Mowa rąk

      Słowa nas mówią. Ciało też.
      Politycy, ludzie mediów muszą umieć kontrolować gesty, grymasy twarzy, oczy. Wszystko nas zdradza, albo przyjaźniej – opowiada o nas.
      Ostatnio zdumiona byłam jak wiele mówią ręce. Te duże dłonie ojca leżące bezczynnie na kołdrze. Te zawsze ciężko pracujące ręce, teraz mają długi odpoczynek. Te duże dłonie, które potrafiły naprawić precyzyjny mechanizm zegarka, łączyć drobne kabelki radioodbiornika, wiele godzin naprawiające stary, lampowy telewizor.
      Mocne dłonie, przez tyle lat podtrzymywały mnie, chroniły przed upadkiem, prowadziły na spacer, na nabożeństwo. Jak lubiłam w dzieciństwie siłować się z tatą. Potem pewnie trzymały kruche ciało wnuczki, potem wnuka. Ile było dumy w tym geście... Tak chciał mieć syna. Tyle potrafi, tyle męskich umiejętności ma do przekazania. Ale też zawsze miał komu przekazywać, radzić, podpowiadać najlepsze rozwiązania.
      Te ręce w czasie żniw mocno trzymały kosę, pewnym ruchem, równiutko cięły zboże. A potem z jakąż czułością trzymały grające organki.
      I są to dłonie witające się mocno, zdecydowanie. Ileż to razy słyszałam: „wujek, tylko mocno nie ściskaj".
      Jeszcze piękne, mocne paznokcie, zawsze ładnie obcięte, czyste.
      Teraz niewiele im się chce. Odpoczywają. Ale kiedy kroją chleb, ścielą łóżko, prasują – zawsze dokładnie, precyzyjnie. Mówią o uporządkowanym, zdecydowanym wnętrzu.

Elżbieta Dz.