Powiedz mi, z czego się śmiejesz?

      Wydawało mi się, że mam poczucie humoru, tyle rzeczy mnie zawsze śmieszyło. I nadal śmieszy. Ale już nie wszystko.
      Kiedyś myślałam, że śmiech tylko łączy, ale ostatnio przekonuję się, że nie z każdym wesołkiem mogę się pośmiać. Mam może nadwrażliwość wynikającą z przebywania z gimnazjalistami, bo naszym uczniom wszystko kojarzy się z "jednym", a chamstwa, wulgarnych, obrzydliwych odzywek wokół fruwa wokół moc i może dlatego denerwuje mnie prostacki rechot z dowcipów "poniżej pasa". Zwłaszcza u tych, którzy mienią się być, którzy tak surowo oceniają innych, którzy sami do siebie nie mają dystansu, obrażają się o każdą uwagę, aluzję, ale gdy dowcipy pojawiają się "świńskie", o to woda na ich młyn.
      Nie jestem świętą. Przyglądając się innym, najostrzej widzę siebie, widzę to, co we mnie złe. To nie belka przesłania mi oczy ani jakieś szczególne święte oburzenie, ale zwyczajnie lubię rzeczy w dobrym gatunku. Dowcipy też.

Elżbieta Dz.