Więcej światła

      Kończy się pora roku, na szczęście, kiedy to dni taki krótkie, wieczoru w nadmiarze, i pojawia się pragnienie - położyć się i spać do marca. Niemożliwe, bo sprawa goni sprawę, tylko czemu tak nerwowo, skąd właśnie o tej porze roku pojawiają się jakieś dziwne dolegliwości i większa jest zapadalność na depresję?
      Brak światła. To już zbadane, przeanalizowane, narodom północy proponuje się różnorodne terapie światłem. Mnie też by się przydały.
      Trochę łagodnieję, gdy zaczynają się pojawiać świąteczne światełka. Denerwują mnie te kiczowate lalki mikołajów, wspinające się w co drugie okna, ale ogólnie robi się weselej. To zwyczajna potrzeba światła.
      I może dlatego już taka była troska o światło w świątyni? I słowa Pana Jezusa "ja jestem światłością świata" zachęcają, by mieć światło w sobie. Tylko na co dzień, w natłoku obowiązków, kiedy nagromadzone sprawy przerastają możliwości, trudno o wyciszenie i pamiętanie o prawdach najprostszych, jak ta, że "Bóg jest Słońcem" i wystarczy jego obecność w naszym życiu, by cieszyć się spokojem.
      Ale trudno o tym pamiętać, gdy za oknem mroczno, pada deszcz ze śniegiem i mama narzeka, wszędzie ciemno, nic nie widzę.

Elżbieta Dz.