej ilości albo w ambitnej jakości - a najlepiej - to dyktuje chęć posiadania znaczenia, prestiżu - obfitość dóbr z najwyższej półki.... Jeśli apartament - to obszerny i we "właściwej" dzielnicy, jeżeli potomstwo - to zdrowe, piękne i inteligentne, jeżeli samochód - to najnowszy model "top-marki". Atmosfera koktajli towarzyskich, grilowania na daczy albo w przestronnym ogrodzie z nienagannie przystrzyżonym trawnikiem, celebrowanie rocznic - ale w wynajętym lokalu - to wszystko spycha na dalszy, praktycznie niedostępny plan miłe spontaniczne chwile jedynie przy kubku osłodzonej herbaty z cytryną... Zwykła codzienność, powtarzające się czynności związane z "rytuałem" spokojnego pielgrzymowania przez raczej ustabilizowany dzień powszedni ludzie chcą zastąpić jak największą liczbą niezwykłości, atrakcji, udziwnień....

Cała Ziemia - jak sucha jałowa pustynna gleba - woła - spragniona Bożego Wpływu, zgłodniała Bożej Łaski - którymi są: cichy i spokojny duch oraz cierpliwa wytrwałość.

Siedem krów chudych i siedem kłosów pustych

...siedem krów pięknych i tłustych
...siedem innych krów - szpetnych i chudych

... siedem kłosów pełnych i pięknych
...siedem kłosów pustych i wysuszonych przez wiatr wschodni


1 Mojż. 41

W świadomości piszącego ten komentarz tkwi smutne, mało optymistyczne przekonanie, że "tłusta krowa" symbolizuje naturalnie witalną, pogodną, kochającą życie i radość - kobiecość. Podobnie - pełny kłos - może symbolizować dobrobyt, pełny zabezpieczenia na przyszłość "trzos" - którego zawartość zagwarantowana jest przez ufającą w Bogu, zapobiegliwą, mądrą. przewidującą proroczo, intelektualnie analizującą rzeczywistość - męskość. Dlaczego to przekonanie uważam za pełne twórczego pesymizmu? Bo niestety materialny wymiar pięknej kobiecości i roztropnej męskości zjada pełne chciwości, pożądania, złego systemu wartości człowieczeństwo, w którym samo istnienie jest ważniejsze od jego Dawcy, a jest mniej ważne od jego właściciela.

Czyli... "totalne" samolubstwo!!!

O ile jakkolwiek i gdziekolwiek istniejąca istota (szczególnie to dotyczy w rozpatrywanym przykładzie ziemi i człowieka) nie uzna zwierzchności Boga nad swoją świadomością i nie przyzna, że dar życia jest czymś, nad czym się nie da panować, ale co trzeba kochać, szanować i pielęgnować z wielką czułością i respektem dla charakteru Stworzyciela i Jego Planu względem nas i Wszechświata - to jak do tej pory - tak jak jest teraz (a może raczej było do niedawna...) - chude, straszące szkieletem, wyzierającym przez nieskromny strój, anorektyczne ciało modelki będzie tworzyło wątpliwie atrakcyjny kanon piękna, a puste portfele, zniszczone bezpieczeństwo i stabilność bankowości będą udziałem nękanego biedą i strachem społeczeństwa...

Oby Jeszua uważany za syna Józefa, a tak naprawdę Syn Boży uwielbiony niebiańskim splendorem - zechciał zaradzić wspomnianym problemom, rzucić na kolana przed Bożym Majestatem nieposłusznych i krnąbrnych synów materii i ziemi - błogosławiąc tym samym wszystkich cichych i pokornych, dając pokój ludziom dobrego usposobienia... Amen.

Paweł

Reflesja z Negewu

1 Król. 9:26-28

Jesteśmy nauczeni kochać Północ - ale powoli uczę się kochać pustynię czyli dla mnie południe, ziemię która dla mojej świadomości jest suchym pustkowiem... Łzy ronię - chciałbym służyć, cierpieć - a niestety rozsądnie jest dbać o siebie, o swoje potrzeby - by nie trzeba było hospitalizacji, pomocy otoczenia... Płaczę - bo duch pragnie Słowa, mądrości - ciało które wiem, że trzeba szanować wymaga pokarmu dla zmysłów, szuka chluby i satysfakcji - ale takiej prawej, Bożej... Również wygody, ziemskiego piękna, radości, pokoju... Wiem, rozumiem dlaczego - a jednak łezka się w oku tak sono kręci za tym co mija...