Jak poznać bliźniego swego

      Podczas badania listu Judy, pojawiło się pytanie o uczty miłości, o tym jak w sobie świętość budować i pytanie skąd wiemy kto kim jest naprawdę. Bo wiedzieć chcemy koniecznie czy ten z pozoru święty, ułożony brat jest takim na co dzień.
      Padło zdanie „wystarczy go zdenerwować”.
      Poddawana jestem ciągle jakimś manipulacjom, to modne bardzo, bo jako potencjalny klient powinnam mieć określony towar, być właśnie w tym miejscu, zjeść akurat taki produkt. Ale manipulacje podczas nabożeństw czy innych braterskich społecznościach są dla mnie nie do przyjęcia. Dobrodusznie mówimy o takich zachowaniach, że to ci, którzy muszą nas szlifować. I zgodzę się, jeśli to wynika z czyjejś słabości, z jakichś lekkich zaburzeń osobowościowych, ale tak świadomie wprowadzać kogoś w stan zdenerwowania, by się przekonać… Ale właściwie o czym? Czy jednorazowy wybuch złości daje obraz człowieka? Może dać jedynie wątpliwą satysfakcję: „ale dał się sprowokować”!
      Ap. Paweł radzi „nie wprowadzajcie w gniew dziatek waszych”, a brata to wolno?
      Jak mnie denerwują niektóre postawy, lekko wypowiadane myśli. I wcale nie czuję się lepiej „oszlifowana”.

Elżbieta Dz.