Pytania wracają

      Kiedy do najbliższych przychodzą lata, o których Kohelet mówi: „nie mam w nich upodobania", pojawiają się po raz kolejny podstawowe pytania.
      Koleżanki mama utrapiona Alzheimerem mówi do swej córki per pani. Drugiej ojciec po wylewie, wymaga stałej opieki córki, żona też schorowana nie potrafi przy nim nic zrobić. Z moją ledwo widzącą, niedosłyszącą matką, coraz trudniej się porozumieć. Jak zatem realizować przykazanie „czcij ojca i matkę", kiedy przychodzi zmiana relacji i zniedołężniałymi rodzicami trzeba opiekować się jak dziećmi – myć, zmieniać pampersy, tysiąc razy tłumaczyć jak zażywać te tabletki, jak tamte krople, a i tak robią po swojemu, bo przyzwyczaili się, że wiedzą najlepiej. A i rodzice nie są też w stanie panować nad sugestią apostolską, „nie pobudzajcie do gniewu dziatek waszych". I to wszystko ma odbywać się w atmosferze cichości, cierpliwości. Trudne.
      Może to czcij, należy zamienić w zwykłe być, opiekować się, rozmawiać, pocieszać, karmić, pilnować, myśleć za …
      A jeszcze nie tak dawno nie miałam pojęcia o takich sprawach, nawet jeśli słyszałam i kiwałam głową ze zrozumieniem.
      No, niedawno. Dwadzieścia lat temu.

Elżbieta Dz.