Powiew optymizmu

      Jestem zdecydowanie przeciw marudzeniu. Wszelakiemu.
      Mama od jakiegoś czasu do biadolenia stałego, dodaje stwierdzenie, że już nie żyje, bo skoro nie widzi, nie słyszy, to nie jest życie. Niedawno dodała, że już myślała, że gorzej nie może być, a jednak… Rozumiem ją, jej starcze nastroje, ale jeśli narzekactwem opanowani są ludzie w sile wieku, no to się oburzam. I nie zaakceptuję też stałego narzekania zza kazalnicy. Znam to od tak wielu lat. I dziś już wiem, że zamiast ustawicznie szukać przysłowiowej dziury w całym, trzeba posłuchać młodych, wesprzeć ich w działaniu. Choćby pozytywnym myśleniem.
      Bo malkontenctwo ma niestety to do siebie, że jest zaraźliwe.
      Ale na szczęście ciężkim słowom zza kazalnicy można przeciwstawić radość sporej gromady małych dzieci, radość z pięknego śpiewu „Syloe", radość, że jest wiosna, że tyle jest przyjaznych domów, tyle życzliwych wokół ludzi i tyle pięknych planów na najbliższe lato.
      A na stole mam rozłożony piękny album „Chopinowi Duda-Gracz". Geniusz – Geniuszowi. Prezent, więc za każdym razem, gdy będę go otwierać, pomyślę o Eli, Pawle, cioci Teresce. To ogromnie miłe. Muszę jeszcze dokupić kilka płytek z nagraniami, by móc oglądać i słuchać. Trwać w pięknie na ile się tylko da.

Elżbieta Dz.