Wdzięczność

      Mam znajomego, który często powtarza, że bardzo trudnym, wręcz krepującym jest uczucie wdzięczności, a niektórzy woleliby nie pamiętać co i komu zawdzięczają. Ale myślę, że gorzej jest temu, który na ustawiczną wdzięczność czeka. Ludzkie to uczucie, że chcemy by pamiętano o zasługach, sama się łapię na tym, że głośno opowiadam o tym co ja, co my zrobiliśmy, bo tak łatwo Ci, którzy robią niewiele, podpisują się pod działaniami innych.
      Kiedy pytam: „Jak wysłowić wdzięczność mą za tysiące łask”, wydaje mi się to proste, ale i pojawia się myśl czy Pan Bóg czeka na nasze słowa wdzięczności. Może czeka na lojalność, wierność, godne, poświęcone, aktywne życie i w ten sposób okazaną wdzięczność?
      A słowa? Czasami są potrzebne, by nazwać, uświadomić sobie co i komu zawdzięczam.
      Ale czy ja czekam na wdzięczność? Przyjemnie jest dzielić się, być tam gdzie trzeba, robić rzeczy pożyteczne, ale nie za wszystko musi być zapłata. Pracuję na szkolnych „tyłach” i często proszona jestem o zastępstwa koleżeńskie, po których słyszę „jak ja ci się odwdzięczę”. Odpowiadam, że ktoś, kiedyś, gdzieś okaże mi życzliwość, pomoże, dobrym słowem obdarzy. Otrzymuję czasami „dowody wdzięczności” w postaci słodkości najczęściej i zawsze mi głupio, choć z czasem coraz mniej, bo jak ktoś musi ...
      Ale są rzeczy, za które żadną czekoladką zapłacić się nie da.

Elżbieta Dz.